Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Musioł: Dlaczego Małysz wygrał z Kowalczyk? [KOMENTARZ]

Rafał Musioł
- Wraz z zakończeniem kariery przez Justynę Kowalczyk biegi narciarskie wróciły tam, skąd ruszały w momencie nastania ery polskiej Królowej Śniegu - pisze Rafał Musioł, zastępca szefa działu sportowego Dziennika Zachodniego.

Wiecie, że dziś startuje Puchar Świata w biegach narciarskich? Część kibiców pewnie taką świadomość posiada, ale zdecydowana większość skwituje ten fakt co najwyżej obojętnym wzruszeniem ramion czekając na kolejny konkurs skoków.

Biegi, najbardziej naturalna zimowa dyscyplina, stanowi znakomity przykład jak wielki ciężar spoczywa na barkach wielkich gwiazd. W nieodległych przecież czasach Justyny Kowalczyk terminarze startów, wizerunki faworytek, profile tras, rekordy i statystyki gościły na łamach wszystkich, także niesportowych wydawnictw. Mistrzyni z Kasiny Wielkiej prezentowała firmowy uśmiech w reklamach, felietoniści kruszyli kopie w walce ze stadnie walczącymi z naszą Królową Śniegu, ą astmatyczkami z Norwegii, a cykl Tour de Ski miał większą oglądalność niż legendarne górskie etapy w Tour de France czy Giro d’Italia.

Zobaczcie koniecznie

W momencie, gdy Justyny Kowalczyk na linii startu zabrakło, biegi wróciły tam, skąd wyruszały w momencie nastania jej ery. I to pomimo faktu, że dwukrotna mistrzyni olimpijska, dwukrotna mistrzyni świata i czterokrotna zdobywczyni Kryształowej Kuli nie zawiesiła desek na kołku, tylko stanęła u boku Aleksandra Wierietielnego i zaangażowała się w reprezentacyjne szkolenie. Start trzech jej podopiecznych oraz trzech chłopaków spod ręki Lukasa Bauera nie budzi jednak żadnych emocji...

Na tym tle jeszcze jaskrawiej widać, jak gigantyczne szczęście miały skoki. Adam Małysz, podobnie jak Justyna Kowalczyk, wyciągnął swoją dyscyplinę z niebytu, ale jego sukcesy okazały się prawdziwym przełomem. Orzeł z Wisły był wtedy pierwszą i jedyną telewizyjną zimową atrakcją, a siła stacji serwującej co tydzień do niedzielnych rosołów spektakle ze skoczni (szczerze mówiąc zdecydowanie lepiej prezentujące się na szklanym ekranie niż na żywo) przełożyła się na stworzenie fenomenu. Pomimo mocno ograniczonej możliwości uprawiania skoków przez masy powstało przyzwolenie na kosztowne inwestycje oraz programy szkoleniowe, o jakich na trasach biegowych i zjazdowych nawet nie śniono.

Mam na temat tego zjawiska dodatkową prywatną teorię. Skoki, właśnie przez swoją niedostępność dla zwykłych śmiertelników, stanowią znakomite alibi dla kibiców w kapciach. Podczas oglądania lotników nikt przecież nie usłyszy od najbliższej osoby „może też byśmy tak skoczyli?”. Za to biegi trafiają w lenistwo niczym podświadomy wyrzut sumienia, bo leżą w zasięgu amatorskich możliwości dosłownie każdego.

PS. Odpowiadając z góry na oczywiste pytanie - tak, miałem okazję biegać na nartach. I jest to jeszcze trudniejsze niż wygląda w tv...

Nie przegapcie

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera