Sławetny Kodeks Boziewicza zawierał 404 artykuły precyzujące reguły pojedynkowania. Dzieło stanowiące biblię honorowego postępowania, którym w II Rzeczypospolitej posługiwały się także sfery rządzące krajem, jasno określało kto wybiera broń, kto ma prawo pierwszego strzału, a kto zdolności honorowej nie posiada (tu zapewne leży główna przyczyna zarzucenia lektury przez współczesnych polityków).
W całym tym gąszczu zaleceń i reguł nie ma jednak ani słowa o tym, na co wpadli potomkowie Sarmatów sto lat później, czyli o slapfightingu. W skrócie pisząc polega to na tym, że jeden facet bije drugiego otwartą dłonią w twarz, a potem następuje zmiana. Trochę jak w „dupniaku”, w którego z takim wdziękiem grali w „Rejsie” Stanisław Tym i Andrzej Dobosz. To prawie robi jednak więcej niż różnicę i nie chodzi o pewność tego, kto kogo uderzył, a o coś bardziej poważnego.
Otóż istnienie tej patologicznej rozrywki dla niegrzeszących myślą i wrażliwością mas, ujrzało światło dzienne przy okazji tragedii. Artur „Waluś” Walczak, szerzej znany w środowisku strongmanów, podczas gali (ależ to piękne określenie na zwykłe mordobicie) PunchDown 5, został ciężko znokautowany i w szpitalu walczy o życie. Film z tego koszmaru, z ryczącym w tle spikerem, który uznaje, że leżącemu ciężko będzie wstać i wrócić do stolika, stał się jednym z najczęściej oglądanych w minionym tygodniu. Pytanie o to jakie emocje i refleksje towarzyszyły oglądającym, na wszelki wypadek lepiej pozostawić otwarte...
Sprawą zajęła się już prokuratura. Kwestii do wyjaśnienia pozostaje jednak znacznie więcej niż siła ciosu zadanego przez Dawida Zalewskiego i obecność lub nieobecność medycznych ratowników w karetce. Przede wszystkim zastanawia mnie samo pozwolenie na przeprowadzanie takich wydarzeń, niezależnie od oświadczeń podpisywanych (zapewne) przez uczestników, że biorą pełną odpowiedzialność i nie będą żądać żadnych odszkodowań od organizatorów. Nie trzeba przecież kończyć medycyny, by wiedzieć, że bicie po twarzach bez prawa do zasłony, wcześniej lub później musi odbić się na zdrowiu uderzanych, a zarobione w ten sposób pieniądze nie pokryją kosztów leczenia.
Wydawało mi się, że w kraju, gdzie skrajni prawicowcy wkładają opaski bohaterskich powstańców, nic mnie już nie zaskoczy. Oczywistością jest przecież codzienne przebijanie dna moralnego, intelektualnego, etycznego i estetycznego, oddawanie rządu dusz i ciał szemranym i pustym influenserom, a nawet określanie mianem sportu imprez Fame MMA. Jak się jednak okazuje nigdy nie jest tak źle, by od rzeczywistości nie oberwać jeszcze mocniej. I to prosto w twarz.
Nie przeocz
- Lepsze niż memy. Nowe hity z klasówek i sprawdzianów. Nauczyciele nie mają lekko
- Restauracja Roberta Lewandowskiego. Opinie Internautów i memy bawią do łez!
- Nagrobne kwiaty i znicze. Wszystko podrożało. Ceny przed 1 listopada
- Dwa przewinienia i stracisz prawo jazdy! Będą surowe kary dla piratów drogowych
Musisz to wiedzieć
- Kasia Diurska w... poszarpanych dżinsach więcej odsłania niż zakrywa. ZDJĘCIA
- Nie jedzcie tego! Biedronka, Lidl i IKEA usuwają żywność z toksyczną substancją
- Najładniejsze stadiony w Śląskiem: nowoczesne i te trochę mniej ładne, relikty PRL-u
- W domu w Dąbrowie Górniczej straszy? To nagrała ekipa Last Urbex
Bądź na bieżąco i obserwuj
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?