Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces Psycho Fans: „Baluś" opowiada o bandyckich kradzieżach flag Rakowa i GKS Katowice: Było ich trzech, dostali gazem łzawiącym po oczach

Patryk Osadnik
Patryk Osadnik
"Baluś" zeznaje w procesie Psycho Fans
"Baluś" zeznaje w procesie Psycho Fans Patryk Osadnik
Podczas procesu Psycho Fans zeznaje Łukasz B. ps. „Baluś”, czyli jeden z przywódców zorganizowanej grupy przestępczej kiboli Ruchu Chorzów. Przed sądem „Baluś” opowiedział m.in. o kradzieżach flag Rakowa Częstochowa i GKS-u Katowice. W ten sposób pseudokibice z Chorzowa upokarzali swoich rywali. Łukasz B. ze szczegółami mówił o akcjach, do których przygotowywano się tygodniami. Pojawiły się również wątki związane z pseudokibicami Wisły Kraków oraz Widzewa Łódź. Widzewiacy obrazili się na członków Psycho Fans, ponieważ przez nich... zmarzli w autokarze.

Proces Psycho Fans nabiera tempa. „Baluś” zeznaje przy pustej sali

W październiku 2019 roku rozpoczął się proces Psycho Fans - zorganizowanej grupy przestępczej pseudokibiców Ruchu Chorzów. 6 lutego 2020 roku przed sądem przesłuchany został Łukasz B. ps. „Baluś”, jeden z przywódców grupy. Było to jak dotąd jedno z najważniejszych posiedzeń sądu w tej sprawie, która wreszcie nabiera tempa.

ZOBACZCIE ZDJĘCIA Z PROCESU

„Baluś” po zatrzymaniu przez Centralne Biuro Śledcze Policji poszedł na współpracę z organami ścigania. Wyjawił tajemnice wielu przestępstw popełnionych przez Psycho Fans i otrzymał status tzw. małego świadka koronnego. Liczy na nadzwyczajne złagodzenie kary w myśl artykułu 60 Kodeksu Karnego.

Na specjalnie przygotowaną salę rozpraw w koszarach katowickiej policji Łukasz B. wszedł wraz z obstawą dwóch agentów CBŚP. Zazwyczaj podczas procesu Psycho Fans za pancerną szybą zasiada kilkudziesięciu oskarżonych, którzy dowożeni są tutaj z aresztów w całej Polsce. Tym razem ta część sali była pusta, ponieważ „Baluś” składa zeznania bez udziału współoskarżonych.

Jeden z byłych już przywódców Psycho Fans opowiedział m.in. o dwóch kradzieżach flag, które należały do kibiców innych drużyn: Rakowa Częstochowa i GKS-u Katowice. W środowisku pseudokibiców strata barw klubowych jest uznawana za nieodwracalne upokorzenie oraz ujmę na honorze.

Czytaj również

Kradzież flag Rakowa Częstochowa była planowana kilka tygodni wcześniej

Do pierwszej z dwóch opisywanych przez „Balusia” kradzieży doszło 6 stycznia 2017 roku - w święto Trzech Króli. Tego dnia kibice Rakowa Częstochowa organizowali w swoimi mieście turniej sportowy dla dzieci - „Piłkarską Gwiazdkę”. To właśnie podczas tego wydarzenia Psycho Fans planowali zdobyć flagi Rakowa.

- „Kamel” (Kamil D. - przyp red.) był tam rok wcześniej w roli obserwatora. Opowiadał nam jak to wygląda, że jest słaba ekipa. Mówił, żebyśmy to machnęli. Spotkaliśmy się i stwierdziliśmy, że po prostu zrobimy te flagi. Zbierzemy się w 20-30 osób i ukradniemy je, kiedy będą wywozić rzeczy z hali - Łukasz B. ps. „Baluś”

Atak był planowany już kilka tygodni wcześniej. „Baluś” zeznał, że razem z „Kamelem” oraz „Luckym” (Łukaszem L.) pojechali do Częstochowy, żeby sprawdzić, gdzie najlepiej zaczaić się na kibiców Rakowa. Postanowili zrobić to w drodze pomiędzy halą i stadionem, na który miejscowi mieli zawieźć flagi po zakończeniu turnieju.

Proces pseudokibiców Psycho Fans Ruchu Chorzów

Proces kiboli Psycho Fans: Biliśmy kibiców przeciwnej drużyn...

Psycho Fans wiedzieli wszystko. Znali nawet kolor torby, w której spakowane były flagi

- Mieliśmy się zebrać, ale „Lucky” zamulił i nie zebrał ludzi. „Kamel” był zawiedziony - mówił „Baluś”. - Pojechał na turniej razem z kolegą z Piekar Śląskich. Zawsze zajmował się tzw. obcinką (obserwacją – przyp. red.). „Kamel” nie rzucał się w oczy, nawet nie wyglądał jak kibic. Zadzwonił do mnie, że na turnieju są flagi, a ekipa Rakowa jest mała. Ciągle zastanawiałem się, co robić. Było święto Trzech Króli, nie było ekipy… w końcu skombinowałem skład i pojechaliśmy do Częstochowy - przypomina sobie świadek.

Łukasz B. powiedział, że w drodze do Częstochowy był w stałym kontakcie z Kamilem D. Ten widział, jak kibice Rakowa pakują flagi do samochodu. Psycho Fans dobrze wiedzieli, w jakim miejscu się one znajdują. Znali nawet kolor torby, do której były zapakowane.

Fani Rakowa załadowali samochód i ruszyli w kierunku centrum Częstochowy. Za nimi jechał „Kamel” i jego kolega z Piekar. W nieco większej odległości poruszał się samochód prowadzony przez „Balusia”. W środku było jeszcze dwóch innych członków Psycho Fans. Miejscowi zatrzymali samochód pod sklepem z militariami. Kamil D. wciąż ich obcinał. W pewnym momencie dał sygnał Łukaszowi B., że kibice Rakowa zaczęli wypakowywać rzeczy z auta.

- Było ich trzech, dostali gazem łzawiącym po oczach. Jeden zabarykadował się w sklepie, drugi uciekł, trzeci pobiegł w kierunku „Kamela”. On chyba myślał, że go atakuje, więc sprzedał mu kopa. Dobrze wiedzieliśmy, w której torbie są flagi. „Batman” je zabrał i pobiegł do samochodu „Kamela”. Ja i „Dudi” pojechaliśmy sami - Łukasz B. ps. „Baluś”

Czytaj również

„Daw” bardzo żałował, że nie może wpisać sobie do CV kradzieży flag Rakowa

Według zeznań świadka „Kamel” i pozostali pasażerowie jego samochodu pojechali do Chorzowa, gdzie w pubie Warka spotkali się z innymi członkami Psycho Fans. Tam pochwalili się zdobyczą. Później flagi chcieli zabrać do Piekar Śląskich, co zdenerwowało Łukasza B.

- Powiedziałem „Kamelowi”, że go r***ierdolę, jeśli będzie tak pogrywał. Chciałem zobaczyć te flagi na własne oczy - mówił „Baluś”.

Mężczyźni spotkali się kilkadziesiąt minut później w Chorzowie Starym. „Kamel” czekał na „Balusia” z flagami. Emocje opadły i rozmowa wróciła na normalne tory.

- To był jedyny raz, kiedy pospinałem się z „Kamelem”. Nigdy nie byłem z nim skonfliktowany, traktowaliśmy się przyjacielsko - zeznał Łukasz B.

Skradzione flagi Rakowa Częstochowa zostały następnego dnia wywieszone na bramie stadionu Ruchu Chorzów przy ul. Cichej 6. Psycho Fans zrobili im zdjęcia i wrzucili je do sieci, żeby upokorzyć rywali. Później trafiły one na dziuplę. Ostatecznie spalono je podczas meczu pomiędzy Ruchem i Rakowem - 13 października tego samego roku.

Dzwoniłem tego dnia do „Dawa”, który później bardzo żałował, że nie odebrał i nie mógł zapisać sobie w CV, że skroił flagi Rakowa - Łukasz B. ps. „Baluś”

Czytaj również

Skrojenie flag Rakowa było zemstą za ustawkę z Videotonem

Kradzież flag Rakowa Częstochowa była zemstą ze strony Psycho Fans, którzy w 2015 roku wzięli udział w ustawce z kibicami Videotonu (Węgry). Byli oni zaprzyjaźnieni z fanami Rakowa. Po tym zajściu w internecie pojawiły się filmy i zdjęcia z wizerunkami członków grupy, autorstwa obserwatorów z Węgier. Pseudokibice z Chorzowa żądali ich usunięcia i tak się stało, ale te kilkukrotnie znów pojawiały się w sieci.

