Rodzina Haase budowała przedwojenny Rybnik. W przededniu marszu żywych do miasta przyjechał potomek rodziny. I był zachwycony!

Jest potomkiem rodziny, której miasto Rybnika zawdzięcza wiele. Haasowie słynęli z filantropii, działalności społecznej, wspierali rozwój miasta. To oni prowadzili przez wiele lat wielką garbarnię, mieszkali w okazałej willi, która do dziś stoi w centrum miasta, przy ulicy Rudzkiej i jest siedzibą banku. Ufundowali ochronkę dla żydowskich dzieci. I to wreszcie im w dowód wdzięczności rybniczanie postawili pomniki. Mowa o rodzinie Haase, która sto lat temu, w latach przedwojennych opuściła Rybnik. Miasto odwiedził właśnie Miguel Bacal, wraz ze swoją żoną Dominique.

Jego dziadek był synem ostatniego właściciela garbarni, czyli Feliksa Haase, który w 1921 roku wyprzedał majątek i wyjechał z Rybnika do Berlina. Felix przeżył wojnę. Teraz jego prawnuk przybył z Miami w Stanach Zjednoczonych do miasta, by przejść śladami swoich przodków. To była niezwykle sentymentalna podróż, tym bardziej, że odbyła się w przededniu Marszu Żywych, który dziś przechodził z Auschwitz do Birkenau. Po mieście oprowadzała go Małgorzata Płoszaj, rybnicka pasjonatka historii, która historię rodzin żydowskich zgłębia od wielu lat. I która zebrane historie niedawno wydała w formie książki zatytułowanej "Piękni i młodzi", która zawiera historię najbardziej zasłużonych, żydowskich rodzin.

- Miguel był w Polsce po raz pierwszy. Przyjechał na Marsz Żywych. Jego rodzina w latach 20-tych po wyjeździe z Rybnika, osiedliła się w Berlinie. Kiedy w Niemczech do władzy doszedł Hitler, oni opuścili Niemcy i wyjechali do Chile, całkowicie obcego pod względem kultury, języka kraju. Potem, kiedy w Chile zaczęły się konflikty wewnętrzne wyemigrowała do Wenezueli – mówi Małgorzata Płoszaj.

Z mieszkającym dziś w Miami w USA potomkiem rodziny Haase badaczka rybnickiej historii, miała kontakt od dawna. Przez lata zbierała historie wielu rybnickich rodzin pochodzenia żydowskiego, tworzyła drzewa genealogiczne, pytała o losy tych, którzy przed wojną budowali Rybnik. - Nawiązałam internetowy kontakt z mamą Miquela i jego ciotką wiele lat temu. One początkowo były nieco nieufne, ale potem chętnie się ze mną kontaktowały dawały zgodę na przykład na publikację na mojej stronie, czy w książce zdjęć członków swojej rodziny. Dwa lata temu mama Miquela zmarła, a ja nawiązałam jakieś porozumienie z nim – mówi Małgorzata Płoszaj.

W Rybniku potomek rodziny Haase ruszył śladem swoich przodków. - Pokazałam mu pozostałość po garbarni, zaprowadziłam go pod willę, w której jego rodzina mieszkała. Miquel był zdziwiony jak okazale i jak pięknie prezentuje się ten budynek, chociaż ma już tyle lat – opowiada Małgorzata Płoszaj. Amerykanin spotkał się także z prezydentem Rybnika Piotrem Kuczerą i obejrzał to co rybniczanom po rodzinie Haase zostało najlepszego – park miejski przy ulicy Chwałowickiej. To w tym parku stoją pomniki poświęcone Juliusowi Haase. Fakt iż w mieście jego przodków pamięć o członkach rodziny jest tak żywa, kultywuje się ja, dba o nią – wywołała u Amerykanina ogromne zdziwienie. - Jest to coś, co zawsze chciałem zrobić, żeby wrócić do przeszłości i zobaczyć, skąd pochodzę. Jest to dla mnie ważne, dla moich dzieci i rodziny, by wiedzieć kim jesteśmy i skąd pochodzimy. To był główny powód przyjazdu – powiedział mediom mężczyzna. Rybnikiem był zachwycony. - I był to taki zwykły, ludzki, szczery zachwyt – mówi jego przewodniczka.