Rośnie liczba protestów dotyczących tzw. "kampanii żarówkowej". Jej twórcom zarzuca się kłamstwo i manipulację. Co na to TAURON?

W połowie stycznia TAURON rozesłał do swoich klientów maile wskazując, że aż za 59 proc. ceny prądu dla gospodarstw domowych odpowiada „koszt uprawnień do emisji CO2, wynikający z Polityki Klimatycznej Unii Europejskiej”. Jak podaje natomiast fundacja Frank Bold, z szacunków ekspertów rynku energetycznego wynika, że cena uprawnień do emisji CO2 stanowi nie więcej niż 1/3 ceny płaconej przez konsumentów.

- Podanie mocno zawyżonego udziału kosztu uprawnień do emisji CO2 to najbardziej rzucający się w oczy, ale tylko jeden z kilku elementów dezinformacji, której TAURON dopuścił się wobec swoich klientów, czyli aż 5 mln gospodarstw domowych w Polsce - twierdzi Bartosz Kwiatkowski, dyrektor fundacji Frank Bold.

W środę, 23 lutego w delegaturach UOKiK m.in. w Krakowie, Toruniu, Wrocławiu i Katowicach, klienci spółek energetycznych złożyli zawiadomienie o podejrzeniu naruszenia interesów konsumentów. Protestujący podkreślają, że informacje szerzone przez spółki energetyczne są nieprawdziwe. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy TAURON.

- Zwracamy uwagę, że – zgodnie z rozporządzeniem – struktura procentowa kosztów dotyczy samej energii elektrycznej, a nie rachunku, który obejmuje również koszty dystrybucji energii elektrycznej – mówi Elżbieta Bukowiec, rzecznik prasowy TAURON Sprzedaż.

Odnośnie samych protestów na ten moment nie udzielono szerszego komentarza.

- TAURON Sprzedaż nie otrzymała żadnych oficjalnych dokumentów w tej sprawie. Nie znamy więc faktycznej treści pisma, które Fundacja Frank Bold złożyła do UOKIK - mówi krótko Elżbieta Bukowiec.

Zdaniem protestujących, koncerny od dawna wiedziały, że koszty energii będą rosły i mogły inwestować w odnawialne źródła energii, ale zignorowały problem. Wielu ekspertów od rynku energetycznego mówi natomiast wprost, że za wzrostem cen energii stoi nieudolna polityka obecnego rządu.

Za organizacją kampanii stoi pięć spółek: Enea Wytwarzanie, Enea Połaniec, PGE GiEK, PGNiG Termika, a także TAURON. Według informacji medialnych, miała ona kosztować 12 mln zł. Do jej zorganizowania spółki zostały zobligowane przez rząd, co potwierdza rzeczniczka prasowa TAURONA.

- Wzór wyliczenia udziału cen uprawnień do emisji w cenie hurtowej energii w roku dostawy będącym rokiem, na który została zatwierdzona taryfa, znajduje się w Rozporządzeniu Ministra Klimatu i Środowiska z dnia 5 stycznia 2022 r. Rozporządzenie to obligowało wszystkie spółki energetyczne, które są sprzedawcą z urzędu, do poinformowania klientów o głównych czynnikach kształtujących ceny energii elektrycznej w Polsce - wyjaśnia Elżbieta Bukowiec.

Tzw. "kampanii żarówkowej" sprzeciwia się także WWF, która stoi murem za polityką klimatyczną UE i zażądała zdjęcia bilbordów. Aktywiści Greenpeace przeprowadzili natomiast nocną akcję, podczas której przerobili plakaty, zastępując znajdujące się na nich hasła własnymi. "Polskie elektrownie manipulują" oraz "Węgiel = droga energia, wysokie ceny" - to tylko niektóre z nich.

Dzisiaj pod siedzibą TAURONA w Katowicach odbył się także happening przygotowany przez Młodzieżowy Strajk Klimatyczny. Aktywiści chcieli podczas niego przyznać nagrodę Złotego Wciskacza za "największy i najbardziej szkodliwy antyklimatyczny kit". Protesty nabierają na sile i wszystko wskazuje na to, że w nadchodzących tygodniach będzie ich coraz więcej.