Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Banyś: Zatrzymamy maturzystów na Śląsku. Mamy im wiele do zaoferowania

Wiesław Banyś
Prof. Wiesław Banyś liczy, że m.in. dzięki powstaniu Strefy Akademickiej uda się zachęcić młodych do studiowania w Katowicach
Prof. Wiesław Banyś liczy, że m.in. dzięki powstaniu Strefy Akademickiej uda się zachęcić młodych do studiowania w Katowicach Arkadiusz Ławrywianiec
Nie da się w krótkim czasie stworzyć warunków do uzyskania już teraz nagród Nobla. Na taki efekt czeka się dziesięciolecia - mówi prof. Wiesław Banyś, rektor Uniwersytetu Śląskiego

Wykształcenie uniwersyteckie to produkcja bezrobotnych. Trzeba uczelnie dostosować do wymogów rynku pracy. Zgadza się pan z tą opinią?
Trzeba zacząć od demistyfikacji tej tezy. Jeśli spojrzymy na statystyki przedstawione przez GUS czy EUROSTAT, to z danych wynika, że aż 82,5 proc. absolwentów wyższych uczelni, w wieku 24-65 lat, znajduje zatrudnienie. Poziom zatrudnialności spada do 62-64 proc. w przypadku osób, które zakończyły edukację na szkole średniej i do 40-42 proc., jeśli chodzi o absolwentów szkół podstawowych i gimnazjów. Największy problem dotyczy zatru-dnialności absolwentów, którzy dopiero co kończą wyższą uczelnię, z których ok. 25 proc. nie ma pracy. Oczywiście, wcale nie pociesza nas fakt, że w Hiszpanii takich osób jest ok. 45 proc. Taki poziom bezrobocia wśród świeżo wypromowanych absolwentów jest charakterystyczny dla większości krajów, a największy jest w tych, które przeżywają kryzys.

Jednym słowem, humaniści w odwrocie...
Patrząc na problem stopnia bezrobocia absolwentów uczelni, trzeba zdecydowanie rozróżniać profil uczelni. Prawie w 100 proc. zatrudnienie znajdują absolwenci kierunków medycznych, zwłaszcza lekarskiego, z kierunków politechnicznych absolwenci budownictwa, informatyki, telekomunikacji. Studia ekonomiczne też dobrze rokują, jeśli chodzi o znalezienie pracy, ale wbrew pozorom, na kierunkach ogólnohumanistycznych sytuacja nie jest zła czy kryzysowa, jak się zwykło tu i ówdzie mówić.
Jednak panuje opinia, że wykształcenie techniczne daje w dzisiejszych czasach wiekszą pewność zatrudnienia.
Wykształcenie humanistyczne daje przygotowanie do szerokiego spektrum zawodów. Na przykład kulturoznawca może być menedżerem, socjolog doradcą, historyk, jak pokazuje życie, świetnym politykiem, a filozof szefem firmy ubezpieczeniowej, jak dzieje się to np. w PZU.

No cóż, nie każdemu historykowi pisana kariera premiera. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie świata samych inżynierów.
Warto w tym kontekście przywołać pewną generalną zależność: nie można obarczać za poziom bezrobocia absolwentów wyłącznie uczelni wyższych. To jest zjawisko w sposób oczywisty powiązane z ogólną sytuacją społeczno-gospodarczą w danym kraju. Jeśli jest ona dobra, młodzi ludzie łatwiej odnajdą się na rynku pracy. Musimy także zdecydować, czy idziemy w kierunku bardziej kształcenia specjalistycznego, czy też bardziej kładziemy nacisk na kształcenie absolwenta o szerokich horyzontach ogólnych, który ma odnaleźć się w zmienności zdarzeń i procesów gospodarczych. Nie tylko bowiem chodzi o kształcenie absolwentów na potrzeby aktualnego rynku pracy, choć to jest też bardzo ważne, ale także o kształcenie absolwentów takich, którzy ten rynek będą kształtować, z zawodami i usługami, których jeszcze nie ma. Potrzeba nam zatem w każdej sytuacji ludzi kreatywnie myślących, innowacyjnych, przedsiębiorczych, umiejących się komunikować z innymi, przekonywać ich do swoich racji, potrafiących pracować w grupie. Dotyczy to w równym stopniu absolwentów uczelni np. politechnicznych, jak i klasycznych uniwersytetów.

