Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedszkolak został w domu? Idź do sądu

Katarzyna Domagała
Przedszkolakiem być powinno każde kilkuletnie dziecko
Przedszkolakiem być powinno każde kilkuletnie dziecko janusz wójtowicz
1 września do przedszkola, z powodu braku miejsc, nie pójdzie niemal co piąty 3- i 4-latek w regionie. Rodzice mogą żądać od gminy zwrotu wydatków związanych z opieką nad przedszkolakiem.

Jutro do przedszkoli obowiązkowo pójdą wszystkie 5-latki i te 6-latki, których rodzice nie zdecydowali się posłać w tym roku do pierwszej klasy. W rezultacie zabraknie w przedszkolach miejsca dla wielu 3- i 4-letnich dzieci, mimo że prawo to miejsce im gwarantuje.

Już w połowie czerwca liczbę takich dzieci szacowano na 13.738 (14,9 proc. wszystkich 3- i 4-latków). Najnowsze dane dotyczące przedszkolaków są w tej chwili jeszcze zbierane, ale już wiadomo, że odsetek dzieci, których we wrześniu przedszkola u nas nie przyjmą, może sięgnąć nawet 20 proc. Wielu rodziców składało bowiem deklaracje o zamiarze posłania dziecka do przedszkola dopiero podczas wakacji.

Co może zrobić rodzic malucha, którego w przedszkolu nie chcą? Iść do sądu. Gminę, która nie zapewniła dziecku miejsca w przedszkolu, można bowiem pozwać.

- Zadaniem gminy jest zapewnienie dostępu do edukacji publicznej na poziomie podstawowym - wyjaśnia dr Anna Wierzbica z Katedry Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Śląskiego.

Jak dodaje, rodzice, którzy uznają, że gmina jest w tym przypadku bezczynna, mogą to zgłosić do sądów i starać się o zwrot poniesionych z tego powodu kosztów. Chodzi tu np. o wydatki na wynajęcie opiekunki do dziecka na czas przebywania rodziców w pracy, ale i koszt przywiezienia do domu babci.

Marcin Marszołek, prezes katowickiego stowarzyszenia "Wokanda", podkreśla jednak, że w sądzie trzeba umieć udokumentować te wydatki.

- Rodzice muszą zebrać dowody w sprawie, m.in. o dokument potwierdzający odmowę przyjęcia dziecka do przedszkola czy umowę z opiekunką - mówi Marszołek.
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Renata Przybylska z Będzina, która sama wychowuje czteroletniego Michała, ma pecha. W tym roku dla jej syna zabrakło miejsca w przedszkolu. Kiedy ona jest w pracy, maluchem opiekują się jej rodzice. Codziennie dowozi do nich czterolatka, pokonując dodatkowo 20 km.

- Dziadkom Michała nigdy to nie przeszkadza, ale chciałam dać im odetchnąć, przecież mają własne życie, a tu wnuk na głowie od rana do wieczora - mówi pani Renata. - Do tego najwyższy czas, żeby syn poznał w przedszkolu nowych kolegów.

Niestety, w roku szkolnym 2011/2012 dziadkowie od Michałka nie odpoczną. Mama też nie zaoszczędzi na paliwie. Mogłaby, gdyby starała się o odszkodowanie od gminy. Doktor Anna Wierzbica z Katedry Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Śląskiego podkreśla, że ma do tego prawo.

- Rodzice, którzy uważają, że gmina nie realizuje swojego zadania - a jest nim zapewnienie dostępu do edukacji publicznej na poziomie podstawowym - mogą to zgłosić do wojewódzkiego sądu administracyjnego - wyjaśnia pani doktor.

Jeśli sąd uzna, że gmina źle wywiązuje się z tego obowiązku, będzie można ubiegać się o odszkodowanie przed sądem cywilnym.

To ważna informacja dla rodziców w Będzinie czy Częstochowie. W tym pierwszym mieście, mimo otwarcia dodatkowych oddziałów dla 115 dzieci, w podobnej sytuacji jak pani Renata są rodzice 264 maluchów. W Częstochowie też otwarto 5 nowych oddziałów. Mimo to zabrakło miejsc dla 290 dzieci (najwięcej dla 3-latków). Za to w Katowicach na maluchy nadal czeka 115 miejsc. Jak mówią w magistracie, miasto od kilku lat przygotowywało się do tegorocznych zmian w oświacie: zamiast likwidować oddziały przedszkolne, otwierali nowe. Tłok spowodowały zmiany wprowadzone przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Od tego roku obowiązkowo do przedszkoli idą 5-latki, a rodzice 6-latków decydowali, czy posłać pociechy do szkoły, czy do przedszkola. W woj. śląskim ponad 80 proc. wybrało przedszkola.

Zbieraj kwity

Marcin Marszołek, prezes Stowarzyszenia "Wokanda" z Katowic, podkreśla, że starając się o odszkodowanie od gminy, powinniśmy zacząć od zebrania dowodów.

Warto też poprosić o pomoc prawnika. Pisząc pozew o odszkodowanie, musimy wytłumaczyć, dlaczego się o nie staramy i przedstawić dowody.

Kiedy więc wybieramy się do adwokata, w teczce powinniśmy mieć pismo z gminy, w którym odmówiono nam przyjęcia dziecka do przedszkola. Jeśli z tego powodu zrezygnowaliśmy z pracy, trzeba mieć zaświadczenia od pracodawcy. W przypadku, kiedy zapewniliśmy dziecku płatną opiekę (zatrudnienie opiekunki, czesne w prywatnej placówce), musimy okazać umowy i rachunki. O odszkodowanie możemy się też starać, kiedy na własny koszt odwozimy dziecko do babci. Te dokumenty zanosimy do sądu. Wiąże się to z wpisem - opłatą, która wynosi 5 proc. wartości przedmiotu sporu. Rodzice mogą korzystać z pozwu zbiorowego. Jeśli złoży go grupa ponad 10 poszkodowanych, wtedy wpis sądowy wynosi 2 proc. wartości.

Czy masz trudności ze znalezieniem miejsca w przedszkolu dla swojego dziecka? Napisz komentarz
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!