Jeden wielki smutek - tak Zbigniew Boniek na Twitterze skomentował walne zgromadzenie akcjonariuszy, którzy wybierali członków Rady Nadzorczej spółki Ekstraklasa. - Zero dyskusji o piłce... zero. Jedyne, co kręci środowisko, to kto kogo wykiwa... Smutna prawda. Tak piłka klubowa do przodu nie pójdzie - napisał szef PZPN.
Kilkadziesiąt godzin później słowa Bońka nabrały dodatkowego wymiaru po poświęconym ocenie potencjału polskiej gospodarki Kongresie 590, jaki odbył się w Rzeszowie. W ramach tej imprezy zorganizowano otóż panel pod hasłem „Co zrobić, aby polskie kluby dogoniły Europę?”. Jego uczestnicy godnie zaprezentowali Ekstraklasę, dostosowując się do jej sportowego poziomu, czyli prezentując mieszankę kabaretu i bezgranicznej finansowej chciwości.
Nie przegapcie
Dariusz Mioduski, prezes staczającej się po równi pochyłej pod względem sportowym Legii, oznajmił na przykład, że gdyby dostał z Orlenu takie pieniądze, jakie ten wydaje na Roberta Kubicę, to w końcu awansowałby do Ligi Mistrzów. Dodał też, że albo w Polsce wszyscy będą równie przeciętni, albo wreszcie postawmy na drużyny, które będą nas etatowo reprezentować w Europie. I to ci wybrańcy powinni rosnąć w siłę, czytaj: obligatoryjnie dostawać znacznie większy kawałek telewizyjnego tortu, lepszych piłkarzy i najsilniejszych (państwowych) sponsorów. Dlaczego akurat Legia ma się znaleźć w tym gronie, już jednak nie wyjaśnił...
Jeszcze zabawniejszą tezę przedstawił szef Ekstraklasy, Marcin Animucki, oświadczając, że prezesi zagranicznych lig, patrząc na dynamikę wzrostu oglądalności telewizyjnej, frekwencję na stadionach i wzrost wartości praw TV, boją się, że „będziemy ich wkrótce przeskakiwać”. Tu także jednak zabrakło kluczowej odpowiedzi na kwestię, dlaczego jednocześnie ci sami prezesi marzą, by ich kluby w losowaniach trafiły właśnie na polskie zespoły. No cóż, jak to mawiał Michał Wołodyjowski - albo będą się nas bali, albo będą się z nas śmiali. Tyle, że na razie, panie prezesie, wszystko zmierza w tym drugim kierunku.
Oba te przekazy, uzupełnione przez prezesów Lecha i Jagiellonii, stanowią bowiem koncentrat myśli ludzi rządzących ligową piłką. Słychać w nich przekonanie o własnej wyższości, nieważne, że raz po raz weryfikowanej kompromitacjami w europejskich pucharach. Mocno wybrzmiewa również koncentrowanie się na biciu rekordów finansowych za prawa telewizyjne, bez refleksji o marnowaniu tych środków przez fatalną dystrybucję ukierunkowaną na utrzymanie coraz droższych piłkarzy. A w tle pozostaje bezczelnie przemilczana pasożytnicza symbioza z budżetami publicznymi, utrzymującymi infrastrukturę potrzebną do prywatnej zabawy.
Do prezesa Bońka można mieć wiele zastrzeżeń, ale w tym przypadku nie sposób odmówić mu racji. To naprawdę jest przeraźliwie smutne.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?