Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Wódz: Nowe ugrupowanie polityczne jest możliwe. Pytanie, jakim językiem będzie mówić

Jacek Wódz
Jacek Wódz
Jacek Wódz Karina Trojok
Samorządowcy z całej Polski poparli kandydaturę Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich. Czy to początek głębszej politycznej przyjaźni? Nowe ugrupowanie z udziałem Bronisława Komorowskiego i prezydentów miast? Rafałowi Dutkiewiczowi dwa razy nie wyszło, gdy myślał o podobnej inicjatywie. A polityk w samorządzie może znacznie więcej niż w Sejmie czy Senacie - mówi prof. Jacek Wódz, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego.

Grupowy akt poparcia samorządowców dla Komorowskiego (jak i towarzyszące mu okoliczności) był na tyle zaskakujący, że natychmiast nasunęły się pierwsze pytania. Potęgowała je rzekoma spontaniczność w tym działaniu prezydentów, również śląskich miast, często niechętnych Platformie Obywatelskiej.
To, co dziś wiadomo na pewno, to fakt, że samorządowcy zacieśniając stosunki z prezydentem Komorowskim, chcą wziąć większą odpowiedzialność za losy województwa. Jak powiedziała Małgorzata Mańka-Szulik, prezydent Zabrza, to niejako droga okrężna do ośrodków decyzyjnych w kraju. Droga okrężna, bo z pominięciem naturalnych pośredników w tym procesie, czyli reprezentacji poselskiej. Pozostaje pytanie o finalny efekt porozumienia prezydencko-prezydenckiego. Czy będzie nim próba stworzenia nowego ugrupowania politycznego, opartego na samorządowych liderach i środowisku Komorowskiego? Na razie musi wystarczyć nam zawoalowane potwierdzenie tej możliwości przez Piotra Uszoka.

***

Widzi pan w polskiej polityce miejsce dla nowego ugrupowania, zdolnego do walki o realną władzę, a nie tylko rozsiadającego się na kolejnej kanapie?
O tym zdecyduje wynik majowych wyborów prezydenckich, a przede wszystkim - jesiennych parlamentarnych. Do tego czasu na pewno nie powstanie w Polsce nic nowego, na pewno nie oficjalnie. Rozczłonkowanie Platformy Obywatelskiej jest możliwe, szczególnie jeśli wynik wyborów do Sejmu będzie słaby. Wtedy do głosu może dojść pokolenie młodszych działaczy, żądających większej władzy w partii i jej nowego wyrazu. W PiS-ie porażka w walce o parlament wyeksponuje problem przywództwa Jarosława Kaczyńskiego. I jeszcze jeden ważny szczegół - sytuacja gospodarcza. Jeśli ekonomia będzie się psuć, może powstać ruch niezadowolonych, trochę jak w Grecji czy Hiszpanii. Nie można zauważyć dziś, że pokolenie 30-40-latków jest w Polsce zablokowane.

Jak podobał się panu wiec poparcia dla Bronisława Komorowskiego z udziałem samorządowców z całego kraju i silną reprezentacją z naszego regionu?
Nie wiem, czy był to najmądrzejszy pomysł. Raczej obliczono go na utrwalenie obozu władzy istniejącego dziś w terenie. Tymczasem uważam, że dla większości, która wygrała wybory w samorządach w roku ubiegłym, ta kadencja będzie ostatnią. Nie wiem, jak przyszłościowe jest budowanie frontu poparcia na zbiorowisku osób, które nie mają już wielkiej przyszłości w regionalnej polityce.

