Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Puma biega w śląskich lasach? Leśnicy prowadzą stałą obserwację. 10 lat temu zastrzelono kilka pum, które uciekły z hodowli

Aleksander Król
Aleksander Król
W niedzielę (29.09) w pszczyńskich lasach miała grasować puma. Świadkowie powiadomili policję, poderwano na nogi służby. Obecności drapieżnika nie potwierdzono, ale faktem jest, że nadleśnictwo Kobiór prowadzi stałą obserwację terenów leśnych.
W niedzielę (29.09) w pszczyńskich lasach miała grasować puma. Świadkowie powiadomili policję, poderwano na nogi służby. Obecności drapieżnika nie potwierdzono, ale faktem jest, że nadleśnictwo Kobiór prowadzi stałą obserwację terenów leśnych. Pixabay
W niedzielę (29.09) w pszczyńskich lasach miała grasować puma. Świadkowie powiadomili policję, poderwano na nogi służby. Czy odnaleziono jakiś ślad dzikiego zwierzęcia? Czy po śląskich lasach faktycznie biega puma, która jednego dnia potrafi pokonywać wiele kilometrów i jeśli faktycznie jest – mogłaby być wszędzie? Obecności drapieżnika nie potwierdzono, ale faktem jest, że nadleśnictwo Kobiór prowadzi stałą obserwację terenów leśnych.

Puma biega w śląskich lasach?

- Czy puma była albo jest, nadal trudno powiedzieć. My mieliśmy jednorazowe zgłoszenie. W ciągu dnia zadzwonił mężczyzna informując nas, że w miejscowości Piasek koło Pszczyny, w lesie, w okolicach ulic Katowickiej i DK1 najprawdopodobniej widział dzikie zwierzę i miała to być puma – relacjonuje nam asp. sztab. Karolina Błaszczyk, rzecznik policji w Pszczynie.

Tłumaczy, że na miejsce pojechał wówczas patrol policjantów i strażnicy miejscy ale informacja nie została potwierdzona. Żadnej pumy nie znaleziono.

- Jednak następnego dnia Komendant Straży Miejskiej, konsultując się ze strażnikami leśnymi z nadleśnictwem Kobiór, zorganizował spotkanie. Teraz leśnicy trzymają rękę na pulsie. Proszą o ewentualne nowe informacje na temat pumy – mówi Karolina Błaszczyk.

Dodaje, że żadna nowa tego typu informacja nie wpłynęła.

- Niezależnie od tego czy ta puma jest, czy jej nie ma - nie mamy jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie - zalecamy ostrożność, szczególnie w okresie gdy jest wysyp grzybów i mieszkańcy tak tłumnie odwiedzają lasy – dodaje Karolina Błaszczyk.

Pisaliśmy:
Puma w Pszczynie grasuje w lesie? Urząd miasta ostrzega. Wielkiego, drapieżnego kota miał zobaczyć przy DK1 mieszkaniec Piasku

Nadleśnictwo Kobiór informuje, że po otrzymaniu informacji o widzianej pumie w miejscowości Piasek koło Pszczyny zadysponowano stałą obserwację terenów leśnych.

- Od niedzieli (29.09) uruchomiono patrole Terenowej Służby Leśnej oraz wdrożono obserwację obszarów leśnych, pól i terenów przyległych do lasu celem ustalenia czy zwierzę widziane przez jednego z mieszkańców jest pumą. Jesteśmy w stałym kontakcie ze Strażą Miejską w Pszczynie i na bieżąco współpracujemy w powyższej sprawie. Na dzień dzisiejszy informacja o widzianej pumie nie została potwierdzona, ale należy zachować szczególną ostrożność podczas przebywania w lesie – informuje Nadleśnictwo Kobiór.

Gdyby ktoś zauważył pumę proszony jest o kontakt z Nadleśnictwem Kobiór (32 218 81 81, 601 161 940), Policją lub Strażą Miejską pod całodobowym numerem telefonu (32) 210 43 73.

Czytaj także:
Puma w Pszczynie? To raczej mało prawdopodobne - tak twierdzi wieloletni właściciel takiego dzikiego kota

Doniesienia o dzikich zwierzętach na wolności zawsze budzą zainteresowanie, a często niepokój. Nie wszystkie z nich okazują się prawdziwe. Ze szczególnie emocjonującymi możecie zapoznać się w naszej galerii:

Wielu powątpiewa w prawdziwość doniesień o pumie grasującej w pszczyńskim lesie. Jednak wystarczy przypomnieć sytuację, o której pisaliśmy dokładnie 10 lat temu, by nabrać poważnych obaw.

Jak ustalili wówczas jako pierwsi dziennikarze Dziennika Zachodniego, wyśmiewane przez niektórych pumy w 2009 roku, naprawdę istniały. Uciekły z nielegalnej hodowli w Czechach, a w Polsce zostały zastrzelone. W wielkiej tajemnicy.

Według naszych informacji, pumy były wówczas co najmniej trzy, choć niektóre źródła mówiły nawet o pięciu. Przedstawiciele służb antykryzysowych potwierdzili naszym dziennikarzom, że bestie nie były tylko wytworem ludzkiej wyobraźni. Zagrożenie było więc realne. By nie siać paniki, komunikaty na temat dzikich zwierząt ograniczano do minimum. Dowiadywaliśmy się z nich tylko o tajemniczym kocie, który może biegać po okolicy.

- Najważniejsze, że zniknęły - mówili przedstawiciele służb kryzysowych. Nie chcieli jednak oficjalnie powiedzieć, co się z nimi stało. Centra kryzysowe na Śląsku i Opolszczyźnie odwołały alarm.

Skąd ten nagły spokój wśród służb kryzysowych? Stąd, że drapieżniki zostały po prostu zastrzelone. - Kotów było w sumie pięć. Trzy grasowały na terytorium Polski, dwa w Czechach - opowiadał nam anonimowo nasz informator z Lasów Państwowych. - To były pumy, które uciekły z nielegalnej hodowli za naszą południową granicą. Młode zwierzęta, ważące około 50 kilogramów - zdradził urzędnik. - Zostały zlikwidowane po cichu, bez powiadamiania mediów. To było jedyne wyjście - zapewniał i uzasadniał: - Nie ma w Polsce ustawy dotyczącej postępowania z takimi zwierzętami. Przecież puma nie jest u nas zwierzyną łowną. Mimo to trzeba było podjąć jakieś kroki, więc zapadła decyzja o odstrzale. Dla tropicieli z odpowiednim sprzętem, który umożliwiał polowania w nocy, to była bułka z masłem - mówił nasz informator.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera