Dawno nie było meczu, którego wynik byłby tak trudny do oceny, jak ten z Węgrami. Bo z jednej strony Biało-Czerwoni wyciągnęli go z 0:2 i z 2:3, z drugiej skala wyjściowych błędów Paulo Sousy była porażająca, a z trzeciej umiejętność jego reakcji "poprawkowych" musiała zaimponować.
Generalnie do starcia z Węgrami - jak to mamy w tradycji - kibicowsko podeszliśmy zbyt optymistycznie. Miało być jedynie przetarciem przed środowym meczem z Anglią (bo niedzielna Andora to jedynie formalność). Madziarzy tymczasem świetnie przygotowali się do przekłuwania balonika i sprezentowali Sousie bezcenny pakiet doświadczeń i notatek. Za taki bonus warto było zapłacić cenę dwóch punktów, zwłaszcza, że długodystansowy wyścig na mundial dopiero się rozpoczął.
Przy całym rozczarowaniu, jakie zapewne mimo wszystko dominuje w podsumowaniach, sam Portugalczyk zarobił spory plus. W czasie meczu w przestrzeniach internetu rodziły się już memy z roześmianym od ucha do ucha Jerzym Brzęczkiem. Tymczasem Sousa pokazał, że kim jak kim, ale Brzęczkiem nie będzie. Miał pomysł i odwagę, by przyznać się do błędów, rzucić wszystko na jedną szalę i tą właśnie odwagą uratował punkt, uciekając spod satyrycznego linczu. Jego poprzednik takich predyspozycji nie miał i można obstawiać, że pod jego ręką też moglibyśmy w Budapeszcie stracić punkty, ale raczej bez historii i wynikiem 0:0.
A więc jest dobrze czy źle? Na razie pewne jest tylko jedno - nowy selekcjoner koło ratunkowe już wykorzystał. Jeśli chce zgarnąć dużą pulę następne kroki musi już wykonać bezbłędnie od początku do końca.
Nie przeocz
Zobacz koniecznie
Musisz to wiedzieć
Bądź na bieżąco i obserwuj
20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?