Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Projektant Mariusz Przybylski: Staram się łączyć ze sobą skrajności. Bawienie się nimi to moje DNA

Ola Szatan
Mariusz Przybylski pokazał swoją nową kolekcję podczas jesiennej edycji Silesia Fashion Day, która w sobotę odbyła się w Pałacu Młodzieży w Katowicach. Pokaz bardzo spodobał się zgromadzonej publiczności
Mariusz Przybylski pokazał swoją nową kolekcję podczas jesiennej edycji Silesia Fashion Day, która w sobotę odbyła się w Pałacu Młodzieży w Katowicach. Pokaz bardzo spodobał się zgromadzonej publiczności Arkadiusz Ławrywianiec
Najpierw ubrał Sebastiana Karpiela-Bułeckę w spódnicę. Rok temu w jego ubraniach solową płytę promował Dawid Podsiadło. A swoją przygodę z modą projektant Mariusz Przybylski rozpoczął od szafy... dziadka

W sobotę zaprezentował pan swoją kolekcję podczas jesiennej edycji Silesia Fashion Day. Na scenie wyszło perfekcyjnie, a jak wygląda pokaz od tej zakulisowej strony? Jest duży stres czy raczej spokój?
Zawsze jest mały stres, ale bardzo pozytywny i potrzebny, aby całość wyszła zgodnie z planem. Ale tutaj mieliśmy odpowiednią ilość czasu, wszystko było bardzo profesjonalnie przygotowane, dziewczyny i panowie sprawnie się przebierali... Jestem zadowolony z efektu. Zwłaszcza że to moja pierwsza wizyta na Śląsku. I mam nadzieję, że nie ostatnia (śmiech).

ZOBACZ KONIECZNIEl
FOTORELACJA I WIDEO Z SILESIA FASHION DAY 2014 W KATOWICACH

Śląsk jest modny pana zdaniem?
To był zaledwie jeden dzień obserwacji, szczególnie młodych ludzi, bo z nimi głównie miałem do czynienia. Ale na tej podstawie mogę stwierdzić, że wyglądają bardzo fajnie, modnie. I nie ma żadnej różnicy między Warszawą a Katowicami.

Na pewno modnie wygląda też pewien chłopak wywodzący się z Dąbrowy Górniczej, czyli Dawid Podsiadło, z którym zaczął pan współpracę podczas jego solowego debiutu.
Nawet nie wiedziałem, że on pochodzi z tych stron! No proszę! Faktycznie z Dawidem pracujemy już od pewnego czasu...

A jak doszło do tej współpracy?
Bardzo prosto. Agent Dawida i mój agent "domówili się", że taka współpraca byłaby dobrym pomysłem, że pasujemy do siebie. Poznaliśmy się z Dawidem i szybko doszliśmy do porozumienia. Polubiliśmy się. Ta współpraca jest bardzo przyjemna i wierzę, że będzie jeszcze długo się rozwijać. Ja bardzo cenię to, co on robi, mam nadzieję, że Dawidowi również podoba się to, co ja robię. Działamy w dwóch różnych branżach, które nawzajem się uzupełniają.

Mężczyzna, który projektuje modne stroje i mężczyzna, który tworzy modną muzykę, to z założenia musi być dobry duet.
Dawid Podsiadło to naprawdę fajny chłopak. Twórczość to jedno, choć bardzo lubię jego muzykę, ale z drugiej strony ważna jest też osobowość. To pomaga w kontaktach. Dawid mi ufa, nie oponuje, gdy proponuję mu coś konkretnego do ubrania. Pod tym względem oddaje się w moje ręce.

Wcześniej zaufał panu m.in. Olivier Janiak, Krzysztof Ibisz czy Sebastian Karpiel-Bułecka, którego zresztą ubrał pan w spódnicę!
Łączenia elementów spódnicy ze spodniami wykorzystuję w każdym pokazie, więc u mnie to nie jest żadna nowość. Dlatego Sebastiana nie trzeba było specjalnie przekonywać do tej spódnicy, tym bardziej że była inspirowana strojem samurajów. Nawiązujemy do ich kultury. Samurajowie nosili spódnice i było to wyrazem totalnej męskości. Ja zawsze staram się łączyć ze sobą jakieś skrajności i myślę, że udaje mi się zmuszać ludzi do patrzenia na modę pod różnym kątem. A nie mieć klapek na oczach i patrzeć na to pod tym względem, że spódnice mają nosić tylko kobiety, a spodnie są raczej dla panów. Zacieranie i bawienie się skrajnościami to też jest takie moje DNA. Tego, co robię.

Pana stroje polubiły też kobiety, m.in. Kayah, Kasia Figura, Maria Peszek... Ubiera pan też Agnieszkę Szulim, ale jednocześnie nie jest "Na językach". Nie pojawia się pan na portalach plotkarskich. Pilnuje pan tego, aby być postrzeganym przez pryzmat mody, a nie tylko tego, ile celebrytów pojawiło się na pokazie?
Przede wszystkim zajmuję się swoją pracą, która polega na tworzeniu mody. To jest mój cel. Ale nie chcę też oceniać ludzi, jeśli komuś pasuje inna sfera tego zawodu. Ja w swojej drodze zawodowej bardziej skupiam się na pracy, niż na bywaniu. Zwłaszcza że mam bardzo dużo zajęć, więc na bywanie nawet nie miałbym czasu. Poza tym niespecjalnie się w tym odnajduję. Część projektantów swoją markę promuje poprzez własny wizerunek, a ja staram się, by moja marka mówiła bardziej przez samą pracę niż moją twarz. Ale obie drogi są trafne i dobre. Fajnie, ze jesteśmy różni. Każdy ma swój pomysł na siebie.

Jak wygląda pana szafa?
Noszę dużo swoich ubrań. Sam je projektuję, więc często je też testuję. Poza tym dużo rzeczy mam szytych na miarę, na większe wyjścia. Na co dzień mam też linię ubrań Philosophy by Mariusz Przybylski, która jest tańszą linią. Lubię łączyć te ubrania z markami luksusowymi, które cenię, zwłaszcza w dodatkach. Noszę też ubrania z sieciówek. Zabawa modą polega na umiejętności zestawiania rzeczy "sieciówkowych" z ubraniami od projektantów, łączenia ich z second-handem. Widzę, że dużo młodych ludzi idzie tą drogą.

Jest pan też przykładem tego, że warto czasem zaglądać do szafy swoich bliskich. W pana przypadku inspiracją do zajęcia się modą była szafa dziadka?
To było coś, co jeszcze będąc dzieckiem, wywarło na mnie największe wrażenie. Od tego zaczęła się moja pasja. Dziadek i potem moja mama przykładali dużą wagę do strojów. Te rzeczy były bardzo spokojne, zachowawcze, klasyczne, ale też świetnie wykonane, dobrej jakości i szyte na miarę. To był pierwszy powiew. I punkt wyjścia, że coś takiego jak moda zaczęło mnie interesować. To, że wygląd i ubiór jest ważny, można nad nim zapanować, a nawet samemu go tworzyć.

Podobno kiedyś pana styl oscylował między Depeche Mode a Sex Pistols.
To była jakaś ewolucja, która we mnie przechodziła. Myślę, że jak każdy młody człowiek próbowałem różnych rzeczy, kombinowałem. Pod wpływem subkultury czy konkretnego zespołu. Najpierw była fascynacja Depeche Mode i całą kulturą, tym jak się "Depesze" ubierali. Z kolei zainteresowanie Sex Pistols łączyło się z całą twórczością Vivienne Westwood.

A jak pan wspomina udział w programie "Project Runway"?
To bardzo fajna sprawa. Myślę, że będzie kontynuacja, więc czekamy. Taki projekt pokazuje naszemu społeczeństwu, że coś takiego jak moda funkcjonuje, że to piękny zawód, rzemiosło połączone z krawiectwem. To, że warto szukać własnego stylu, co nie zawsze wymaga wielkich pieniędzy. Ten program uświadamia też, że mamy świetnych polskich projektantów, i tych bardziej zasłużonych, i młodych. A moda może być odebrana w kategoriach biznesu.

***

Mariusz Przybylski
zafascynował się modą w Liceum Plastycznym i swoją pasję rozwijał podczas studiów na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Jego pierwszy autorski pokaz odbył się 10 lat temu. W tym roku był jednym z jurorów w programie "Project Runway" w TVN.


*Prawybory z DZ: Kto prezydentem? Kto burmistrzem? ZOBACZ i ZAGŁOSUJ
*Wybuch w kamienicy w Katowicach: Dlaczego doszło do wybuchu?
*Śmieszne, dziwne, nietypowe plakaty wyborcze, czyli dużo śmiechu [ZDJĘCIA]
*Najlepsza jednostka OSP w woj. śląskim ZAGŁOSUJ W PLEBISCYCIE FINAŁOWYM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!