Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Program dla Śląska? Lepiej się przygotujcie do następnego. Wystarczą nam dwa rozczarowania

Marcin Zasada
Marcin Zasada
Katowice z lotu ptaka
Katowice z lotu ptaka droneLand.pl
Są takie rzeczy, bez których Śląsk z całą pewnością byłby lepszym miejscem do życia. Na przykład smog. Są takie rzeczy, bez których z całą pewnością nie byłby gorszy. Na przykład Eurowizja junior? Też. A przede wszystkim: programy dla Śląska.

Program dla Śląska

W ciągu pięciu ostatnich lat mieliśmy dwa, jeden od Platformy Obywatelskiej, drugi od Prawa i Sprawiedliwości. Choć pierwszy okazał się tylko kiełbasą wyborczą, a drugi reklamowano jako trampolinę gospodarczego rozwoju regionu, dziś, w roku 2020 – proszę mnie teraz uważnie słuchać - różnice między nimi są zbyt minimalne, by województwo śląskie odczuło jakikolwiek skok jakościowy. Tak, chodzi o różnice pomiędzy programem, który na zawsze pozostał na papierze i tym, w którym ponoć wydano już 48 mld zł.

Premier Kopacz, Śląsk i pegeery

Pamiętam swoje rozczarowanie, gdy w 2015 roku zacząłem czytać program dla Śląska przywieziony przez premier Ewę Kopacz w trakcie kampanii wyborczej. Następnego dnia napisałem, że ten dokument sprawdziłby się może jako program telewizyjny, bo cała oprawa, z wyjazdowym posiedzeniem rządu, była przede wszystkim marketingową zagrywką.

Nie przegap

Program dla Śląska okazał się katalogiem niezrealizowanych obietnic rządu PO, wzbogaconym o recykling innych strategii, planów i kontraktu terytorialnego. Niektóre ślimaczące się latami inwestycje płakały w tym programie: ustawa metropolitalna, kolej do Pyrzowic (obiecana na Euro 2012!), linia Katowice-Kraków…

Były też rzeczy absolutnie absurdalne i oburzające. Na przykład bon na zasiedlenie, który premiował bezrobotnych wyjeżdżających do pracy do innego miasta albo ze wsi do miasta. Był warunek: miejsce przeprowadzki musiało być oddalone o 80 km. Największym rynkiem pracy w województwie jest konurbacja śląska, do której z najdalszych zakątków regionu jest co najwyżej 70 km. Ktoś więc bezmyślnie wkleił do programu dla Śląska projekt z cyklu walki z bezrobociem po likwidacji np. pegeerów. Nie te krasnoludki, nie ta bajka…

Albo zapewnienie o współpracy śląskich uczelni ze słynnym amerykańskim MIT. Sprawdziliśmy, zadzwoniliśmy. O żadnej współpracy na Massachusetts Institute of Technology nie słyszeli.

Deja vu z PiS

Programem dla Śląska premier Kopacz i schyłkowa Platforma po prostu sobie z nas zakpili. Co zrobił PiS? Uczył się na błędach PO. Wygrał wybory, obiecując prawdziwy program dla Śląska, nie taki sklecony w pośpiechu w kampanijnym autokarze.

Minęły dwa lata. W grudniu 2017 roku do Katowic znów przyjechał premier, ale już ten dobry: Mateusz Morawiecki. Żarty się skończyły, Morawiecki wkomponował dokument do rządowej Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Słyszeliśmy o pierwszym dniu nowego życia na Śląsku. I co? I deja vu.

Nie przegap

Po pierwsze, ogólniki, inwestycje już realizowane i ogólnopolskie projekty, w których woj. śląskie – niejako naturalnie – musiało być ujmowane. Więc pan premier obiecał nam uchwaloną kilka miesięcy wcześniej ustawę metropolitalną. Obiecał nam zadekretowany jeszcze wcześniej program Mieszkanie Plus. Obiecał od dawna realizowane projekty rewitalizacyjne w Bytomiu, Dąbrowie Górniczej i Rybniku. Obiecał zarówno budowaną już autostradę A1 i skreśloną kilka miesięcy wcześniej przez PKP modernizację dworca Sosnowiec-Maczki.

Mimo wszystko, PiS do swojego programu przygotował się lepiej od swoich poprzedników. Propagandowo (o tak!), ale i organizacyjnie. Koncepcja była całkiem sprytna: oto w jednym świadectwie bezprecedensowej troski o region zbieramy absolutnie wszystkie przedsięwzięcia rządowe i unijne.

Czy gdyby nie było programu dla Śląska, Mieszkania Plus nie realizowano by w Katowicach? Właśnie.

Niektórzy politycy PiS w przypływie szczerości przekonywali, być może nawet słusznie, że dzięki programowi dla Śląska twardych inwestycji infrastrukturalnych będzie w regionie więcej. Ale co trzy lata temu przykuwało naszą uwagę?

Głównie inwestycje w nowe technologie okołogórnicze. To była jakaś nowa jakość i dowód, że przynajmniej jedno ministerstwo (energii w tym przypadku) jakoś się do tego programu przygotowało. Zgazowanie węgla, produkcja wodoru z gazu koksowniczego i zastosowanie go w ogniwach paliwowych do zastosowania w transporcie drogowym, budowa inteligentnej kopalni, rozwój technologii dronowych na terenach pokopalnianych…

Gdyby trzy lata temu, gdy jeszcze węgiel nie był globalnym wrogiem publicznym numer jeden, rozpoczęto pracę nad wykorzystaniem tego surowca w inny sposób niż tylko kopanie i spalanie, może Polska miałaby dziś argumenty w tej dyskusji. O czym my tu jednak rozmawiamy, jeśli zdecydowana większość tych technologicznych cudów to już historia. Alternatywna, można by powiedzieć.

Zobacz koniecznie

Pieniądze zaangażowane. Politycznie?

Sprawozdanie z realizacji programu dla Śląska w pierwszym półroczu 2019 roku jest przygnębiającą lekturą. W ostatnich tygodniach jej szczegóły podawał do publicznej wiadomości poseł Michał Gramatyka z PO (oficjalny dokument wojewody).

Nieoficjalnie wiadomo, że ze wszystkich technologicznych inwestycji wycofała się Jastrzębska Spółka Węglowa. Kompleks produkcji wodoru, drony, zgazowanie węgla… Nie ma i nie będzie. Obawiam się, czy najważniejszym wspomnieniem po tym programie nie zostało słowo-wytrych używane przez polityków PiS od początku jego funkcjonowania. „Zaangażowane środki”

Rząd twierdzi, że w realizację programu „zaangażowano” 48 mld zł. Naprawdę wydano 8, z których większość pochłonęła budowa autostrady A1. Nikt do końca nie wie, na czym polega to „zaangażowanie”. Wiceminister Grzegorz Puda tłumaczył w Sejmie, że to „środki, które pracują w gospodarce”. Środki, które pracują? Na czyim koncie?

Załóżmy nawet, że te zaangażowane pieniądze przełożą się na jakieś inwestycje. Tak dochodzimy do pytania, czym właściwie program dla Śląska powinien być. Jakąś strategią, prawda? Z jakąś myślą przewodnią, która spina projekty, z jakimś nadrzędnym celem, do którego dzięki tym projektom dochodzimy…

Do jakiego celu dochodzimy programem dla Śląska z „zaangażowanymi środkami”? Te pytania sam zadawałem 3 lata temu. I zarówno wtedy, jak i dziś - tym bardziej dziś – nikt nie potrafił odpowiedzieć. Żeby to było jasne, nie interesują mnie bajki typu: „Śląsk ma być perłą w przemysłowej koronie Polski” jak lubi powtarzać premier.

Prawda jest taka, że oba tzw. programy (PO i PiS) to pójście w ilość, nie jakość, kupowanie ryb zamiast wędek. Budujemy drogi, a że nie ma dokąd jechać? Bo co to znaczy, że program jest otwarty i można uzupełniać go o kolejne projekty (to np. minister Kwieciński)? No, wspaniale. Jeszcze raz zapytam: czy gdyby nie było programu dla Śląska, w województwie śląskim nie powstawałyby nowe drogi, szyny albo szpitalne sale?

W oczekiwaniu na kolejny program

Wiecie Państwo, co już pierwszego dnia wystawiało najlepsze świadectwo „strategiczności” programu dla Śląska produkcji PiS? W rozdziale „Przedsięwzięcia kluczowe” były „Mniejsze inwestycje drogowe”. A tam np. budowa chodnika w Kromołowie i Turzy Śląskiej, budowa sygnalizacji świetlnej w Nieborowicach i Lisowie oraz budowa ciągu pieszo-rowerowego, zjazdów do posesji i oświetlenia kładki w Sierakowie. No, niechże w Kromołowie piesi chodzą bezpiecznie, a w Sierakowie kierowcom jest wygodniej.

Ale naprawdę trzeba było programu dla Śląska, żeby jednym i drugim to umożliwić? Jaką przyszłość regionu budujemy w ten sposób?
W imieniu redakcji DZ składam jedną obietnicę, gdyby kolejnej sposobiącej się do przejęcia władzy partii zachciało się uraczyć nas kolejnym specjalnym programem. Słyszeliście, co właśnie wydarzyło się w Czechach, gdy tamtejszy rząd chciał kupić od polskiej spółki Asseco Poland (Zygmunt Solorz między innymi) system do sprzedaży elektronicznych winiet autostradowych? Aktywiści open source zorganizowali tzw. hackathon: w 49 godzin 60 programistów opracowało ponoć wydajniejszy system i za darmo udostępniło go rządowi. Czesi zaoszczędzą dzięki temu 400 mln koron, czyli – na nasze – 70 mln zł.

Po co ten przykład? Nie mam wątpliwości, że jeszcze niejeden program dla Śląska przyjdzie nam czytać. Następny potraktujemy w podobny sposób. Zbierzemy w redakcji DZ ze 40 mądrych ludzi i… nie, nie będziemy pisać alternatywnej strategii. Na miejscu rozpracujemy tę, którą nam panowie politycy podacie, pomni doświadczeń z ostatnich 5 lat.

Lepiej się przygotujcie.

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera