Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Równo rok na rowerach: Małżeństwo Aleksandra i Piotr Pażdziorowie w podróży życia

Katarzyna Domagała
Aleksandra i Piotr Paździor, małżeństwo ze Śląska, rok temu ruszyli w rowerową podróż życia. Rozmawialiśmy z nimi, gdy czekali na wizy w Teheranie

Dokładnie rok temu szykowaliście się do podróży życia. Wsiedliście na rowery i ruszyliście w świat. Gdybyście mieli znów wybierać, podjęlibyście taką samą decyzję?
Piotr: Zdecydowanie tak! Oboje jesteśmy jednak zdania, że gdybyśmy mogli cofnąć czas, podjęlibyśmy ją znacznie wcześniej.

Czego nauczył was rok na dwóch kółkach?
Ola: Nigdy nie byliśmy typem malkontentów, którzy lubią wyłącznie narzekać na otaczającą rzeczywistość, ale dopiero podczas tej podróży, uświadomiliśmy sobie, jakimi jesteśmy szczęściarzami, że urodziliśmy się w wolnym kraju, o nie najgorszej sytuacji ekonomicznej, że sami możemy decydować o swoim życiu i spełniać marzenia. Powinniśmy doceniać to, co mamy i cieszyć się każdym dniem.

Ile przejechaliście kilometrów?
Piotr: Trochę już jest. 11 500 km pokonaliśmy na rowerze. Plus około 3000 autostopem, 1500 pociągiem, 600 autobusem, 160 samolotem. Dziennie na rowerze pokonujemy dystans średnio około 60-70 km.

Kiedy rozmawialiśmy przed waszym wyjazdem, opowiadaliście, że macie sporo obaw. Któreś sprawdziły się w trasie?
Ola: Szczerze mówiąc dokładnie nie pamiętamy czego dotyczyły. Chyba większość z nich wraz z rozpoczęciem podróży uleciała. Obecnie jedyne nasze rozterki dotyczą tego, czy dostaniemy kolejne wizy.

Od jakiegoś czasu podróżujecie po krajach muzułmańskich. Jakie zdanie wyrobiliście sobie na temat muzułmanów? W Polsce i Europie wraz ze wzrostem liczby uchodźców rośnie też niechęć do nich.
Piotr: Od pierwszego dnia wyjazdu z domu, czekaliśmy kiedy wjedziemy do Turcji i Iranu. Chcieliśmy na własnej skórze przekonać się jacy to Ci muzułmanie są źli, jak nienawidzą Europejczyków, chrześcijan. Niestety nie doczekaliśmy się tego. Zamiast noża przy gardle zaproszono nas na herbatę. Zamiast tortur w jakimś baraku ugoszczono nas w domu, gdzie dostaliśmy najlepsze łóżko. Z pobliskich domostw przyszli sąsiedzi, aby się przywitać, porozmawiać, zrobić pamiątkowe zdjęcie. O tym, że Ci ludzie, muzułmanie nie są tacy, jakimi ich kreują media, trzeba się przekonać samemu. Według nas najlepszym krajem, aby się o tym dowiedzieć jest Iran. Nigdzie indziej nie spotkacie tak miłych ludzi, tak przyjaźnie nastawionych do przybysza z Europy.

Ludzie chętnie wam pomagają?
Ola: Jesteśmy zaskoczeni tym jak chętnie i bezinteresownie potrafią to robić. Czasami nie rozumieją idei naszej podróży, czasem myślą, że brak środków finansowych zmusił nas do tułania się po świecie na rowerze. Czasem postrzegają jak dziwaków, wariatów, jednak zdecydowanie zawsze mają dobre intencje. Naszymi gospodarzami były wielopokoleniowe rodziny, ludzie samotni i pary. Dyrektorzy banków, nauczyciele, pasterze. Praktycznie cały przekrój społeczny.
Do tej pory co udało wam się skreślić z planu podróży?
Piotr: Przed wyjazdem mieliśmy jakiś plan, rys tego, co chcielibyśmy w danym kraju zobaczyć, spróbować. Jednak najlepsze są oczywiście miłe zaskoczenia. Takim była np. Bułgaria. Początkowo planowaliśmy przejechać przez ten kraj wzdłuż wybrzeża w ciągu jednego tygodnia, bo informacje jakie znaleźliśmy w internecie nie zachęcały nas do pozostania na dłużej. Drogie, pełne ludzi, komercyjne, nadmorskie miejscowości zamieniliśmy na południowo-zachodnią część kraju, gdzie spotkaliśmy się z moją siostra, która wraz z mężem była tam na wakacjach. I to był strzał w dziesiątkę! Zielone góry, piękne kaniony, przesympatyczni ludzie i najlepsze wino jakie piliśmy. Z takich chwil najbardziej się cieszymy, bo to nam pokazuje, że nie warto kierować się stereotypami, tylko na własną rękę odkrywać nieznane. Do tej pory dojechaliśmy z Polski do Azerbejdżanu, po drodze przejeżdżając przez Ukrainę, Rumunię, Bułgarię, Turcję, Gruzję, Armenię i Iran. Podczas pobytu w Iranie polecieliśmy na dwa dni do Dubaju, tylko po to, aby wyrobić irańską wizę.

Gdzie przyszło wam spać w najdziwniejszym miejscu?
Ola: Zakrystia kościoła katolickiego we Lwowie, prawosławny zakon żeński w Rumunii, kilka noclegów w pokojach modlitewnych, znajdujących się na stacjach benzynowych w Iranie...

Jak wam się żyje bez stałego dostępu do łazienki?
Ola: Doświadczenie nauczyło nas, że czasem lepiej korzystać z uroków natury, niż przydrożnych stacji. Jeżeli chodzi o dostęp do prysznica, to faktycznie czasami jest ograniczony, jednak jak już człowiek po kilku dniach bez mycia takowy znajdzie, to jest w siódmym niebie. A jak jeszcze jest gorąca woda, to już w ogóle bajka.

Piotr: Podobno naukowcy udowodnili, że po siedmiu dniach bez mycia brud sam odpada, więc stale dążę, aby potwierdzić tę teorią. Ostatnim razem do sukcesu zabrakło mi dwóch dni. Będę kontynuował badania. Podzielę się wynikami.

Spędzacie ze sobą każdą wolną chwilę. Nie macie siebie już dość?
Piotr: Nieraz chciałbym wsadzić Ole do takiej rakiety, która leci tylko w jedną stronę na Marsa, ale zaraz przypominałem sobie, że to w jej sakwach jest nasza kuchenka, a ja jestem głodny. Wybierałem mniejsze zło.

Ola: Bywają trudne chwile. Czasami obiecuję sobie, że już się więcej tego dnia do niego nie odezwę. Chwilę później spotykamy kogoś na drodze, znajdujemy fajne miejsce lub po prostu przypominam sobie jakąś śmieszną sytuację, którą chcę się podzielić i już zapominam o całej złości. Jadąc na rowerze, bardzo szybko spalam wszystkie negatywne emocje.

A jak rodzina? Już mniej się o was boją?
Piotr: Nasze mamy pogodziły się już z tym, że wybraliśmy życie w drodze. Bardzo nam kibicują. Zresztą jak pozostała rodzina, znajomi oraz inne osoby śledzące naszą podróż. Staramy się również systematycznie uzupełniać wiadomości na naszym blogu slomianykapelusz.pl oraz profilu Słomianego Kapelusza na Facebook. Tam każdy może z nami „wirtualnie” zwiedzać świat.

Gdzie jesteście, kiedy odpowiadacie na moje pytania?
Piotr: Siedzimy w Teheranie czekając na wizy do Kazachstanu i Uzbekistanu. Jeżeli wszystko pójdzie według planu (a zazwyczaj jest na odwrót) to 1 marca powinniśmy być na promie na Morzu Kaspijskim z Baku do Aktau. Czyli prawdopodobnie Kazachstan będzie pierwszym krajem w drugim roku naszej podróży.

Zaczynając podróż mówiliście, że szukacie celu w życiu. Po roku na rowerze wiecie coś więcej?
Ola: Sama podróż daje nam tyle radości i jednocześnie uczy wielu rzeczy, że przestaliśmy się skupiać na myśleniu o tym, co będzie później.

Planujecie wrócić do Polski?
Piotr: Oooo tak! Na chwilę obecną nie wyobrażamy sobie, że moglibyśmy gdzie indziej zapuścić korzenie.

Rozmawiała Katarzyna Domagała-Szymonek


*Salon Maserati w Katowicach otwarty! Poznaj tajemnice legendarnych samochodów
*Abonament RTV na 2016: Ile kosztuje, kto nie musi płacić SPRAWDŹ
*Horoskop 2016 dla wszystkich znaków Zodiaku? Dowiedz się, co Cię czeka
*Jesteś Ślązakiem, czy Zagłębiakiem? Rozwiąż quiz
*1000 zł na dziecko: JAK DOSTAĆ BECIKOWE? ZOBACZ KROK PO KROKU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!