Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rasistowski wirus zaraża stadiony żużlowe

Barbara Kubica
Antonio Lindbaeck jeździ w rybnickim klubie od dwóch miesięcy
Antonio Lindbaeck jeździ w rybnickim klubie od dwóch miesięcy fot. waldemar deska
Rasistowskie okrzyki, bójki i wyzwiska rzucane w stronę zagranicznych zawodników, które do tej pory słychać było głównie na boiskach piłkarskich trafiły już także na stadiony żużlowe.

Obiektem rasistowskich ataków stał się ostatnio ciemnoskóry żużlowiec Ryb-nickiego Klubu Motorowego, Antonio Lindbaeck.

Brazylijczyk ze szwedzkim paszportem stał się obiektem ataków ze strony sympatyków drużyny GTŻ Grudziądz, z którą RKM walczył w minionej kolejce o ligowe punkty. Po meczu pseudokibice tej pierwszej drużyny otoczyli samochód, którym podróżuje ciemnoskóry zawodnik, przewracali jego motory i obrzucali obelgami zawodnika i jego mechaników.

Główna Komisja Sportu Żużlowego, która nadzoruje rozgrywki żużlowe w Polsce wszczęła już w tej sprawie dochodzenie. Na biurko przewodniczącego tej instytucji przedwczoraj trafiły pisemne wyjaśnienia obydwu klubów. Piotr Szymański, przewodniczący GKSŻ, zapowiada, że jeśli informacje o rasistowskich zajściach się potwierdzą, klub z Grudziądza zostanie surowo ukarany.

- Żużel jest sportem rodzinnym i podobne przejawy agresji nie mogą mieć prawa bytu na naszych stadionach - deklaruje. Szczegółów nie zdradza, bo postępowanie jest w toku. Dojść prawdy nie będzie łatwo, bo relacje obu klubów są skrajnie różne. Zdaniem działaczy RKM Rybnik, całe zajście miało miejsce kilka minut po zakończeniu spotkania z 6 lipca. Wówczas kilkunastu pseudo-kibiców otoczyło samochód czarnoskórego zawodnika. - Z relacji naszych mechaników wynika, że kopali w auto, rzucali obelgi i wulgarne, rasistowskie wyzwiska w kierunku Antonia. Przewracali też należące do niego motory, które ekipa właśnie pakowała do busa - mówi Aleksander Szołtysek, prezes RKM. - Zawodnik musiał schować się do auta i zamknąć w środku, bo inaczej nie wiadomo jakby się to skończyło - dodaje.

Wszystkie zarzuty dotyczące rzekomych zajść na stadionie odrzuca prezes GTŻ Grudziądz, Zbigniew Fiałkowski. - Nie ma żadnych dowodów. Przekazaliśmy komisji badającej sprawę zapis wideo ze spotkania, relacje naszych pracowników i protokół sędziego. Na taśmie wideo widać też dokładnie, że zawodnik Rekinów nie zachował się fair w stosunku do naszych kibiców, bo po trzynastym wyścigu pokazał w ich stronę środkowy palec lewej ręki, czym mógł oburzyć publiczność - tłumaczy prezes i powołuje się na zdjęcie z monitoringu wizyjnego, na którym, jego zdaniem, widać wulgarny gest rybnickiego zawodnika. Niestety, obraz z monitoringu, zamieszczony na klubowej stronie internetowej jest tak niedokładny, że nie sposób poznać czy czarnoskóry zawodnik pokazuje palec, czy macha do kibiców.

Nam udało się dotrzeć do protokołu sędziowskiego, który główny arbiter spotkania sporządził dzień po jego zakończeniu. Znajdują się tam zapiski o tym, że kilkakrotnie w końcowej części zawodów kibice rzucali różne przedmioty w kierunku zawodników z Rybnika: Antonio Lindbaecka oraz Piotra Świderskiego.

"W trakcie zawodów wznoszone były obraźliwe hasła wobec zawodników drużyny gości. Po zawodach w parku maszyn oraz poza nim zostałem wielokrotnie obrzucony wyzwiskami, beż żadnej reakcji ze strony służb ochrony" - pisze sędzia zawodów, Piotr Lis.

Jeśli okaże się, że klub z Grudziądza nie zapewnił odpowiednich środków bezpieczeństwa, zostanie nałożona na niego kara. Być może ostatnie w tym sezonie spotkania żużlowcy rozegrają przy pustych trybunach. - Taka kara na pewno by ich nauczyła, że na rasistowskie okrzyki na stadionach żużlowych nie ma miejsca - podkreśla Szołtysek.

Antonio Lindbaeck jest na razie nieuchwytny, nawet dla zarządu rybnickiego klubu. - Nie odbiera telefonów, ale ja to rozumiem. Wiem, że dla niego jest to przykra sytuacja - mówi Piotr Wilaszek, wiceprezes RKM, odpowiedzialny w klubie za kontakty z zawodnikami zagranicznymi. - Niemniej liczymy, że do kolejnego spotkania Antonio przystąpi bez jakichkolwiek kompleksów i pokaże, że jest profesjonalistą w każdym calu. Zresztą żużel to nie szachy, tutaj zawodnicy muszą mieć charakter i muszą wiedzieć, jak radzić sobie ze stresem - dodaje.

Działacze rybnickiego klubu po cichu liczą też na to, że szwedzki zawodnik, który nie zna ani słowa po polsku, nie do końca zrozumiał obelgi, które kierowali w jego stronę pseudokibice z Grudziądza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!