Miniona środa obnażyła mentalność panującą w polskiej piłce. Seria odwoływanych spotkań bynajmniej nie z powodu koronawirusa, a zwykłego lenistwa i niechlujstwa, które w dodatku nie zostaną przykładnie ukarane.
- Jak jest zima to musi być zimno, pani kierowniczko. Takie jest odwieczne prawo natury - słyszeli od gospodarzy trenerzy, piłkarze, sędziowie i delegaci (niespójność płci z sensem wypowiedzi przypadkowa i wynikająca tylko z chęci zachowania słynnego cytatu w oryginale) wysiadający z autokarów i wywijający potrójne toeloopy na zamrożonych murawach podczas przedmeczowych przechadzek.
Ciąg dalszy monologu z „Misia” brzmiał oczywiście „Czy ja palę? Pani kierowniczko! Ja palę przez cały czas! Na okrągło!”. Satyryczny wydźwięk tej sceny wybrzmiał dwa dni temu z pełną mocą. Okazało się otóż, że pomimo zerwania już z kalendarza listopadowej strony, powszechnie dostępnych prognoz pogody, znanego od dawna terminarza rozgrywek i posiadania systemu podgrzewania murawy, w kilkunastu klubach nie znalazł się nikt, kto potrafiłby ze sobą powiązać te fakty i utworzyć z nich logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy. Efekt? Dziurawa jak sito realizacja środowego planu gier w I i II lidze.
Głupota niestety nie boli, nie objawia się też - tu kolejny filmowy cytat - fruwaniem a la gołębica, ale z edukacyjnych względów powinna wiązać się z nauczką zapobiegającą powielania związanych z nią błędów. I tu wchodzi ubrany cały na biało (wszak zima) PZPN, który mecze przekłada z nadzieją, że dodatnie temperatury pozwolą je rozegrać za kilka dni.
Konia z rzędem temu, kto jest w stanie zrozumieć taką decyzję. Przecież - biorąc pod uwagę wymienione wcześniej czynniki - jedyną słuszną konsekwencją wobec zaskoczonych przez zimę drogowców, powinny być walkowery połączone z karami finansowymi w wysokości kosztów, jakie rywale ponieśli podczas przygotowań do niedoszłych występów. Łącznie z odszkodowaniem za podróż, noclegi i wyżywienie tych największych pechowców, którzy już na zielonkawe lodowiska dotarli.
Dodatkowym akcentem tego żenującego serialu był fakt, że udział w nim brali pretendenci do ekstraklasowego awansu. Nie da się uk-ryć, że to dodatkowy gwóźdź wbijany w koncepcję powiększenia elity do osiemnastu zespołów. Trudno przecież przypuszczać, by sam fakt awansu sprawił, że ludzie, którzy nie potrafili na czas włączyć podgrzewania murawy, byli w stanie mentalnie ogarnąć coś więcej niż równie beztroskie wydawanie milionów złotych, które na nich spadną z nieba. Skończy się jak zwykle, a więc na przepłacaniu piłkarzy i szybkim wpakowaniu się w ekonomiczne tarapaty.
Prezes Zbigniew Boniek często słusznie wytyka ludziom zarządzającym klubami bylejakość myślenia, niechlujność decyzyjną i brak spojrzenia perspektywicznego. W środę kolejne dowody dostał podane na zamrożonych tacach. Dlaczego więc nie skorzystano z okazji, by tym środowiskiem przykładnie wstrząsnąć?
Propozycje odpowiedzi na to pewnie retoryczne pytanie przysyłajcie na adres redakcji.
Nie przeocz
Zobacz koniecznie
Musisz to wiedzieć
Bądź na bieżąco i obserwuj
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Wzruszające chwile byłego premiera. Pożegnany owacjami na stojąco - WIDEO
- Z tego okręgu KO jeszcze nigdy nie uzyskała mandatu do PE. Deklaracja „jedynki”
- Sikorski ostro skrytykował politykę PiS. Wiceszef MSZ punktuje poprzedników
- Mężczyźni o tych imionach są najgorszymi mężami. Mają trudny charakter [LISTA]