Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Reporterka Clare Hollingworth z Katowic poinformowała o II wojnie. Zmarła w wieku 105 lat

Grażyna Kuźnik
Clare Hollingworth (10 października 1911 - 10 stycznia 2017) znała się doskonale na wojskowości, przeszła także kurs pilotażu
Clare Hollingworth (10 października 1911 - 10 stycznia 2017) znała się doskonale na wojskowości, przeszła także kurs pilotażu arc
Reporterka Clare Hollingworth zmarła 10 stycznia br. w wieku 105 lat. To ona pierwsza podała światu „news stulecia” o wojnie w 1939 roku. Nadawała z Katowic

CLARE HOLLINGWORTH W GOOGLE DOODLE

Jedna z najsławniejszych korespondentek wojennych XX wieku miała sentyment do Górnego Śląska. Tutaj zaczęła się zawodowa kariera Clare Hollingworth, tu pomogła setkom uchodźców w zdobyciu angielskiej wizy. Dzięki niej otrzymał ją również najstarszy syn księżnej Daisy von Pless, Jan Henryk, który w czasie II wojny światowej służył w armii brytyjskiej w stopniu porucznika. Angielska reporterka wróciła na Śląsk w 1999 roku, żeby zobaczyć, jak po 60 latach wyglądają miejsca, które na zawsze zapisały się w jej pamięci.

Podczas tej podróży odwiedziła Katowice, Bytom, Gliwice i Zabrze. Liczyła sobie wtedy 86 lat (a może nawet dwa lata więcej, jak podawały niektóre jej legitymacje), czuła się jednak bardzo dobrze. Przecież prawie do emerytury jeździła z redakcji „Telegraph” do miejsc ogarniętych wojną lub zamieszkami, pracę na etacie zakończyła dopiero w wieku 71 lat. Była dwukrotnie mężatką, nie zdecydowała się jednak na dzieci. Autor jej biografii i krewny Patrick Garrett twierdził, że swoje zajęcie uważała za zbyt ryzykowne i pracochłonne jak na macierzyństwo.

Tajemnica skrzyni

Garrett w ubiegłym roku w gazecie „Telegraph” opisywał wielki kufer, w którym Clare trzymała wszystkie bliskie swojemu sercu pamiątki. Nie było tam nic z rodzinnych sentymentów, tylko papiery związane z pracą. W tym nieznane, dotyczące ratowania przez nią na Górnym Śląsku uciekinierów przed nazizmem. Znalazł podziękowania za taką pomoc, dokumenty tożsamości, wnioski. Odkrył, że jego cioteczna babka Clare wspólnie z londyńską organizacją charytatywną BCRC „uratowała ogromną liczbę zdesperowanych dusz od szponów nazistów”.

Clare już w 1938 r. działała w Gdyni, a potem w Katowicach. Uchodźcy z zajętej Czechosłowacji, także Żydzi, komuniści, antyfaszyści, starali się w katowickim brytyjskim konsulacie o wizę, a Clare im w tym pomagała. Została oficjalnym przedstawicielem BCRC w Polsce; zdaniem Garretta, udało się tym sposobem wysłać tysiące osób do Anglii, Skandynawii i Ameryki Południowej. Ile dokładnie? Na całej liście BCRC według Garretta jest 13 tys. uratowanych, ale jak pisze: „Jedna czwarta tych na liście uciekła hitlerowcom dzięki pracy Clare w Katowicach”.

Przyszła reporterka kieruje się tylko tym, czy uchodźcy są naprawdę zagrożeni. Na liście organizacji jest sporo komunistów, w tym rodzina Rudolfa Slansky’ego, który po wojnie został sekretarzem generalnym czechosłowackiej partii komunistycznej. Ale Clare pomaga także arystokratom, jak von Plessowi.

Biograf wspomina, że Clare doczekała się kłopotów z powodu kierowania na Wyspy tylu osób, które mówią po niemiecku. Wezwano ją do Londynu, może jest szpiegiem? Ale pod koniec sierpnia 1939 roku Clare znowu jest w Katowicach, teraz jako wysłanniczka gazety „Telegraph”. Redakcja chce wiedzieć, co dzieje się na gorącej śląskiej granicy, a do pracy zgłosiła się akurat młoda kobieta. Jej atutem są studia slawistyczne, znajomość niemieckiego oraz Górnego Śląska, a przede wszystkim odwaga. Chociaż granica polsko-niemiecka jest już zamknięta, Clare zamierza sprawdzić, „co Niemcy kombinują”.
W Katowicach nie będzie pić kawki. Brytyjski konsul John Thwaites jest zdumiony, gdy słyszy, że dziennikarka na własne oczy chce zobaczyć granicę. Nie rozumie tego, ale daje jej oflagowaną limuzynę.

Thwaites jest krytykiem sztuki, w mieszkaniu zgromadził wspaniały zbiór obrazów, takich artystów jak Paul Klee czy Kandinsky. Po wybuchu wojny dzieła zostaną w Katowicach i zaginą. Do dzisiaj nie wiadomo, co się z nimi stało.

Tysiąc czołgów

Clare 28 sierpnia rusza w stronę granicy. Zaskoczeni pogranicznicy w Bytomiu przepuszczają wóz dyplomaty. W książce Clare pisze: „Pojechałam wzdłuż ufortyfikowanej granicy przez Zabrze do Gliwic, które zamieniono w wojskową bazę. Na poboczach rozlokowano ogromne ilości wojska z setkami czołgów, wozów opancerzonych i dział polowych”. Dostrzega, że Niemcy więcej sprzętu gromadzą na północ od Katowic, gdzie jest mniej fortyfikacji; próbują ukryć go pod plandekami. I stamtąd naprawdę pójdzie główne natarcie.

Clare kupuje w Niemczech aspirynę, latarkę i wino; ma dowód, że była za granicą. W Katowicach przez telefon dyktuje informację, która ukazuje się w Londynie 29 sierpnia na pierwszej stronie jej gazety: „Tysiąc czołgów przemieszczonych na granicę z Polską. Doniesienia o dziesięciu dywizjach gotowych do szybkiego uderzenia”. Ta wiadomość to szok, historia dziennikarstwa i sława dla autorki. Redakcja ma obawy, ale ryzykuje.

1 września Clare budzi odgłos stukasów, lecą nad lotnisko na Muchowcu. Wojna, jednak ambasada w Warszawie w nią nie wierzy, Clare wyciąga więc słuchawkę telefonu za okno, słychać bombowce. Zaraz pojawią się nad stolicą.

Reporterka nie zobaczy wejścia Wehrmachtu do Katowic, wyjeżdża do Rumunii. Rok później wyda książkę o początku wojny. Jest skromna, o Śląsku kiedyś powie: „Kiedy tam byłam, wojna po prostu się wydarzyła”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!