- W ankiecie pytamy między innymi o źródło i wysokość dochodów, wysokość miesięcznych wydatków i górną granicę kwoty, jaką mogliby wydać na miesięczne opłaty czynszowe. Pytamy też, czy chcieliby zmienić swoje mieszkanie - mówi Beata Olszok, dyrektor Miejskiego Zarządu Nieruchomości.
Początkowo urzędnicy planowali wybudowanie dwóch nowych budynków socjalnych, a więc z mieszkaniami o obniżonym standardzie, przeznaczonymi dla eksmitowanych na przykład z lokali spółdzielczych. W mieście są już dwa takie domy, ale ich stan sprawił, że urzędnicy postanowili poszukać innej recepty na rozwiązanie problemów mieszkaniowych. Budynki przy ul. Stodoły wyglądają jak obraz nędzy i rozpaczy. Odrapane, upstrzone napisami ściany, powyrywane kontakty, powybijane szyby, smród, brud.
- Kiedy 10 lat temu postawiliśmy budynki, chcieliśmy zbudować obok nich przedszkole. Żeby to było fajne miejsce do życia. Ale szybko zrezygnowaliśmy, bo stwierdziliśmy, że to nie ma jednak sensu - wyjaśnia Celina Jaworecka, przewodnicząca komisji mieszkaniowej i polityki lokalowej w mieście. - Po co mamy budować nowe domy dla tych, którzy je niszczą? To byłaby tylko strata pieniędzy - dodaje.
Dlatego urzędnicy (na podstawie ankiet) chcą się dowiedzieć, ilu lokatorów z 48 mieszkań w domach przy ul. Stodoły chce przenieść się w inne miejsce i da radę zapłacić za lepsze warunki mieszkania. W nowych blokach, które miasto chce zbudować, ma się znaleźć około 40 mieszkań.
Przy ich budowie zastosowana zostanie nowoczesna technologia.
- Prawdopodobnie będą to budynki drewniane, energooszczędne - mówi Beata Olszok. - Budynki postawimy za około 2600 złotych za metr kwadratowy - przewiduje Beata Olszok.
Przeprowadzka według klucza urzędników podoba się lokatorom domów stojących przy ul. Stodoły.
- Chętnie bym się przeprowadziła. Tutaj wstyd kogoś zaprosić. W nocy nie można spać, bo niektórzy hałasują. Klatka jest obrzydliwa - mówi Zofia Skrobol. - Młodzież nie ma gdzie się podziać. Wystają na schodach godzinami. Ściany są w opłakanym stanie - dodaje Natalia Molitor. - Zaproponowałam sąsiadom, żeby zrobili sobie jakiś klub w mojej piwnicy. Ale tutaj nikomu nic się nie chce - mówi.
300 w kolejce
W Jastrzębiu Zdroju, w kolejce do lokalu socjalnego, czeka 300 rodzin eksmitowanych z innych mieszkań.
Dwa przeznaczone na taki cel bloki przy ul. Stodoły to za mało. Dlatego miasto podnajmuje mieszkania od spółdzielni i przeznacza je na lokale socjalne.
- Płacimy czynsz spółdzielni. Później lokatorzy muszą tę kwotę wpłacić do urzędu. Kiedy tego nie robią, kierujemy sprawę do sądu, a komornik nalicza odsetki - wyjaśnia Katarzyna Wołczańska, rzeczniczka UM. Na opłacenie czynszu spółdzielniom mieszkaniowym tylko w ubiegłym roku z miejskiej kasy wydano 900 tys. zł. - Kosztów z tym związanych nie da się uniknąć, bowiem obowiązek zapewnienia lokali socjalnych mieszkańcom, którzy nie płacą czynszu, nakładają na miasto przepisy - wyjaśnia rzeczniczka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?