W jakim miejscu znajduje się Uniwersytet Śląski? Zbyt wielu absolwentów szkół średnich ucieka do innych ośrodków uniwersyteckich. Bardzo często to ci najlepsi z najlepszych, laureaci olimpiad.
W przypadku naszego regionu sprawa jest i prosta, i skomplikowana zarazem. Z jednej strony firmy i przedsiębiorstwa, pracodawców mamy na wyciągnięcie ręki: np. trzy nasze uczelnie - Politechnika Śląska, Uniwersytet Ekonomiczny i Uniwersytet Śląski - podpisały ramową umowę o współpracy z Regionalną Izbą Gospodarczą. Dotyczy ona m.in. możliwości uruchomienia jakiegoś kierunku kształcenia na potrzeby rynku pracy. Nasi studenci mogą odbywać praktyki w firmach, a przedsiębiorcy być wykładowcami, co jest o tyle istotne, o ile pozwala na łączenie teorii z praktyką. Mamy kłopot innego rodzaju, który powoduje, że maturzyści wybierają inne ośrodki akademickie. Decyduje o tym w dużej mierze atrakcyjność miejsca studiowania.
Jeśli student ma wybrać miasto z nieistniejącym centrum jak Katowice, to woli jednak Kraków z Rynkiem.
W tej kwestii na całe szczęście nadrabiamy też wieloletnie opóźnienia. Wielka przebudowa Katowic, uruchomienie ważnych instytucji kultury, które realizuje z powodzeniem prezydent Piotr Uszok, czy też koncepcja tworzenia tzw. Strefy Akademickiej, wręcz nowej studenckiej dzielnicy miasta, mają pomóc w zatrzymaniu młodych ludzi w naszym mieście i regionie. Na razie, ale mam nadzieję, że się to teraz będzie zmieniać, przegrywamy jeszcze, jeśli chodzi o jakość, wygodę oraz komfort życia studenckiego. Na Uniwersytecie Śląskim staramy się przygotowywać jak najatrakcyjniejsze warunki studiowania, a dla najzdolniejszych kandydatów wprowadziliśmy m.in. ofertę VIP, która jest skierowana do olimpijczyków. Jej najważniejszym elementem jest opieka nad kandydatem przez tutora wydziałowego - uczonego, który pomoże np. w sporządzeniu niezbędnej listy lektur, skontaktuje olimpijczyka z innymi pracownikami wydziału, zaprosi na ciekawy wykład, konferencję lub sesję naukową, będzie zawsze gotowy do indywidualnej pracy ze swoim podopiecznym. Od momentu wprowadzenia tej oferty Uniwersytet Śląski wybrało już blisko 80 olimpijczyków i laureatów konkursów.

Przegrywamy jednak w rankingach. W tym najważniejszym, szanghajskim, w czołówce nie ma żadnego polskiego uniwersytetu.
Ranking ten bierze pod uwagę tylko osiągnięcia naukowe, a pomija całkowicie osiągnięcia dydaktyczne, co skazuje z kilku powodów nasze uczelnie na miejsce w czwartej setce. Po pierwsze, w okresie transformacji od 1990 roku nasze uczelnie musiały sprostać wielkiemu boomowi edukacyjnemu, który nastąpił po okresie PRL-u, gdy studiowało zaledwie ok. 12 proc. maturzystów. Teraz aż 55 proc. maturzystów podejmuje studia wyższe. W konsekwencji spora część nauczycieli akademickich poświęciła się bardziej kształceniu studentów niż badaniom naukowym. Zresztą, i to jest drugi powód naszej niskiej lokaty w tym rankingu, spójrzmy na poziom finansowania badań naukowych. W Polsce jeszcze dwa, trzy lata temu to było i tak bardzo niskie 0,36 proc. PKB, a w USA czy Japonii 3-3,5 proc. PKB, i dodajmy, innego, zdecydowanie większego PKB. Całe szczęście, nasze dziesięciolecie w Unii Europejskiej dało ogromny zastrzyk finansowy dla polskiej nauki, m.in. 26 mld zł zostało poświęconych na budowę nowoczesnych laboratoriów i obiektów dydaktycznych. Nie da się w tak krótkim czasie stworzyć warunków do uzyskania już teraz nagród Nobla, bo nauka jest długodystansowa i nie możemy uzyskać tak szybko rekordów, jak to można osiągnąć w krótkodystansowych dyscyplinach, jak w np. sporcie. Na noblowski efekt zmian w nauce niekiedy trzeba czekać dziesięciolecia. Jesteśmy jednak na dobrej drodze. Przypomnijmy przy okazji, że w takich dziedzinach jak: astrofizyka, fizyka, chemia czy matematyka już jesteśmy bardzo dobrze notowani i znajdujemy się w pierwszej dwudziestce świata. Podobnie, jeśli chodzi o ogólną ocenę systemu kształcenia: już zaczął funkcjonować Ranking Komisji Europejskiej, Multirank, dotyczący szkół wyższych, w którym postanowiono odejść od jednostronnych kryteriów rankingu szanghajskiego, ocena uczelni będzie wielopłaszczyznowa. Na pewno nie będziemy się wstydzić notowań naszych uczelni wyższych w tym rankingu.

Edukacja to proces, jeden cykl. Jak ocenia pan jedną z ważniejszych zmian w tym cyklu, czyli obowiązek edukacji sześciolatków?
Nie wydaje się, żeby było ważne, czy miejsce, w którym będzie się uczył sześciolatek, nazwiemy szkołą czy przedszkolem. Ważny jest nade wszystko poziom tej edukacji, sposób edukowania, opieki nad maluchami i dostosowanie treści i form kształcenia do ich zdolności percepcyjnych. Swoją drogą, bardzo cieszymy się z wyników naszych gimnazjalistów, którzy tak dobrze wypadli w badaniu PISA, ale mam wrażenie, że nie zastanawiamy się, skąd wziął się tak rewelacyjny wynik. To przecież efekt dotychczasowych ram systemowych kształcenia, twórczego myślenia i pracy naszych nauczycieli. Mam nadzieję, że nie zaprzepaścimy tego osiągnięcia.

Rozmawiała Agata Pustułka

***

Prof. Wiesław Banyś jest rektorem Uniwersytetu Śląskiego od 2008 roku. Pełni funkcję przewodniczącego Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP). Ostatnio został wyróżniony tytułem doktora honoris causa Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Odznaczony także Orderem Legii Honorowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!