Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przybysz z morza RECENZJA: ósma część sagi o Poldarkach. Bardzo poprawna powieść, ale zabrakło emocji i humoru

Maria Olecha-Lisiecka
Maria Olecha-Lisiecka
Winston Graham, „Przybysz z morza”
Winston Graham, „Przybysz z morza” Mat. pras. wydawnictwa Czarna Owca
Barwne opisy, bardzo dobrze wykreowane postaci, urzekająco piękna Korwalia i epicki styl Winstona Grahama są gwarantem dobrej lektury. Tak było w przypadku każdej z siedmiu części sagi o Poldarkach. Z „Przybyszem z morza” jest inaczej. Ósma część części sagi Dziedzictwo Poldarków jest niestety najsłabsza ze wszystkich. Po raz pierwszy czytając tę sagę czułam znużenie. Zabrakło emocji, pełnych humoru dialogów i licznych plastycznych opisów. Książka jest bardzo poprawna. Tymczasem Winston Graham potrafi pisać powieści, od których nie sposób się oderwać.

Przede wszystkim Winston Graham zrobił przeskok czasowy. Oto jesteśmy w Kornwalii w latach 1810-1811. Anglia toczy wojnę z Francją Napoleona. Siódma część sagi skończyła się w 1799 roku, roku bardzo ważnym dla Europy, bo zakończyła się Wielka Rewolucja Francuska, i bardzo dramatycznym dla bohaterów. Zamordowany został wielebny Ossie Withworth, a Elizabeth Warleggan zmarła wskutek komplikacji po trudnym, przedwczesnym porodzie. Urodziła córeczkę Ursulę. Śmierć Elizabeth sprawia, że nie tylko jej mąż George Warleggan pogrąża się w rozpaczy, ale dotyka też Rossa Poldarka.

Ross Poldark. Pierwszy tom sagi o Poldarkach

Tymczasem w „Przybyszu z morza” na wstępie dowiadujemy się, że Jeremy i Clowance, dzieci Rossa i Demelzy Poldarków, nie tylko są dorosłe, ale małżonkowie mają trzecie dziecko – ośmioletnią córkę Isabelle-Rose, zwaną w rodzinie Bellą. Jeremy jest spokojnym, ambitnym i rozsądnym młodzieńcem, zafascynowanym wynalazkami, zaś Clowance swoją naturalnością, szczerością i bezpretensjonalnym sposobem bycia bardzo przypomina swoją matkę. Dorosły jest też syn Warleggana, Valentine, a jego pasierb – Geoffrey Charles – zafascynowany kuzynem swojego zmarłego ojca zaciągnął się do wojska i walczy na Półwyspie Iberyjskim.

Demelza. Drugi tom sagi o Poldarkach

Rodzina Poldarków oczekuje powrotu Rossa z armii Wellingtona walczącej w Portugalii. Kiedy Jeremy ratuje przybysza z morza, ich uporządkowane życie ogarnia chaos. Przybycie Stephena Carringtona odmienia życie Poldarków. Zwłaszcza dla Clowance i Jeremy’ego wydarzenie to staje się szczególnie ważne.

Postać Carringtona jest moim zdaniem dość nudna. Rozumiem cel wprowadzenia tego bohatera, jednak uważam, że nie wniósł on zbyt wiele do powieści. Nie jest ani tajemniczy, ani mroczny, ani tym bardziej wyrazisty. Winston Graham przyzwyczaił czytelników, że kreuje na kartach kolejnych powieści nowe postaci. Dotychczas było to zawsze z korzyścią dla fabuły, akcji książek i miało znaczenie dla życia innych bohaterów. Tym razem jednak autor mnie nie przekonał.

Przyznaję, że w „Przybyszu z morza” brakowało mi postaci, wokół których koncentrowała się akcja poprzednich siedmiu części sagi o Poldarkach. Oczywiście Winston Graham nie mógł w „Przybyszu z morza” uwzględnić wszystkich postaci, ale nie zmienia to faktu, że odczułam brak Morwenny, braci Demelzy czy epizodyczną obecność na kartach powieści Caroline i Dwigtha Enysów. Mam nadzieję, że postaci te powrócą w kolejnych tomach, a ich wątki autor rozwinie. Wszak przed nami jeszcze cztery tomy sagi o Poldarkach.

Warleggan. Czwarty tom sagi o Poldarkach

„Przybysz z morza” to lektura bardzo poprawna - i to moje główne zastrzeżenie wobec tej książki. Nie ma w niej ładunku emocji, do którego przyzwyczaił nas Graham, nie ma tak charakterystycznego poczucia humoru w dialogach pomiędzy Demelzą i Rossem (w ogóle jest ich bardzo mało!). Jest po prostu zupełnie inna od poprzednich części, bardzo dynamicznych i pełnych napięcia od pierwszej do ostatniej strony. Szczególnie duży kontrast widać w porównaniu do „Demelzy", „Czarnego księżyca", „Czterech łabędzi” i „Fali gniewu”, czyli odpowiednio drugiego, piątego, szóstego i siódmego tomu sagi o Poldarkach.

Czarny księżyc. Piąty tom sagi o Poldarkach

Oczywiście są znamienne dla tego autora opisy życia codziennego, przyrody, wystroju wnętrz, strojów i potraw, ale mam wrażenie, że jest ich znacznie mniej. Poza nużącym mnie wątkiem o Carringtonie pozostałą część powieści czytałam raczej z zainteresowaniem. Mam nadzieję, że był to chwilowy spadek pisarskiej formy Winstona Grahama i kolejne części napisał w znakomitym stylu.

Dla fanów sagi o Poldarkach to lektura obowiązkowa. Czekam niecierpliwie na „Taniec młynarza”, który wedle zapowiedzi wydawnictwa Czarna Owca, polskiego wydawcy serii, ma się ukazać w kwietniu.

Winston Graham, „Przybysz z morza” Dziedzictwo rodu Poldarków cz. 8, wydawnictwo Czarna Owca, 2018, 512 stron

Cztery łąbędzie. Szósty tom sagi o Poldarkach

Fala gniewu. Siódmy tom sagi o Poldarkach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!