Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PRZEMYSŁAW MIŚKIEWICZ "Precz z komuną”: Wracając ze Lwowa…

Przemysław Miśkiewicz
Państwo rozumieją po ukraińsku? Pani w wieku około pięćdziesiątki samotnie siedzi przy stoliku w prawie pustej restauracji obok Katedry we Lwowie. Oprócz nas jeszcze jedna samotna kobieta, bliżej siedemdziesiątki. Restauracja ze smakami wschodu, tego nam bliskiego, z blinami, pielimieniami, pierogami, solianką itp. Zawsze dziwiło mnie, po co charakterystyczni dla Lwowa naganiacze, jeżeli i tak nigdy nie ma tu miejsc. Ale to w czasie pokoju. Obecnie naganiacze nie mają kogo naganiać, nie ma polskich wycieczek i nasze pojawienie jest może nie tyle sensacją, co powoduje radość.

Pani je obiad, jest z Dnipro, od zawsze rosyjskojęzyczna. Była pierwszy raz w Polsce, w Poznaniu, pięć dni u dzieci, które tam studiują i jest zachwycona. Mąż walczy na froncie, a ona dziękuje nam, Polakom, łamanym ukraińsko-rosyjskim językiem za pomoc. Robi to w swoim imieniu, ale podkreśla, że o tym na wschodzie wiedzą wszyscy. Kiedy się trochę rozpędza, przechodzi na rosyjski, co spotyka się z dezaprobatą drugiej kobiety przy stoliku obok nas. Pani przeprasza, że od dziecka po rosyjsku, że u nich w Dnipro tak wszyscy, ale że się uczą i niedługo będą już mówić płynnie. Nie przekonuje to starszej lwowianki, która od zawsze tutaj i nie rozumie problemu.

Wchodzą trzy młode dziewczyny - ogólnie feminizacja w knajpach niesamowita, faceci na froncie albo ukrywają się przed wojskiem. Wznoszę toast: Za peremohu!! Sława Ukrainie! Odpowiada mi kilka żeńskich silnych głosów: Hierojom Sława. Wychodzimy, żegnani uśmiechami. Macham przez szybę restauracji Pani z Dnipro. Pewnie się nigdy nie spotkamy, obyście Ty i Twoi bliscy przeżyli tę wojnę.

Lwów pusty, przez dwa dni na ulicy nie spotykamy żadnej wycieczki, nawet nie ma pojedynczych turystów. Mnie to pasuje, ale miasto jest trochę martwe, a poza tym po pandemii przyszła wojna i to już kolejny sezon bez ludzi. Moja ulubiona knajpa „U Pani Stefy” nie wytrzymała tego stanu rzeczy i padła, zresztą nie ona jedna. We Lwowie praktycznie nie widać wojny, a jednak... Młodzi mężczyźni – praktycznie tylko w mundurach, rzadko kiedy pojedynczo, na ogół w grupach kilkuosobowych. Czasami dziewczyna z chłopakiem na przepustce. Pomniki poowijane plastikową folią, zabezpieczenie przed falą po wybuchu pocisku, która mogłaby zmieść czy odłamkami uszkodzić obiekt. Na Rynku, na foliach zdjęcia z napisem: „Wrócimy po zwycięstwie”. Również kościoły i muzea zabezpieczone workami z piaskiem i blindami w oknach do pierwszego piętra. I to prawie wszystko, jeżeli chodzi o wojnę, ale „prawie” robi dużą różnicę.

Wieczorem spotykamy się z Igorem, znamy się z czasów Majdanu, był razem z drugim Igorem w pomocy medycznej. Umawiamy się w Żeberkarni w Arsenale. Tutaj się nic nie zmieniło, kolejka, może mniejsza niż przed wojną. Żeberka przepyszne, do tego oczywiście musi być coś do wzniesienia toastu. Igor jest z dalszego pochodzenia Polakiem, po babci. Polski perfekt, jest super zaangażowany w pomoc, popiera Zełeńskiego i wierzy w zwycięstwo. We Lwowie chyba wszyscy w to wierzą i dobrze, bo defetyzm podczas wojny byłby pierwszym krokiem do porażki.

Następnego dnia msza w Katedrze, nadal nie widzę turystów, jeżeli są, to pojedyńcze osoby. Po mszy spotkanie z Elizą Dzwonkiewicz, konsulem we Lwowie. Idziemy do słynnego Atlasu na Rynku. Eliza dziękuje nam za akumulatory prądu. Nie agregaty, które widać przed sklepami i knajpami na każdym kroku, tylko akumulatory - te mogą być trzymane w mieszkaniach i nie ma z nich spalin. Smutne wieści: Polacy ze starego pokolenia wymierają, okazuje się, że praktycznie nie ma już nikogo z tych, których znałem, z nieodżałowaną Panią Malanicz ze Związku Lekarzy Polskich we Lwowie na czele.

Idziemy Piekarską na Łyczaków. Kupujemy znicze, jak zawsze te same groby. Ostatnio nauczyłem wnuka wiersza: „Kto ty jesteś”. Dla jednych to piękny, patriotyczny, ponadpokoleniowy przekaz

polskości, dla innych nudziarstwo i odstraszanie dzieci od mądrego patriotyzmu. Ja jestem zdecydowanie w tej pierwszej grupie, więc Bełza był dla mnie tym razem bardzo ważny. Dalej Konopnicka, Ordon, Baczewski - ten z trochę innych względów, Grottger, Powstańcy Styczniowi i oczywiście Orlęta. Nasze wspaniałe Lwy wreszcie na wolności, znowu bronią Lwowa, teraz przed Moskalem. Od Orląt zeszliśmy na cmentarz Strzelców Siczowych. Mimo kilkudziesięciu wizyt na Łyczakowie nigdy tam nie byłem, bo przecież oni walczyli o Lwów ukraiński. Teraz ten cmentarz zmienił zupełnie charakter. Chyba jednak: „Wolność krzyżami się mierzy”, a tych krzyży po 2014 jest mnóstwo i gdyby nie decyzja, że w pewnym momencie wstrzymano pochówki w tym miejscu, to byłoby ich więcej niż tych sprzed wieku. To symbol, którego oczywiście można nie widzieć, ale tu widać, jak bardzo ta wojna jest też naszą wojną. To też tłumaczy, dlaczego Lwów jest ten sam, ale już nie taki sam.

Wracamy ze Lwowa. Po drodze symboliczna scena, w jednej z wiosek zbierają się ludzie z flagami narodowymi i banderowskimi, widać, że za chwilę przejdzie pogrzeb kolejnego hieroja. Widzą nasz samochód z polska rejestracją, pozdrawiają, machają. Ja wiem, że dla nich Bandera to bohater i zupełnie inaczej go widzą niż my. Żeby to zrozumieć, trzeba tam być. Bo to trzeba zrozumieć, pytanie jest tylko, co dalej z tym zrobić? Bo na poziomie kontaktów między ludźmi nie ma problemu, ale Państwo musi mieć na to pomysł. Na ten moment łączy nas jedno na pewno: Precz z komuną!!!

PS: Grześkowi Gajdzie, który mnie zaprosił do współpracy z Dziennikiem, chciałem bardzo podziękować. Nie jest już naczelnym, ale świat się na tym nie kończy.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera