Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psa ma się po to, żeby go kochać, a nie maltretować

Redakcja
Katarzyna Kapusta
W ubiegłym tygodniu Sejm uchwalił nowelizację ustawy o ochronie zwierząt. Zwiększa ona kary za znęcanie się nad zwierzętami i zakazuje trzymania psów na łańcuchach dłużej niż 12 godzin. Podwyższa też kary za maltretowanie zwierząt z 2 na 3 lata pozbawienia wolności. Nowelizacja zakłada zniesienie ograniczenia grzywien nakładanych za łamanie ustawy - będą one mogły sięgać nawet do 100 tys. złotych. Ustawa trafiła teraz do Senatu. Póki co więc wszystko pozostaje po staremu. Niestety, bo ludzi znęcających się nad zwierzętami nie brakuje. Sprawdziliśmy, jak traktowane są psy w naszym regionie. Oto, co ustaliliśmy:

W Skoczowie psy mają podwórza i budy

Wacław Wizner mieszka w Skoczowie. Ma dom z ogrodem. Biegają tam dwa psy. Każdy ma swoją budę. Ich właściciel słyszał, że zmieniły się przepisy. - To dobrze, że kary za znęcanie się nad zwierzętami zostały zaostrzone - mówi Wizner. - Pies trzymany na łańcuchu jest skazany na łaskę właściciela, bo nie może się bronić. Gdy właściciel zapomni dać mu wody, to liże rosę z trawy, ale gdy wokół budy jest wydeptane, pada z pragnienia. A gdy buda jest wystawiona na słoneczną stronę, żadne zwierzę tego nie wytrzyma - mówi i dodaje, że łańcuch i kojec wywołują u psów agresję. - Czasami pies nie wychodzi z kojca przez tydzień i kiedy w końcu zostaje z niego wypuszczony, nie wie, jak ma się zachować. I wtedy zdarza się, że atakuje dzieci i dodaje, że nie rozumie też, jak można trzymać duże psy w małych mieszkaniach w blokach. - Dlaczego za to kar nie ma? - pyta.

Na wsiach bywa różnie

W Psarach i Malinowicach natrafiliśmy na psy trzymane przy budach na półtorametrowych łańcuchach bez miski z wodą. Nie udało nam się porozmawiać z właścicielami. To jednak dwa przypadki. Większość psów ma tam dobre warunki. Na przykład Borys ma okazałą budę i dwie miski - z wodą i jedzeniem.

- To towarzyski pies. Dbam, żeby niczego mu nie brakowało - mówi Kazimierz Krzemyk, właściciel psa. - Słyszałem o nowelizacji ustawy. Jest potrzebna. W mediach często się słyszy i widzi biedne, maltretowane psy. Kary za to były czasami żadne. Trzeba pamiętać, że jesteśmy za swoje zwierzaki tak samo odpowiedzialni jak za dzieci - dodaje.

W Lublińcu psy bez wody w upał pilnowały upraw

Najbardziej nieludzkie przypadki traktowania psów miały ostatnio miejsce w Bukowie. Dwa psy od miesięcy żyły przywiązane do łańcuchów zaczepionych do pali wbitych w szczerym polu. Bez wody i schronienia przed upałem. Pierwszy pies miał za budę zardzewiałą beczkę, w której temperatura sięgała 50 stopni Celsjusza. Jego właściciel oznajmił policjantom, że pies od kilku miesięcy pilnuje w tych warunkach upraw, ale obiecał o niego zadbać.

Na sąsiednim polu policjanci dostrzegli drugiego przywiązanego psa. Także pilnował pola. Właściciel nie widział w tym nic złego, więc jego pies trafił do schroniska. O losie obu mężczyzn zadecyduje teraz sąd i prokurator. Inspektorzy Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt "Animals" ocenili, że zwierzęta były przetrzymywane w warunkach zagrażających ich życiu.

W Tarnowskich Górach i Zabrzu psy się kocha

Marzena Gładysz ma suczkę Lotę. Jest trzymana w sporej klatce, żeby nie uciekła, bo przy domu jest dziurawy płot. Zimą, gdy jest duży mróz, Lota śpi w sieni domu.

- Nie słyszałam o nowym prawie dotyczącym psów, ale prawo trzeba zaostrzyć. Jak się ma psa, to trzeba o niego dbać - mówi.

W bardzo dobrych warunkach żyje w Zabrzu 7-letnia suka Sara. Jej właścicielką jest Wiesława Bujas.

- Nasz ogród jest przystosowany dla psa. Sara to członek naszej rodziny - tłumaczy kobieta, choć czasami, gdy w pobliżu są dzieci, Sara musi zostać uwiązana. - Znam przypadki, gdy pies całe życie spędza na łańcuchu. Widziałam nawet, gdy suka oszczeniła się przywiązana do budy. To nie tylko obrzydliwe, ale i nieludzkie - mówi pani Wiesława.

Danuta Marońska-Strózik z Tarnowskich Gór ma psa Castro i sporo wie o nowelizacji ustawy.
- Popieram ją. Nie wolno trzymać na łańcuchu psów, bo to są żywe istoty, a my jesteśmy ich przyjaciółmi. Koniec i kropka - mówi kobieta.
KK, WiK, ZEM, Jut, BP

Grożą mu dwa lata za zabicie psa

Wczoraj pisaliśmy o 6-letnim kundelku inwalidzie - Reksiu, którego zabił pijany mężczyzna w Marklowicach. Podczas przesłuchania w komendzie policji przyznał się do winy.

Bezczelnie stwierdził, że zabił psa, bo szczekał. - I to mnie zdenerwowało - mówił w wodzisławskiej komendzie.

Policjanci postawili mu zarzut zabicia zwierzaka ze szczególnym okrucieństwem. Do tej tragedii doszło przy ulicy Goplany we wtorek o godz. 19. Pijany 44-latek, nie wiedzieć czemu rzucił się na kundla sąsiadów. Był kompletnie pijany. Trzykrotnie rzucił psem o asfalt, a potem jeszcze kopnął.
Reksio nie miał szans na przeżycie.

- Długo skomlał, nim uszło z niego życie - opowiadają nam świadkowie.

Właścicielem pieska jest pan Zbigniew. Gdy doszło do tragedii, był akurat w polu. Nie zdążył zareagować. - To był taki domowy kundelek, przyjazny, na nikogo nie szczekał. Już był pokrzywdzony przez los, nie miał przedniej łapy, a jeszcze trafił na zwyrodnialca - mówił właściciel. JACK

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!