- Raków się od tego odciął, mówili, że to nie ich wina, a Videoton to Videoton. Powiedzieliśmy, że ich r***ebiemy i może znowu zaczną myśleć normalnie. Był to nasz kolejny punkt ma mapie kibicowskiej Polski - wspominał „Baluś”.

Proces Psycho Fans (16.01.2020)

Świadek koronny sypie kolegów w procesie Psycho Fans: Maczet...

Chuligani Widzewa Łódź również zaczaili się na fanów Rakowa, jednak tylko zmarzli na mrozie

Jak się okazało, Psycho Fans nie byli jedyną grupą pseudokibiców, która tego dnia zaczaiła się w Częstochowie na flagi miejscowego klubu.

- Doszło później do spiny pomiędzy nami i kibicami Widzewa Łódź. Mieli do nas żal, że ukradliśmy te flagi, a oni w tym czasie w około 20-30 chłopa siedzieli w busie pod stadionem i tak czekali na akcję kilka godzin. Była zima, minusowa temperatura i potwornie zmarzli - Łukasz B. ps. „Baluś”

Czytaj również

Psycho Fans kilka lat przymierzali się aby ukraść flagi GKS-u Katowice

Łukasz B. zeznał, że Psycho Fans kilka razy próbowali skroić flagi kibiców GKS-u Katowice. Pierwszy raz miało to miejsce w latach 2012-2013. Wtedy po nieudanym pościgu samochód, w którym jechali ultrasie GieKSy oraz ich flagi, zdołał uciec. Później, w 2015 roku pseudokibicom Ruchu udało się ukraść oprawę, którą była przygotowywana na mecz przez fanów z Katowic. Żadna z dwóch eskapad, nie zakończyła się pełnym sukcesem.

- Myśleliśmy wielokrotnie o kradzieży flag klubowych GKS-u. Wiedzieliśmy jednak, że nie możemy ukraść ich pod nieobecność kibiców. W świecie kibicowskim uznano by to za frajerstwo - mówił „Baluś”.

Pojawił się również plan, żeby zebrać 150 lub 200 osób, przebrać się w barwy GKS-u Katowice i w ten sposób zaskoczyć rywali podczas meczu. Łukasza B. powiedział, że w tamtym czasie na mecze ich rywali chodziło bardzo mało osób i ten plan wydawał się być do zrealizowania. Na meczach bez kibiców gości było niewielu ochroniarzy oraz policjantów. Sam „Baluś” nawet raz wybrał się pod stadion podczas meczu, żeby zobaczyć, jak przeprowadzić tę akcję. Uznał jednak, że jest to zbyt ryzykowne.

Psycho Fans ruszyli na stadion GieKSy uzbrojeni w łomy, kominiarki, krótkofalówki oraz wsparcie

Odpowiednia okazja nadarzyła się ponownie w maju 2017 roku. Psycho Fans dowiedzieli się, że ultrasi GieKSy będą znów przygotowywać oprawę na stadionie przy ul. Bukowej.

Jak zeznał „Baluś” - „Kamel” miał wtyki w ochronie, dzięki czemu udało mu się poznać rozkład pomieszczeń w budynku klubowym. Pseudokibice z Chorzowa dowiedzieli się również, że flagi są w jednym z pomieszczeń na końcu korytarza.

Zaopatrzeni w tę wiedzę, krótkofalówki, kominiarki i łomy, do napadu zaprosili pseudokibiców Wisły Kraków z grupy Sharks. To jedna z najgroźniejszych grup pseudokibicowskich w Polsce. Jej najbardziej rozpoznawalnym członkiem już od lat 90. XX wieku jest „Misiek” (Paweł M.), który podczas meczu Ligi Mistrzów rzucił nożem w piłkarza włoskiej Parmy - Dino Baggio.

Akcja trwała dwa dni, ponieważ pierwszego podczas obserwacji stadiony GKS-u okazało się, że w środku nikogo nie ma. Za to drugiego dnia zespół odpowiedzialny za obcinkę dał sygnał, że w budynku znajdują się kibice GieKSy i przygotowują oprawę.

