Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Punkt dla uchodźców w Pyrzowicach. "Czuję się tutaj bezpiecznie, ale bardzo chciałabym wrócić do domu"

Magdalena Grabowska
Magdalena Grabowska
Wideo
od 16 lat
Kiedyś ratowali tutaj swoje życie chorzy na COVID-19. Teraz schronienie znajdują ci, którzy uciekają przed wojną. Tymczasowy szpital w Pyrzowicach stał się azylem dla uchodźców. - Czuję się tutaj bezpiecznie, ale bardzo chciałabym wrócić do domu - mówi Anna. Przyjechała z Ukrainy wraz ze swoimi dziećmi.

Trzyma dziecko na rękach. Chłopczyk wtula się w mamę. Gdy wyciągamy mikrofon, wyciąga do niego ręce.

- Czuję się tutaj bezpiecznie, ale bardzo chciałabym wrócić do domu - mówi nam Anna. Przyjechałam tutaj ze swoimi dziećmi z okolic obwodu Donieckiego. Obydwoje mieli bardzo ciężką podróż. - Jechałam tutaj trzy doby. Przyjechaliśmy do znajomej, ale kazała nam opuścić mieszkanie. Musieliśmy się dostać tutaj. Droga była ciężka, jechaliśmy najpierw pociągiem, potem autobusami. Wszystko trwało trzy doby.

Koszmar się skończył. - Teraz czuję się tutaj komfortowo. Jest ciepło, dzieci mają się czym bawić - dodaje jej siostra Wiktoria. Jej mąż został na Ukrainie. Czekają na przyjazd cioci i mamy.

- Muszą tutaj przyjechać. Dopiero wtedy będziemy planować co dalej - wyjaśnia Anna.

Zobacz także

Miejsce zmieniło się nie do poznania. Nie ma respiratorów, kroplówek i sprzętu medycznego. Po szpitalu zostały tylko łóżka. Dla uchodźców przewidziano 150 miejsc. Na razie jest tutaj tylko 19 osób. Niestety, wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że będzie ich więcej.

- Obiekt funkcjonuje dopiero od poniedziałku, dokładnie od godziny piętnastej - wyjaśnia nam Tomasz Wyszyński, koordynator punktu. - Przybysze mają zapewnione wszystkie podstawowe warunki. Posiłki, spanie, wszystkie podstawowe rzeczy, które musimy zapewnić im do funkcjonowania.

W korytarzu wolontariusze rozkładają sprzęt. Budują stoisko przed wejściem do sal. Uchodźcy będą tu mogli dostać bezpłatne karty SIM, żeby mieć kontakt z bliskimi.

- Powinniśmy się wyrobić w godzinę - uśmiecha się jeden z wolontariuszy.

Przybyszom ciężko prosić o pomoc czy przysługę. - Na początku nie braliśmy żadnej pomocy, ponieważ przyjechaliśmy do znajomej i nie robiliśmy statusu uchodźcy - mówi nam Anna. - Znajoma kazała nam opuścić mieszkanie, przyjechaliśmy na dworzec i tam już pomogli nam wolontariusze dostać się tutaj - opowiada.

Nie przeocz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera