Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Kadłubek: Śląskie jest jak stare radio - nie wystarczy założenie do środka nowego procesora

Prof. Zbigniew Kadłubek
Prof. Zbigniew Kadłubek
Prof. Zbigniew Kadłubek Lucyna Nenow
Rozproszenie i brak solidarności w myśleniu o regionie poza regionem jest dziś kluczowym problemem całego województwa - podkreśla prof. Zbigniew Kadłubek, filolog z Uniwersytetu Śląskiego i wybitny regionalista - w inauguracyjnej dyskusji o "Czterech ideach dla Śląskiego".

Dlaczego, pańskim zdaniem, dyskusja o ideach dla województwa śląskiego może być istotna dla regionalnego interesu?
Artykułowanie pewnych potrzeb, wskazywanie sposobu myślenia na ich temat, duże forum wymiany myśli - to na Śląsku, w całym województwie, coś, co jest dziś absolutnie koniecznie. Wiemy, że wszystkie regiony w Polsce mają swoje bolączki, ale mam też wrażenie, że nasze narastające problemy w ostatnich latach nie mogą doczekać się skutecznych politycznych rozwiązań. Te wybory mogą być szansą wysłania do polskiego parlamentu takich posłów i senatorów, którzy nie tylko wskażą te problemy, ale też przemyślą, jak stanowić realne lobby regionalne w Sejmie i Senacie. Blisko jedna czwarta wszystkich mieszkańców Waszyngtonu to są lobbyści. Lobbyści różnych korporacji, różnych fundacji i stowarzyszeń, którzy wiedzą, jakie karty rozdaje się w Waszyngtonie i dlaczego warto tam być, by pozostawać blisko kluczowych decyzji dla swoich interesów.
Odpowiedzmy sobie zatem, czy nasze województwo dysponuje skutecznym lobby w Warszawie?

No właśnie. Pierwszą, najważniejszą ideę, o której dziś zaczynamy rozmawiać, nazwaliśmy "Ludzie", bo w niej właściwie zawiera się wszystko, czego dziś potrzebujemy. Ludzie to również polityczne elity. Dlaczego ta, tak liczna przecież polityczna elita regionu na szczeblu centralnym, wciąż pozostaje tak wiotką i mało wpływową grupą?
Ta elita jest przede wszystkim zdezorientowana. Ci ludzie wiedzą, co chcą robić, kiedy startują w wyborach, ale później to się totalnie rozmywa z perspektywy parlamentu. Tam trzeba bardzo mocno wiedzieć, kim się jest, by nie dać się rozpuścić w morzu innych spraw. A do tego chyba właśnie doszło. Zdecydowana większość naszych posłów dała się wchłonąć żywiołom partyjnym, ich wytycznym i ich interesom. I to jest smutne. Nie może być tak, że człowiek, który miał reprezentować mnie w parlamencie, który został do niego wybrany jako rzecznik regionu, po prostu przestaje mnie reprezentować, bo w pierwszej kolejności jest podporządkowany partyjnym wytycznym. To niby oczywisty wniosek, ale o tej oczywistości wszyscy jakoś zapomnieliśmy.

Czy to przewartościowanie priorytetów jest możliwe? Myślenie w kategoriach: po pierwsze region, po drugie partia - to może w naszym systemie politycznym wyłącznie romantyczna mrzonka?
Dotarliśmy do takiego punktu w obecnej polityce, w którym partie polityczne zaczęły zajmować się przede wszystkim sobą, swoimi problemami, które może są istotne dla nich, ale kompletnie nie dotyczą ich wyborców. Rozumiem, że system partyjny ma swoje prawa. Ale w tym systemie "głos z miejsca" musi w końcu być chociaż równowagą dla "głosu z partii". Politycy innych regionów zrozumieli to przed nami. Zresztą, po co nam ten parlament, skoro nie jesteśmy w stanie wyartykułować tego przez naszych reprezentantów, co nas boli i co jest potrzebne?
Te elity nie narodzą się z powietrza. Jak zatem je budować?
Ludzie, a także ich środowiska, powinni zacząć się spotykać i ze sobą rozmawiać. Nic lepszego nie wymyślono. Kluczem i nadrzędną wartością jest tu wspólnota interesów, którą powinniśmy posiadać jako region. Zacznijmy w końcu mówić jednym głosem poza Śląskiem i poza województwem. To rozproszenie i brak solidarności jest dziś naszym gigantycznym problemem.

To jest problem szerokiego myślenia czy raczej jego braku - w perspektywie całego regionu.
Właśnie! Nie ma takiego jednego rozwiązania, które z miejsca uzdrowiłoby naszą sytuację, nawet gdyby naprawiono nam górnictwo, wprowadzono metropolię, uchwalono język śląski. Wszystkie te sprawy z czymś się wiążą, są od czegoś zależne, mają wspólny mianownik. Jest nim przestrzeń województwa i jeszcze szerzej - pojmowanie tego, kim dziś jest obywatel, co on może i co powinien. To dlatego forum, o którym dyskutujemy, ma takie znaczenie. Czytam teraz taką książkę Ernsta Jüngera, dość pesymistyczną z punktu widzenia naszej współczesnej demokracji. Jünger, będący krytykiem demokracji parlamentarnej, głęboko powątpiewa w sens wyborów, demaskuje pozorność tych działań. A może dzisiaj też powinniśmy zadawać sobie pytania o jakość naszej demokracji, w której wybierani mówią innym głosem niż ich wyborcy.

Dobrym punktem odniesienia jest przyznanie mocno rozbudowanych przywilejów i praw konsumentom w handlu i usługach. Jeśli teraz popatrzymy na wyborcę tak jak na konsumenta, to jego prawa i możliwości wobec człowieka, którego wybiera do samorządu lub parlamentu, są dziś na skandalicznie niskim poziomie.
W internecie wydajemy dziś pieniądze, rozliczamy się ze skarbówką, możemy "lajkować" rzeczy, które nam się podobają na Facebooku, ale i postulować czy wspierać różne inicjatywy. Na polityków, którzy są przecież zależni od naszego głosu, wpływu i narzędzi weryfikacji nie mamy żadnych. Powiedzmy sobie wprost - ten model demokracji przedstawicielskiej od dłuższego czasu przestaje odpowiadać naszej mentalności. Żyjemy i funkcjonujemy przecież zupełnie inaczej niż sto lat temu.
Tymczasem nasza relacja z polityką jest taka jak sto lat temu.

Feudalna. Przestaje nadążać za mentalnością, ale przede wszystkim nie nadąża też za technologią.
Feudalizm, otóż to. Zachwycamy się greckimi wzorcami, wyobrażeniami ateńskiej demokracji, ale tak naprawdę przetwarzamy nasze własne wzorce heraldyczno-feudalne. Jeśli słyszę dziś, że wielka partia przyznaje się, że zatraciła kontakt z oczekiwaniami swoich wyborców, to o jakim przedstawicielstwie w ogóle mówimy. A wracając do mentalności - od niej powinno się wiele zaczynać. Mentalności ludzi. W regionie powinniśmy czuć, że jesteśmy u siebie. Jeśli ludzie czują, że są u siebie, łatwiej jest im być przedsiębiorczym, łatwiej im brać na siebie odpowiedzialność za swoją przestrzeń.
Bycie u siebie - w dziwacznie poklejonym województwie śląskim - bywa skomplikowane. Jak godzić te wszystkie ambicje: Ślązaków, Zagłębiaków, Częstochowy czy części Bielska-Białej, która też zgłasza swą odrębność?
To kartograficzne rozdanie było diabelskie, nie uszanowano w nim niczego, co było do uszanowania z perspektywy śląskiej historii. Ale skoro jesteśmy na to skazani i jeśli szczycimy się tym, że górnośląskość to jest uszanowanie różnicy, to właśnie lekcję z tej różnicy powinniśmy odrobić. Chciałbym, abyśmy potraktowali to jako szansę. Nie jesteśmy jedyną historyczną krainą w Europie, którą podzielono między różne administracyjne okręgi, ale i pomiędzy odrębne państwa. Uważam, że sposobem na rozładowanie śląskiego "miniimperializmu" w województwie, nieznośnego z perspektywy Częstochowy czy Sosnowca, byłoby pozwolenie Ślązakom na mówienie w Polsce swoim głosem.

Tożsamość i jej uszanowanie są ważne. Ale czy to priorytet?
Ta tożsamość jest mi bliska, ale nie jest ona najważniejsza. Ludzie, demografia, przedsiębiorczość - to są kluczowe zagadnienia. Wyjście z industrialno-postindustrialnej nijakości. Nie jesteśmy jeszcze całkowicie w fazie postindustrialnej, tkwimy w takim czyśćcu. Przyjrzyjmy się tym relacjom: kiedy ludzie uciekają z danego miasta czy miejsca? Gdy nie mają pracy albo ta praca jest dla nich niezadowalająca, albo po prostu nie realizują się jako ludzie w danym miejscu. To przecięcie jest, moim zdaniem, decydujące, na styku ekonomii, tożsamości i odpowiedzialności za siebie i swój świat. I dlatego też konieczne jest myślenie o problemach całego województwa kompleksowo - śląska metropolia jest tak samo ważna jak zatrzymanie odpływu młodych ludzi, bo bez nich nie będzie dla kogo tej metropolii tworzyć. Województwo śląskie jest dziś jak stare radio - nie wystarczy założyć do środka nowy procesor i liczyć na to, że będzie odbierało internetowe stacje i jeszcze robiło zdjęcia.

Mówimy o sprawach, które z punktu widzenia prozaicznych, przyziemnych problemów wydają się dziś abstrakcyjne. Dlaczego warto wsłuchać się w tę dyskusję?
Bo potrzebujemy języka, by nazywać to, o czym być może na co dzień nie myślimy. Mówimy o ideach, mówimy o wartościach, o obywatelstwie, o wspólnocie, o sensie życia w tej wspólnocie. Jeśli pojedynczo nie będziemy widzieć sensu, to w wielkiej grupie też go nie będzie. Idea zawsze kieruje się do pojedynczego człowieka. Podpowiadamy pytania, które każdy z nas powinien sobie zadać, bo dotyczą one wszystkich - pracy, domu, wartości, sąsiedztwa, komfortu życia.

Rozmawiał: Marcin Zasada


*BURZOWA MAPA POLSKI ONLINE Gdzie jest burza i przygotuj się [RADAR BURZOWY]
*Tak wygląda certyfikowany dom pasywny w Bielsku-Białej. Ogrzewanie to tylko 400 zł rocznie
*Przepisy drogowe od 18 maja 2015: 50 km/h + odebranie prawa jazdy
*Samochód staranował w przystanek w Chorzowie. Kobieta w szpitalu
*Śląsk Plus. Górny Śląsk jest piękny ZDJĘCIA INTERAKTYWNE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!