Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice zakatowali 2-letniego Szymona z Będzina. Teraz kłócą się o pamiątki

Teresa Semik
Proces rodziców zamordowanego Szymona z Będzina
Proces rodziców zamordowanego Szymona z Będzina Dziennik Zachodni
Rodzice zakatowali 2-letniego Szymona z Będzina. Związek rodziców Szymka trwał pięć lat. Dziś są wrogami. Wzajemnie się obwiniają, kto uderzył tak mocno, że doprowadził do śmierci dwuletniego synka: ojciec pięścią czy matka nogą? Kto był lepszym rodzicem?

Mama Szymona, oskarżona o jego śmierć, prosi sąd, by oddał jej zdjęcie synka, które jest w aktach sprawy karnej, bo to jedyna po nim pamiątka. Zdjęcie służyło do identyfikacji dziecka, którego ciało odnaleziono w 2010 roku w stawie w Cieszynie. Beata Ch. pisze do sądu z aresztu, że bardzo o nie prosi po zakończonym procesie.

Gdy sędzia odczytał jej wniosek, głos zabrał obrońca ojca Szymona. - Mój klient pewnie też będzie chciał to zdjęcie. Złożę stosowny wniosek - zapowiedział adwokat Andrzej Herman.

Związek rodziców Szymka trwał pięć lat. Dziś są wrogami. Wzajemnie się obwiniają, kto uderzył tak mocno, że doprowadził do śmierci dwuletniego synka: ojciec pięścią czy matka nogą? Kto był lepszym rodzicem?

Matka chłopca ma dziś 42 lata, ojciec - 43. W areszcie są od czerwca 2012 roku, a sąd właśnie wystąpił o kolejne jego przedłużenie, do 23 grudnia. Proces dobiega końca. Jeszcze tylko jedna opinia biegłego, który wypowie się o przyczynach śmierci dziecka, która ma nadejść z Gdańska.

Przypomnijmy: Szymek zmarł, bo doznał tępego urazu brzucha, po którym zostało uszkodzone jelito, wdało się zapalenie otrzewnej, wystąpił wstrząs septyczny, zapalenie płuc. - Ból towarzyszył dziecku przez cały czas, narastał, to nie była szybka śmierć - wyjaśniał już jeden z biegłych. - Nawet godzinę przed zgonem była szansa uratowania dziecka, gdyby trafił na intensywną terapię.
Rodzice nie poszli z nim do lekarza, bo dziecko miało sińce na twarzy i plecach. Ale na sali rozpraw wylali wiele łez. Gdy matce okazano kolorowe tablice z sekcji zwłok chłopca, rozpłakała się tak, że sąd musiał ogłosić przerwę w rozprawie. Łkając tłumaczyła, które zasinienia zobaczyła na ciele chłopca na kilka dni przed jego śmiercią. Oboje płakali, gdy sąd ujawnił filmowy zapis z przesłuchania dziś ich 8-letniej córki. Razem z młodszą siostrą jest w rodzinie zastępczej.

"Tatku, uwierz mi, ja tego nie zrobiłam" - napisała Beata z aresztu do swojego ojca. Była dzieckiem adoptowanym.

"Nigdy nie widziałaś, żebym uderzył dziecko. Widziałaś, jak szmata bije dzieci. Szmata musi gnić w więzieniu" - napisał w grypsie do swojej matki Jarosław R., instruując, jak ma zeznawać. Zaraz po aresztowaniu pisał też do Beaty, że muszą trzymać się razem dla dobra ich pozostałych dzieci, choć podczas przesłuchań winą za śmierć syna obarczył właśnie ją.

Z poprzedniego związku Beata Ch. ma pięcioro dzieci. Mąż ich porzucił. Gdy poznała Jarka, przeniosła się do niego. Dzieci trafiły do zakładów opiekuńczych. Jarosław R. z poprzedniego związku ma jedno dziecko. Za niepłacenie alimentów został pozbawiony praw rodzicielskich. Mieszkali w wielorodzinnym domu w Będzinie. Zwyczajna rodzina, dom i dzieci zadbane, żadnego pijaństwa - mówili sąsiedzi. Koledzy z pracy zapewniali, że Jarek był wesoły, niekonfliktowy, ciepło wyrażał się o dzieciach, ich matce. Nie mogli uwierzyć, że jest ojcem "chłopczyka z Cieszyna".
Z wyjątkiem jednego pracodawcy, który zauważył jego agresję. Biegła psycholog też uznała, że jest impulsywny, gwałtowny, nieobliczalny w działaniu. Oskarżonego obciążył syn jego dawnej partnerki.

- Katował mnie ciągle, bił i głodził - mówił przed sądem. - Łapał za uszy, podnosił do góry i potrząsał. Trafiłem z tego powodu do szpitala.

Szymek był smutnym dzieckiem, tak ocenia go babcia. Gdy miał 1,3 roku, w dokumentacji medycznej zapisano, że ma siniaki na twarzy i głowie. - Mogło to być dowodem przemocy, choć niekoniecznie. W tym okresie dziecko zaczyna chodzić, dochodzi do obrażeń - tłumaczyła lekarka. Miał niedowagę. W czasie śledztwa, na podstawie układu kostnego dziecka znalezionego w stawie, lekarka radiolog określiła jego wiek na 9-12 miesięcy. A Szymek miał 22 miesiące.

Dlaczego nie żyje? Bo za dużo płakał i nadmiernie ssał palec? To jest trudny proces. Wersja prokuratora, że wszystko wydarzyło się między środą a sobotą, nie jest już taka pewna. Proces zapalenia otrzewnej mógł trwać dłużej. Przebiegał z dużym cierpieniem, a rodzice opisują zachowanie dziecka, jakby to była niestrawność. Mieli świadomość, że jego życie jest zagrożone? Pozostaje pierwotna linia ich obrony, że starsza siostra nadepnęła chłopcu na brzuch. Mogło wtedy dojść do urazu? Tego biegli nie wykluczyli, choć uznali za mało prawdopodobne. Od strony prawnej problem jest fundamentalny. Chodzi o nieumyślne zabójstwo Szymka czy o nieudzielenie mu pomocy, gdy powoli konał? Dlatego tak ważna jest opinia lekarza, na którą czeka sąd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!