Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rok Wojciecha Korfantego, wybory... Rozmawiamy z dr. Andrzejem Sznajderem, dyrektorem katowickiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej

Jędrzej Lipski
Dr Andrzej Sznajder, dyrektor katowickiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej
Dr Andrzej Sznajder, dyrektor katowickiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej Marzena Bugała-Astaszow / Polska Press
O ważnych przedsięwzięciach minionego roku i tych nadchodzących w tym roku, o szczególnej roli IPN w czasie przedwyborczym rozmawiamy z dr. Andrzejem Sznajderem, dyrektorem katowickiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej

Na początek spróbujmy podsumować miniony 2022 rok. To był bardzo wyjątkowy rok dla katowickiego oddziału IPN, wymagający bardzo dużego wysiłku, podsumowujący pięciolecie obchodów odzyskania przez Polskę niepodległości.

To był czwarty, a nawet piąty rok w sekwencji uroczystego obchodzenia kolejnych rocznic 100-lecia Powstań Śląskich i powrotu Śląska do macierzy. Dla nas, w Instytucie Pamięci Narodowej obchody te były dużym wyzwaniem. Podjęliśmy je, by historię Górnego Śląska z lat 1918-1922, przypomnieć nie tylko mieszkańcom regionu, ale żeby tę historię opowiedzieć całej Polsce, ponieważ świadomość znaczenia Górnego Śląska dla II Rzeczypospolitej wciąż jest nikła. Zależało nam na tym, żeby wagę tamtych wydarzeń pokazać w takim świetle, w jakim należy, i jakie w rzeczywistości znaczenie miały te wydarzenia. Bardzo często Powstania Śląskie i moment powrotu części Górnego Śląska do Polski opisuje się w sposób wskazujący, jakby to było jedno wydarzenie, a przecież to był ciąg zdarzeń. Warto przy tym podkreślić fenomen Górnego Śląska. Obchodzona w 2018 roku rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę nie jest rocznicą, którą możemy traktować jako jednorazowe wydarzenie. Raczej trzeba na nie patrzeć jako na pewien proces, który trwał kilka lat. Właściwy kształt Rzeczypospolitej możemy uznać za zamknięty dopiero po akcie przywrócenia Polsce Śląska w 1922 roku. I ten stan trwał nieprzerwanie do 1939 roku. Przez kilkanaście lat trwający proces integracji, politycznej i gospodarczej, dał efekt w postaci sprawnie funkcjonującego organizmu państwowego, toteż ważne było, aby podczas obchodów 100-lecia odzyskania niepodległości wskazać na istotne elementy z tym związane. Organizowaliśmy wiele imprez towarzyszących tym obchodom. Podkreślając znaczenie powstań śląskich, wybuchających rok po roku, także zwracaliśmy uwagę na wyjątkowe znaczenie wydarzeń z czerwca 1922 roku. Dla ich podkreślenia przygotowaliśmy ważną wystawę pod tytułem „Bramy do Polski”. Tytuł wystawy nawiązuje do budowanych, w czerwcu 1922 roku, okazałych bram powitalnych na moment wkroczenia na Górny Śląsk wojsk polskich do kolejnych miast regionu - miast, które odtąd znajdowały się w granicach Rzeczypospolitej.

Uroczystości związane z rocznicami Powstań Śląskich i powrotu Śląska do Macierzy miały jednak różne oblicza i często miały wymiar lokalny. Na czym te działania polegały?