Podzieliliśmy się na dwie grupy. Jedna była odpowiedzialna za parter, druga za piętro. Krótkofalówkę miałem ja, kierowcy busów i kilka innych osób. „Misiek” z Wisły wziął odpowiedzialność za piętro. Moim zadaniem było to, żeby nic nie stało się ochroniarzom ani osobom postronnym - Łukasz B. ps. „Baluś”

Świadek opowiedział, jak dobrze przygotowani Psycho Fans i Sharks ruszyli busami spod klubu Spartan Chorzów, gdzie większość członków grupy trenowała sztuki walki. Na zwiadach znów pojawił się „Kamel”, tym razem z „Luckym”. Kamil D. otrzymał też inne ważne zadanie, czyli zamknąć na łańcuch główną bramę obiektu, żeby ochrona i policja nie mogła się do niego łatwo dostać. Później miał on powiedzieć „Balusiowi”, że misję wykonał.

Ochroniarzy obezwładnili w mgnieniu oka. "Kazałem im leżeć na ziemi"

Większość ekipy zaczaiła się za stadionem GKS-u. Busami wjechali do Parku Śląskiego, resztę drogi pokonali idąc lasem między drzewami. Płot w postaci siatki rozcięli sekatorem. Zaczaili się dwa, może trzy metry dalej.

Z budynku wyszło pięciu mężczyzn w barwach klubowych GieKSy. Zaczeli palić papierosy. Jeden z nich poszedł prosto w naszym kierunku. Ustaliliśmy, że jak nas rozkmini, to od razu w nich j***emy. Byliśmy tak cicho, że nie było nawet słychać, że ktoś oddycha. Podszedł pod płot, wysikał się i nawet naz nie zauważył – Łukasz B. ps. „Baluś”

Według „Balusia”, kiedy Psycho Fans mieli całkowitą pewność, że nikt ich nie widział, wtedy ruszyli do akcji. Weszli do budynku klubowego tylnymi drzwiami. W mgnieniu oka obezwładnili ochroniarzy.

- Kazałem im leżeć na ziemi. Powiedziałem, że nic im nie grozi, że to nie ich sprawa i mają się nie wtrącać. My tam nie byliśmy z ich powody - mówił Łukasz B.

Napastnicy rozdzielili się na dwie grupy. Jedna ruszyła na piętro, druga plądrowała parter w poszukiwaniu flag GKS-u. Okazało się, że plan budynku, którym dysponowali Psycho Fans, był bardzo niedokładny, a flag nie ma we wskazanym miejscu, więc musieli wyważać każde drzwi po kolei. - Chłopaki rwali drzwi. Było tylko słychać, jak strzela drzewo - opowiada „Baluś”.

Nawet do wyważania drzwi wyznaczone były specjalne osoby, które specjalizowały się w kradzieżach i włamaniach.

Dostałem przez krótkofalówkę sygnał, że mają kogoś z GieKSy. Pobiegłem na drugą stronę budynku. Widziałem, jak go oprawiają w trzech. Facet leżał na ziemi bez koszulki, łysy, wytatuowany, cały we krwi. Krzyknąłem: „Co wy, k***a, robicie?!” - Łukasz B. ps. „Baluś”

- Zapytałem gościa, gdzie są flagi. Odpowiedział, że jesteśmy na dobrej drodze. Kazałem chłopakom go pilnować i przestać okładać. „Kajo” odpowiedział, że nie, bo to k***a GieKSy. W końcu mu odpuścili. Dwóch zostało, żeby go pilnować - mówił Łukasz B.

Skradzione flagi pakowali w klubowe torby. Sprzęt wyrzucili do stawu

Po chwili „Baluś” usłyszał okrzyki radości. Pobiegł na górę, gdzie w końcu udało się członkom Psycho Fans odnaleźć to, czego szukali. Flagi były w pomieszczeniu, które oprócz drzwi posiadało kratę. Tę z łatwością ze ściany wyrwali pseudokibice.

W pomieszczeniu obok było mnóstwo sprzętu sportowego. Zaczęliśmy wysypywać piłki z toreb i ładowaliśmy tam fanty. Później chłopaki wynosili flagi z budynku do busów - Łukasz B. ps. „Baluś”

Łukasz B. powiedział, że wychodził ze stadionu jako jeden z ostatnich. Za nim byli już tylko ludzie, którzy pilnowali ochroniarzy i ultrasa GKS-u. Flag mieli tak dużo, że niektórzy tracili je po drodze. „Baluś” podniósł jedną z nich i podał któremuś z kolegów.

Po drodze do busów pseudokibice wyrzucili sprzęt do stawu w parku. Mieli ze sobą łomy, pałki i różne narzędzia. Sprzęt, którego nie zdążyli wyrzucić, przekazali pseudokibicom Wisły, żeby ci pozbyli się go po drodze do Krakowa.

Psycho Fans obawiali się, że zatrzyma ich policja. „Baluś” zeznał, że ustalili, aby w takim przypadku potraktować funkcjonariuszy gazem. Później każdy miał zabrać kilka flag i uciekać w innym kierunku. Do tej sytuacji jednak nie doszło.

Ostatecznie flagi trafiły do Nakła Śląskiego. Tam obok osiedlowych garaży zaparkowano busa, w którym przeleżały one kilka dni.

Sama akcja na stadionie GKS-u Katowice trwała około dziewięciu minut.

"Staraliśmy się utrzymać to w tajemnicy, bo wiedzieliśmy, że to zwykły napad"

- Pojechaliśmy do domów. Rano rozdzwoniły się telefony. Zaczęły się z nami kontaktować osoby, których nie było na akcji. Nic im nie mówiliśmy. Staraliśmy się utrzymać to w tajemnicy, bo wiedzieliśmy, że to zwykły napad - mówił „Baluś”.

Łukasz B. zeznał, że kolejnego dnia pojechał do jednego z członków Psycho Fans, który poprzedniej nocy nie miał na sobie kominiarki. Powiedział mu, że niedługo mogą zacząć się zatrzymania, a on będzie pierwszym, po którego zgłosi się policja.

Nowy akt oskarżenia przeciwko Psychofans Ruchu Chorzów

Proces Psycho Fans Ruchu Chorzów. Jest kolejny akt oskarżenia ZDJĘCIA

- Stwierdził, że jest tego świadom. Kazałem mu w***erdolić kurtkę, w której był poprzedniej nocy. On powiedział, że jak ma to niby zrobić, jak ona kosztowała siedem stów. Mówiłem, żeby to p***dolił, bo narobi nam przypału - wspominał „Baluś”.

Skradzionych flag było tak dużo, że nie zmieściły się nawet na hali Wisły Kraków

Kilka dni później Psycho Fans wrócili po porzuconego busa. Flagi przepakowali do samochodów i wybrali się z nimi do Krakowa. Rozłożyli je na hali Wisły. Było ich tak dużo, że zajęły cały parkiet i trybuny. Ostatecznie nie udało im się rozłożyć wszystkich. Ukradli łącznie 44.

Tego dnia na hali trening miały mieć koszykarki, ale chłopaki z Wisły poszli i to jakoś załatwili. Nie wiem, co się stało, ale na hali nikt nie trenował. Takie mieli wpływy w Krakowie - Łukasz B. ps. „Baluś”

Internet obiegły zdjęcia skradzionych flag. Kibice GKS-u utrzymywali, że w budynku klubowym tego dnia nie było żadnych ultrasów, a sprawa trafiła na policję.

Rok później agenci CBŚP odnaleźli część flag, których wartość oszacowano na około 200 tys. złotych. Znajdowały się one właśnie na hali Wisły. Pozostałe zostały spalone przez pseudokibiców Ruchu.

Kamel odcina się od oskarżeń ze strony „Balusia”. Twierdzi, że to pomówienia

Kamil D. ps. „Kamel” to były prezes stowarzyszenia kibiców Ruchu Chorzów - „Niebiescy”. Przed sądem zeznawał on już 29 października 2019 roku.

Są to kłamstwa i pomówienia. Nigdy nie zajmowałem się procederem przestępczości - Kamil D. ps. „Kamel”

Tego dnia „Kamel” złożył obszerne wyjaśnianie. Wiele mówił o konflikcie z „Balusiem”, który jego zdaniem zeznaniami chce go po prostu pogrążyć.

Dowiedz się więcej

Ostatecznie Kamil D. złożył wniosek o zmianę środka zapobiegawczego z izolacyjnego na wolnościowy. Argumentował go m.in. faktem, że jego dziewięciomiesięczny syn jest ciężko chory i chciałby on pomóc swojej żonie w opiece nad dzieckiem. Ostatecznie sąd przychylił się do tej prośby.

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera