Rekompensaty za deputat węglowy nie dla wszystkich wdów i sierot po górnikach. SRK twierdzi, że wypłaty są zgodne z planem

Dzisiaj 11 lipca, o godz. 11. w Katowicach rozpoczęła się konferencja prasowa zwołana przez posłów Platformy Obywatelskiej: Krzysztofa Gadowskiego i Pawła Bańkowskiego. Wzięli w niej udział także przedstawiciele Stowarzyszenia Wdów i Sierot Górniczych oraz Stowarzyszenia Emerytów i Rencistów Górniczych "Silesia". Temat? Wypłata rekompensat za utracone deputaty węglowe.

- W 2016 roku razem z posłem Gadowskim występowaliśmy razem z emerytami i rencistami górniczym o uregulowanie deputatów górniczych kompleksowo. Udało się to zrobić częściowo w 2017 roku, potem w 2018 roku znów sprawa nie została rozwiązana w całości - mówi poseł Bańkowski.

- Teraz uruchomiono wypłaty dla wdów i sierot górniczych, lecz niestety nie wygląda to tak, jak deklarował wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski czy wówczas premier Beata Szydło, których nie ma już na Śląsku, bo uciekli do Brukseli - dodał.

Jak podkreślał Bańkowski, "nie została uregulowana sprawa pozostałych rencistów i emerytów górniczych, a jest to grupa tysięcy osób". - O tym chaosie na górniczym, śląskim rynku niech świadczy fakt, że do dzisiaj rząd nie powołał nikogo odpowiedzialnego w rządzie za branżę górniczą, kto zastąpiłby wiceministra Tobiszowskiego - mówił.

Prezes Stowarzyszenia Wdów i Sierot Górniczych, Agata Kowalczyk, mówiła, że "wdowy i sieroty górnicze znów zostały podzielone".

- Ruszyły wypłaty rekompensat za deputaty węglowe, ale niestety nie dla wszystkich - zaznaczyła.

Dalej mówiła: - Obecnie Spółka Restrukturyzacji Kopalń wypłaciła 3600 wniosków, reszta tkwi w zawieszeniu, a złożono około 10 tys. wniosków łącznie. Z mojej wiedzy wynika, że prawdopodobnie będzie 4 tys. odmów.

Czy rzeczywiście tak jest? Skontaktowaliśmy się z przedstawicielami SRK z prośbą o wyjaśnienie sprawy. Wojciech Jaros, rzecznik prasowy SRK, dementuje te doniesienia. - Wszystko odbywa się zgodnie z procedurami - mówi.

Skąd więc wątpliwości wdów?

W SRK tłumaczą, że do tej pory wypłacono dokładnie 3601 wniosków, ponieważ były to jedyne w pełni kompletne wnioski. W przypadku pozostałych zdarzało się, że były one niekompletne lub SRK otrzymała je z lekkim opóźnieniem, dlatego procedura się wydłuża. Wszystko jest jednak w granicach normy, bo - zgodnie z założeniami ustawy - na wypłacenie rekompensaty w wysokości 10 tys. zł spółki mają czas do końca roku.

- W sumie w SRK złożono nieco ponad 9 tys. wniosków, ale składano je też w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, Tauron Wydobycie i w Bogdance - mówi Wojciech Jaros.

- W tej grupie, w której wnioski są niekompletne, czekamy na uzupełnienie dokumentów. Nie wystarczy słowna deklaracja, musimy mieć wszystko na piśmie. Gdy wniosek będzie kompletny, rozpoczynamy wypłacanie środków. To nie są nasze pieniądze, tylko środki Skarbu Państwa. My występujemy jedynie do Ministerstwa Energii z pełną listą konkretnych osób, które mają te rekompensatę dostać. Tak jakby pośredniczymy w przekazaniu tych pieniędzy - tłumaczy.

Gdy pytamy rzecznika SRK o informacje podane przez uczestników konferencji, w tym te dotyczące rzekomego odrzucenia około 4 tys. wniosków, ten jest zaskoczony. - Nie wiem, skąd te osoby mają takie informacje - mówi.

Przypomnijmy, że najnowsza ustawa w tej sprawie przewiduje, że uprawnionych do otrzymania rekompensaty jest około 24 tys. osób. Wnioski złożyło nieco ponad 10 tys. osób. Limit wydatków z budżetu państwa w 2019 roku na ten cel ma wynieść według zapisów ustawy dokładnie 240,8 mln złotych.

Jarosław Kaczyński w Katowicach o nowych wyzwaniach polityki społecznej