Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces rodziców Szymona: czy chłopczyk z Cieszyna mógł uderzyć się sam?

Teresa Semik
Proces rodziców Szymona trwa
Proces rodziców Szymona trwa Arkadiusz Gola
Proces rodziców Szymona trwa. Czy i w jaki sposób rodzice przyczynili sie do śmierci chłopca, którego ciało porzucili następnie w stawie pod Cieszynem? Przed sądem zeznają biegli lekarze, na których opiniach prokurator oparł akt oskarżenia. Głownie ich opinie pozwoliły prokuraturze na postawienie rodzicom Szymona z Będzina zarzutu zabójstwa.

Zdaniem patologa, który wykonywał sekcję zwłok "chłopczyka z Cieszyna", dziecko doznało urazu co najmniej dwukrotnie w krótkim odstępie czasu. Nie może też wykluczyć, że uraz był jeden, ale na tyle silny, że uszkodził jelito cienkie w dwóch miejscach: w jednym było pęknięte, a w drugim naddarte od swojej zewnętrznej strony. Chrystian J., specjalista z zakresu medycyny sądowej i wykładowca Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, chyba nie rozwiał wszystkich wątpliwości sądu, bo z dużą ostrożnością wypowiadał się o doznanych przez dziecko urazach i rozwoju choroby. Niespełna dwuletni Szymon z Będzina zmarł wskutek zapalenia otrzewnej, to jest pewne. Biegły łączy ten uraz z uderzeniem w brzuch chłopca, wskutek czego doszło do dwukrotnego uszkodzenia jelita cienkiego.

– Czy można wykluczyć, że do uszkodzenia jelita mogło dojść samoczynnie, wskutek jakiejś choroby dziecka – dociekał sąd.
– Nie jestem Bogiem, nie mogę niczego wykluczyć – tłumaczył biegły. – Badania histopatologiczne nie wskazują na żadną chorobę, która mogłaby doprowadzić do takiego uszkodzenia, a wycinki do badania pobrano z wszystkich uszkodzonych miejsc i nie tylko z tych miejsc. To, że teoria na jakiś temat milczy, nie znaczy, że wszystko już dziś możemy wykluczyć. Dlatego jestem ostrożny w tej wypowiedzi.
Ze strony prawnej problem jest fundamentalny. Chodzi o nieumyślne zabójstwo Szymona, czy o nieudzielenie dziecku pomocy? Bo niewątpliwie dziecko manifestowało objawy choroby. Rodzice mieli świadomość, że z dzieje się z nim coś niedobrego. Do lekarza nie poszli, bo bali się, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności, gdyż na ciele chłopca były liczne sińce.

Czy Szymon mógł sam się nadziać na jakiś przedmiot, na przykład na zabawkę? I to uznał za nieprawdopodobne biegły patolog. Szymon musiałby spaść na ten wystający wysoko przedmiot z wysokości co najmniej 2-3 m ze względu na małą masę ciała. Nie mogłaby to być zabawka w postaci samochodziku, do tego plastikowego. Mogłaby to być, na przykład kierownica roweru, w którą dziecko uderzyłoby w czasie szybkiej jazdy.

Jak silne to było uderzenie, żeby spowodowało taki uraz? Trudno wyliczyć. Za silny być nie musiało ze względu na wątła budowę ciała Szymona, niewykształcone powłoki ochronne (tkanki tłuszczowej, mięśni).

– Nie znaczy to, że mógł to być klaps – dodał biegły.


*Matura 2014 ARKUSZE + KLUCZ ODPOWIEDZI + PRZECIEKI
*Elementarz: Bezpłatny podręcznik POBIERZ PDF
*Weź udział w quizach Dziennika Zachodniego. SPRAWDŹ SWOJĄ WIEDZĘ
*Prawo jazdy kat. A. Egzamin na motocykl [PORADNIK WIDEO, ZDJĘCIA PLACU]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!