Już wcześniej powstały również wystawy opowiadające o Powstaniach Śląskich i wystawy te peregrynowały po całej Polsce. W sumie odwiedziliśmy wszystkie miasta wojewódzkie, ale nie tylko, bo w sumie ponad 50 miast było miejscem prezentacji wystaw o Powstaniach Śląskich oraz o włączeniu Górnego Śląska w granice Rzeczypospolitej. Ponadto przygotowaliśmy równie ważną wystawę opowiadającą o historii i znaczeniu Policji Województwa Śląskiego. Właśnie rok 1922 to moment powstania tej szczególnej formacji. Finałem obchodów 100-lecia jej powstania była konferencja naukowa w Szczytnie. Taką szczególną formą przypominania o Powstaniach Śląskich i efekcie tych powstań była, prowadzona już od 2019 roku, akcja oznaczania grobów powstańców śląskich. W chwili, gdy zaczęliśmy w Instytucie Pamięci Narodowej zajmować się tym okresem historii, w ewidencji grobów wojennych było zaledwie opisanych około 160 grobów powstańców. Wydawało się to rażąco niewiele, w stosunku do znanej nam liczby, nie tylko poległych w czasie powstań, ale w stosunku do ogólnej liczby walczących powstańców. Mówimy tu o około 50, a nawet 60 000 powstańców. Uznaliśmy, że trzeba te groby odnaleźć. W ramach takiej kampanii społecznej zwróciliśmy się za pośrednictwem Kościoła, a także organizacji społecznych do mieszkańców regionu i województw śląskiego i opolskiego o wskazanie nam przez rodziny, przez bliskich, grobów, w których są pochowani powstańcy. Odzew na ten nasz apel był dla nas mocno zaskakujący. Dzisiaj takich zgłoszeń mamy już ponad 270. Wszystkie te zgłoszenia są przez pracowników naszego oddziału analizowane i weryfikowane. Po takiej weryfikacji nadajemy im status grobów walk o niepodległość i oznaczamy winietą nawiązującą do sztandaru z czasów Powstań Śląskich, z tym pięknym hasłem „Tobie Polsko”. W ten sposób już oznaczyliśmy 70 grobów. Samo powiedzenie, że oznaczyliśmy, mówi bardzo niewiele. Tak naprawdę każdy z tych grobów oznaczany był w formie uroczystości, w której brała udział nie tylko najbliższa rodzina, ale również przedstawiciele władz samorządowych, nierzadko też członkowie organizacji społecznych i młodzież szkolna. Liczbę 70 grobów należałoby więc pomnożyć przez liczbę uczestników takich lokalnych uroczystości oznaczenia grobów Powstańca Śląskiego. Warto tez podkreślić, że groby powstańców śląskich znajdują się również poza terenem województwa śląskiego, w województwie opolskim, a także w Wielkopolsce. Powiedziałbym, że właśnie te działania należą do najbardziej spektakularnych akcji, które przywracają pamięć o powstańcach i o Powstaniach Śląskich, o wydarzeniach tamtego okresu. W tym konkretnym środowisku, poprzez ten wymiar lokalny nadają tym wydarzeniom treść wyrażaną konkretnymi imionami i nazwiskami ludzi. Niestety, w dużej części grobów powstańczych już nie ma. Fizycznie znikają niemal z dnia na dzień z powodów zupełnie naturalnych. Prywatne groby znikają, gdy wygasa termin opłacony i nie ma już nikogo, kto mógłby się tym zająć. W tym przypadku ścigamy się z nieubłaganym czasem.

Pozostając w tematyce nekropolii: w ubiegłym roku, właśnie na terenie działania katowickiego oddziału IPN, został wmurowany kamień węgielny pod budowę pierwszego cmentarza wojennego dla żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych…

Bardzo ważnym wydarzeniem w ubiegłym roku było wmurowanie kamienia węgielnego pod cmentarz wojenny Żołnierzy Wyklętych Narodowych Sił Zbrojnych. To efekt kilkuletnich starań i wynik prac zarówno pracowników katowickiego oddziału IPN, a także Biura Poszukiwań i Identyfikacji prowadzonego przez profesora Krzysztofa Szwagrzyka. Dzięki ich wysiłkom udało się odnaleźć miejsca mordu, jakiego dokonano na żołnierzach zgrupowania kapitana, a właściwie dzisiaj już majora Henryka Flamego „Bartka”. Wiemy, że tego mordu, w sposób cynicznie i drobiazgowo zaplanowanego, dokonano w trzech miejscach, czyli w Barucie (administracyjnie to jest gmina Wielowieś), w Malerzowicach koło Strzelec Opolskich i w Grodkowie Starym, nieopodal dawnego niemieckiego lotniska wojskowego. W wyniku poszukiwań w tych miejscach udało się odnaleźć szczątki ponad 50 osób. Siedemnastu spośród odnalezionych udało się już w wyniku badań genetycznych zidentyfikować, czyli przywrócić im imiona i nazwiska, a przede wszystkim - pamięć. W związku z tym zrodził się pomysł, by tak, jak tworzyli jeden oddział i tak, jak zginęli jako żołnierze, pochować ich jako żołnierzy właśnie na jednym, wojskowym, a właściwie wojennym cmentarzu. Po kilku latach poszukiwań i rozmów na terenie Podbeskidzia, taka możliwość pojawiła się właśnie w Kamesznicy, w gminie Milówka, w sąsiedztwie istniejącego już cmentarza komunalnego. Pozyskaliśmy teren, ok. 8 arów, na którym w tym roku powstanie kwatera wojenna dla żołnierzy niepodległościowego podziemia antykomunistycznego, którzy polegli walcząc o wolność. To będzie, poza Kwaterą na Łączce, jedyny tego typu cmentarz wojenny, na którym pochowani zostaną żołnierze jednej formacji Narodowych Sił Zbrojnych i jednego oddziału „Bartka”. Podobną inicjatywę realizujemy w Katowicach. Staraniem IPN powstaje kwatera żołnierzy i działaczy opozycji antykomunistycznej w Katowicach, na cmentarzu komunalnym ulicy Murckowskiej. Na terenie tej nekropolii, przy jednej alei, po jednej stronie, już niemal wypełnionej, znajdują się groby żołnierzy-weteranów Armii Krajowej, a po drugiej stronie tej samej alei zapoczątkowaliśmy tradycję pochówków żołnierzy podziemia antykomunistycznego, jako pewną spójną całość z odpowiednimi formami pomnikowymi oraz z informacją, kim są pochowani tam bohaterowie. Zostało tam już pochowanych dwóch Żołnierzy Wyklętych, cztery miejsca są już przygotowane, a w planach jest cały rząd dla tych, których uda się albo już udało się odnaleźć w bezimiennych mogiłach. Zawsze w momencie, kiedy odnajdujemy szczątki działaczy bądź żołnierzy podziemia antykomunistycznego, staramy się nawiązać kontakt z rodziną i proponujemy to miejsce pochówku. Nasza propozycja ma tę zaletę, że to miejsce będzie zawsze pod opieką państwa i dopóki to państwo będzie istnieć, te groby nie znikną i tym samym pamięć o tych ludziach nie zginie. Staramy się, by te nagrobki były również oznaczone nie tylko imieniem i nazwiskiem, ale także krótką informacją objaśniającą, kim byli, jaką pełnili funkcję i za co oddali życie pochowani tutaj bohaterowie.

Co jeszcze udało się w ubiegłym roku zrealizować w ramach działalności katowickiego oddziału IPN?

Przy okazji podsumowywania ubiegłorocznych działań naszego oddziału chciałbym wspomnieć o niedawnej premierze filmu dokumentalnego o Zofii Kossak-Szczuckiej, niezwykłej postaci, o której rzadko wspominamy, a była to postać bardzo mocno związana ze Śląskiem. Wspólnie z TVP Historia wyprodukowaliśmy film w reżyserii Adama Kraśnickiego. W ślad za filmem, który, mam nadzieję, poruszy serca Polaków, chcemy przybliżyć postać Zofii Kossak-Szczuckiej także w innej formie, chociażby poprzez przygotowanie materiałów edukacyjnych i prowadzenie szeregu działań adresowanych do nauczycieli i do młodzieży, aby w ten sposób przywrócić pamięć o tej wybitnej postaci, która z wielu powodów, nie tylko literackich zasługuje na stałą obecność w naszej pamięci.

Rok 2023 został ustanowiony rokiem Wojciecha Korfantego. Czy w związku z tym Instytut Pamięci Narodowej będzie prowadził działania przybliżające pamięć o tym wybitnym Polaku?

Rok Wojciecha Korfantego nieprzypadkowo został uchwalony przez Sejm RP właśnie teraz. W tym roku mija 150. rocznica urodzin Wojciecha Korfantego, warto więc przypomnieć, kim był ten wieli Polak. Wciąż jeszcze, poza Śląskiem, nie ma tej świadomości roli, jaką odgrywał Wojciech Korfanty, ponieważ to tylko fragment jego aktywności, kiedy mówimy o jego przywództwie na Górnym Śląsku, a zwłaszcza o zrywach powstańczych. Jego aktywność wykraczała przecież daleko poza granice Śląska zarówno przed 1918 rokiem, jak i po 1921 czy 1922 roku. To był przecież jeden z poważnych kandydatów na premiera lub nawet kontrkandydatów dla Józefa Piłsudskiego do objęcia roli przywódcy państwa. Ponadto, co jest równie ważne, a niestety zapominane, nad czym boleję, abstrahując już od sporów o rolę polityczną, jaką odegrał Wojciech Korfanty, jest on bardzo ważnym i ciekawym przedstawicielem myśli chrześcijańsko-demokratycznej. Cenny jest jego dorobek pisarski, nawet ten publicystyczny, w którym próbował zdefiniować, czym jest, czym powinna być i jaką może odegrać w Polsce rolę chrześcijańska demokracja. To jest niestety spuścizna, która poszła w zapomnienie, a warto ten właśnie aspekt działalności Wojciecha Korfantego przypomnieć, a nie zatrzymywać się tylko na sporach dosyć brutalnych, powiedzmy sobie szczerze, politycznych, które prowadził Wojciech Korfanty, zwłaszcza w okresie między 1922 a 1939 rokiem, aż do chwili swojej śmierci. Przy tej okazji warto także przywołać postać wojewody Michała Grażyńskiego, jako tego przedstawiciela polskiej państwowości na Śląsku, którego efekty działalności albo efekty z okresu jego działalności możemy oglądać i niemal dotykać do dnia dzisiejszego. Katowice są tutaj takim najbardziej namacalnym przykładem - ten kształt Katowic, centrum, które znamy, to są Katowice z czasów, kiedy wojewodą był właśnie Michał Grażyński. Abstrahując od opowiadania się po którejkolwiek stronie sporu: Korfanciorzy czy zwolenników Grażyńskiego.

Rok 2023 i następny 2024 to lata wyborcze. Sytuacja ta nakłada na Instytut Pamięci Narodowej dodatkowe obowiązki. Jakie?

Ten i następny rok to czas, który dla Instytutu Pamięci Narodowej oznacza zwiększoną aktywność, zwłaszcza dla jednego z pionów Instytutu, czyli dla Biura Lustracyjnego. W ramach tych działań jesteśmy zobligowani do sprawdzania prawdziwości oświadczeń lustracyjnych składanych przez kandydatów ubiegających się o mandaty, czy to w parlamencie, czy w radach samorządu miejskiego, gminnego lub wojewódzkiego. Wszyscy kandydaci na stanowiska wójtów, prezydentów i burmistrzów muszą zostać zweryfikowani, czyli poddani lustracji. Zadanie jest może w stosunku do poprzednich lat o tyle łatwiejsze, że wiele z tych osób takie oświadczenia składało już w latach poprzednich przy okazji ubiegania się o mandat w poprzednich wyborach. Jednak za każdym razem pojawiają się nowe nazwiska i one też podlegają takiemu sprawdzeniu, czy ich oświadczenia są prawdziwe. Oczywiście fakt współpracy z komunistyczną służbą bezpieczeństwa nie podlega karze i nie dyskwalifikuje kandydata. Karalne jest natomiast złożenie nieprawdziwego oświadczenia w tej sprawie. Wyborcy mają prawo wiedzieć, na kogo głosują, a kandydaci mają prawo o te głosy zabiegać niezależnie od tego, czy byli, czy nie byli tajnymi współpracownikami albo też funkcjonariuszami aparatu bezpieczeństwa. Chodzi jednak o to, żeby wyborcy wybierając mieli świadomość o ich uwikłaniu się w tamten system. Jeśli uznają, że nie miało to albo nie ma to dla nich dzisiaj większego znaczenia, i mimo to na nich głosują, to jest to ich decyzja. W tym procesie chodzi jednak o to, żeby ta aktywność w poprzednim systemie była rzeczą wiadomą dla tych, którzy na te osoby chcą ewentualnie zagłosować. Złożenie nieprawdziwego oświadczenia lustracyjnego ma swoje konsekwencje prawne. Prowadzone jest, na wniosek prokuratury IPN, postępowanie sądowe, które może zakończyć się, w przypadku udowodnienia złożenia niezgodnego z prawdą oświadczenia, wyrokiem zakazującym prawa do ubiegania się o pełnienie funkcji publicznej, nawet na okres do 10 lat. Za każdym razem jest to decyzja sądu, a nie prokuratora IPN i nie historyków IPN. Sąd bada bardzo wnikliwie takie sprawy biorąc pod uwagę wiele niuansów i sprawdzając wszystkie dowody w danej sprawie.

Dziękuję za rozmowę.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera