Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Marek Szczepański: Referendum i manowce demokracji

Marek Szczepański
Jednym z najważniejszych przywilejów życia w demokracji jest możliwość wyboru własnych przedstawicieli do grona rządzących, ale także bezpośredni udział w podejmowaniu ważnych decyzji dzięki idei referendum. Demokracja (gr. demos - lud; kratos - władza) to system sprawowania władzy, której źródłem jest większość obywateli. Najprawdopodobniej pierwsza demokracja powstała w V wieku p.n.e. w ateńskiej polis położonej w greckiej krainie Attyce.

Jako pierwszy terminem demokracja posłużył się Hero-dot. Ateńska demokracja była powiązana z prawem głosu wyłącznie pełnoprawnych obywateli polis. Byli to mężczyźni uczestniczący w głosowaniu (demokracja bezpośrednia), które odbywało się na a-gorze poprzez podniesienie ręki. Przeciwnicy demokracji nazywali ją ochlokracją (gr. tłum, motłoch).

We współczesnych demokracjach, który to termin jest dzisiaj odmieniany przez wszystkie przypadki, ma charakter bardziej pośredni, czyli uprawnieni do głosowania wybierają w wyborach powszechnych swoich przedstawicieli, a oni - w imieniu wyborców - sprawują rządy. Ale od czasów starożytnych zachował się także element demokracji bezpośredniej, czyli wspomniana idea referendum. W różnych państwach jest ona rozmaicie respektowana.

Szwajcaria jest przykładem państwa, gdzie obowiązują bardzo szerokie formy demokracji bezpośredniej. Na takiej drodze podejmowanych jest najwięcej decyzji. Szwajcarzy w referendum wypowiedzieli się m.in. przeciwko przystąpieniu do Wspólnoty Europejskiej, ale też o zakazie budowania minaretów. W innych państwach demokracja bezpośrednia jest używana tylko przy podejmowaniu najważniejszych decyzji.

Przykładem jest ostatnie (2018 rok) referendum w Irlandii, które dotyczyło liberalizacji przepisów aborcyjnych, ujętych w 8. poprawce do konstytucji - konstytucyjny zakaz aborcji przyjęto 35 lat temu także w referendum. Irlandzkie referendum było poprzedzone bardzo długą kampanią informacyjną i konsultacjami społecznymi, których efektem była 64-procentowa frekwencja.

Te nieco dłuższe wywody poczyniłem w kontekście Polski, w której idea referendum nie jest popularna. Wprawdzie jedno z ugrupowań parlamentarnych - Kukiz’15 - mocno stawia na referenda, ale na razie nic w tej kwestii się nie zmieniło. Najsmutniejsze jest to, że polskie referenda „cieszą się” małym zainteresowaniem obywateli, co przekłada się na niską frekwencję. Wyjątkiem było dwudniowe referendum akcesyjne do Unii Europejskiej i ratyfikacji traktatu ateńskiego w 2003 r., w którym zagłosowało 58,85 proc. Polaków uprawnionych do głosowania. Przypomnę tylko, bo dzisiaj jest to ważne, że za przystąpieniem Rzeczpospolitej do Wspólnoty opowiedziało się 77 procent głosujących!

Na przeciwnym krańcu można umieścić referendum zarządzone przez byłego prezydenta RP, Bronisława Komorowskiego, który próbując od-robić straty do rywala w II turze wyborów prezydenckich (2015), ogłosił referendum, w którym głosowało niecałe 7 proc. uprawnionych. Nikt nie ma wątpliwości, że była to porażka nie tylko B. Komorowskiego, ale i polskiej demokracji. Dzisiaj jesteśmy po decyzji o referendum, którego inicjatorem był prezydent RP Andrzej Duda. W święto 3 Maja 2017 roku ogłosił chęć zorganizowania nieznanego w polskiej konstytucji referendum konsultacyjnego, właśnie w sprawie zmiany obecnej konstytucji RP. Rozpoczęły się społeczne konsultacje, choć nie bardzo wiadomo, z kim i kiedy, których efektem było przygotowanie 10 pytań, na które mieli odpowiedzieć Polacy.

Referendum zaplanowano jako jeden z elementów uczczenia setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Od początku idea prezydenta była mocno krytykowana - nie tylko przez opozycję i ludzi niesprzyjających obecnej władzy, ale i przez niektórych przedstawicieli partii rządzącej. Kilka dni temu, tłumacząc się przede wszystkim niefortunnym terminem referendum: 10 i 11 listopada 2018 roku, Senat RP (63 senatorów z PiS-u wstrzymało się od głosu) odrzucił prezydencką inicjatywę referendalną, o co marszałek Senatu obwinił senatorów PO.

Wzbudziło to lawinę komentarzy - także humorystycznych - płynących ze wszystkich stron sceny politycznej, ale też analityków polskiej rzeczywistości. Zdecydowana większość uznaje, że decyzja Senatu uchroniła prezydenta przed absolutną porażką frekwencyjną, a socjologowie podkreślają rażące błędy metodologiczne w przygotowanych pytaniach. I tak kolejne referendum w Polsce poniosło klęskę, chociaż w tym przypadku - jeszcze przed oficjalnym jego ogłoszeniem.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Zobacz najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia w programie TyDZień

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prof. Marek Szczepański: Referendum i manowce demokracji - Dziennik Zachodni