Nietrudno domyślić się - w tym przedsięwzięciu chodzi o coś więcej, tym bardziej że na deklaracje poparcia zdobywają się prezydenci niechętni partyjnym identyfikacjom w samorządach. Piotr Uszok, który stoi za inicjatywą dla Komorowskiego, zdradził, że niewykluczone jest powstanie realnej politycznej siły z udziałem samorządowców i pod patronatem prezydenta RP. Pańskim zdaniem to możliwe?
Nie jestem przekonany. Nie wiem, jakie przełożenie na rozwiązywanie poważnych problemów w kraju miałby taki układ. Ugrupowanie musiałoby ustosunkować się do tych problemów na nowo. Rzecz w tym, że większość samorządowców,
których ma pan na myśli, nie będzie wkrótce zdolna do komunikowania się z pokoleniem 30-40-latków. Prezydenci naszych miast mówią językiem 50-latków. I jeszcze jedno - w kategoriach interesu politycznego lepiej być dziś prezydentem dużego miasta niż posłem, senatorem, ministrem, nawet premierem. Łatwiej i skuteczniej można odgrywać dużą rolę, dużo większą niż jakikolwiek parlamentarzysta. Pamiętajmy, że prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz kilkakrotnie próbował organizować taką inicjatywę i nic z niej nie wyszło. Dlaczego? Bo nie pociągnęła za sobą żadnych innych opiniotwórczych środowisk.

Ruchy miejskie? W porozumieniu Komorowskiego i samorządowców szczególnie akcentowano jego "obywatelskość".
Trudno to sobie wyobrazić, tym bardziej że większość takich ruchów stoi w opozycji do tego, co robią prezydenci. Ale patrząc na to zupełnie teoretycznie - jeśli tak wygląda ten plan, poszukiwanie szerszego porozumienia jest koniecznością.

Zygmunt Frankiewicz z Gliwic czy Grażyna Dziedzic z Rudy Śląskiej to prezydenci niechętni Platformie, z wzajemnością zresztą. Dziś popierają oni kandydata Platformy na najwyższy urząd w państwie. Jeśli z prezydencko-prezydenckiego ugrupowania nic nie wyjdzie, czy to dobra droga, by w decydowaniu o regionie ominąć nieskutecznych pośredników: ekipę poselską z województwa śląskiego?
Prezydenci miast zdystansowani wobec Platformy przy tej okazji potwierdzili, że wciąż są czynni w tworzeniu polityki. To także pstryczek wymierzony w lokalnych działaczy partyjnych, którzy z nimi wojują, choć z drugiej strony - czasy, w których liczyło się posiadanie znajomego w Warszawie, raczej minęły. I nie bardzo rozumiem, dlaczego prezydenci muszą być bezpartyjni, jak twierdzi RAŚ. Zaś co do omijania ekipy poselskiej - to ciekawe i opłacalne rozwiązanie. Zachowanie parlamentarzystów z regionu podczas kryzysu górniczego pokazało, że w takich sytuacjach lepiej liczyć na siebie.

Na ile samorządy będą mogły liczyć na prezydenta Komorowskiego? Ostatnio przyjechał na Śląsk przy okazji dyskusji nad "Programem dla Śląska". Wrócił też temat prezydenckiej ustawy dedykowanej samorządom. Ma ona m.in. wzmocnić w kilku aspektach pozycję prezydentów, a także umożliwić łączenie funkcji samorządowej z mandatem senatorskim.
O tej ustawie słyszymy od lat i przed jesiennymi wyborami na pewno tylko na wzmiankach się skończy. Trudno powiedzieć, na ile to możliwe rozwiązania, natomiast nie widzę nic złego w łączeniu mandatów. Włosi uporali się z podobnym problemem bardzo sprawnie - każdy były prezydent kraju jest dożywotnim senatorem. U nas nie istnieje coś takiego jak model kariery politycznej - nie ma logicznego przejścia z jednego stanowiska na drugie.

Na tym tle zabłysnął nowy marszałek województwa. Samorządowcy różnych opcji chwalą dziś Wojciecha Saługę, że z nimi rozmawia, słucha i mówi ich głosem. W końcu województwem nie będzie rządził partyjny komisarz?
Wszystko zależy od warunków w Warszawie. Im słabszy rząd, tym większe szanse na autonomizowanie się władz województwa i zyskanie realnej władzy oraz regionalnego poparcia. I odwrotnie - jeśli nowa koalicja rządowa będzie mocna, trudniej będzie uniezależnić się od partyjnych wpływów i decyzji. Ostatnie gesty Saługi wyglądają obiecująco.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!