Zdobycie Superpucharu Polski siatkarzy jest warte 100.000 zł. Tyle zgarnął kilkanaście dni temu Jastrzębski Węgiel. Obok triumfujących Pomarańczowych do pamiątkowego zdjęcia stanęły ich koleżanki z Developresu Bella Dolina Rzeszów, również trzymające w rękach wielki symboliczny czek za zwycięstwo w finale kobiet. Tyle, że widniała na nim kwota o połowę mniejsza. Nierówność - według tłumaczenia - wynikała z algorytmu opartego na przychodach sponsorskich obu lig. Panie najwyraźniej przyciągają znacznie skromniejsze środki, co nie zmienia faktu, że szefom Superpucharu zabrakło wyobraźni. A przecież nie trzeba było jej zbyt wiele, by mieć świadomość, że burza musi nadciągnąć, skoro oba finały zorganizowano w jednym miejscu i wspólnie celebrowano ich rozstrzygnięcie.
Wyszło fatalnie, polska siatkówka spozycjonowała się jako zaścianek na tle świata, w którym spektakularnie wyrównuje się nagrody dla sportowców i sportsmenek. Najlepszym przykładem - zachowując proporcje - są wielkoszlemowe turnieje tenisowe, gdzie gaże dla niedocenianych wcześniej pań urosły w oczach. Wizerunkowo siatkarskie 50.000 zł było zapewne najkosztowniejszą niedopłatą w historii, co podkreślały zresztą same zawodniczki wbijające siatkarskim bossom ironiczne szpile w mediach społecznościowych. - Nie będziemy się cieszyć o połowę mniej - napisała na przykład Jelena Blagojević.
Działo się to mniej więcej w tym samym czasie, w którym milowy krok w kierunku równouprawnienia wykonał Marcin Najman. Samozwańczy Hektor Jasnogórski na swojej niedawnej gali MMA-VIP 3 wpuścił - dwukrotnie - do okagonu kobietę i mężczyznę, by okładali się po twarzach. W pierwszej parze skończyło się na nokaucie po niespełna 40 sekundach, w drugiej biciem dziewczyny w parterze. W kraju nad Wisłą takie rzeczy już nawet specjalnie nie szokują, za to temat podchwyciły media krajów mniej chrześcijańskich, dzięki czemu Najman przekroczył granice nie tylko w przenośni, ale i dosłownie. W dodatku zrobił to całkowicie legalnie, w przeciwieństwie do krytykujących go Amerykanów. U nich wszak w 2018 roku starcie Tary LaRosa z Kristopherem Zylinskim, czyli gwiazdy MMA z seksistowskim internetowym hejterem, musiało się odbyć w podziemnym kręgu, bo do legalnej walki nie dopuścili policjanci i stanowa Komisja Zdrowia (nielegalny pojedynek wygrała LaRosa).
Choć to nie do wiary, to na takim tle siatkarska dyskryminacja wygląda jeszcze gorzej i sytuacji nie uratowałoby już nawet zorganizowanie meczu o Supersuperpuchar, w którym o pokaźny czek zagrałyby kobiety przeciwko mężczyznom. Chociaż przyznacie, że byłoby to ciekawe...
Nie przeocz
Musisz to wiedzieć
Bądź na bieżąco i obserwuj
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?