Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Lanberry: Nieustannie szukam rzeczy, które zaskakują i inspirują

Aleksandra Szatan
Aleksandra Szatan
W 2022 roku Lanberry zadebiutowała jako trenerka w  programie „The Voice of Poland” i wydała swoja nową płytę „Obecna”.Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
W 2022 roku Lanberry zadebiutowała jako trenerka w programie „The Voice of Poland” i wydała swoja nową płytę „Obecna”.Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE materiały prasowe
W 2022 roku Lanberry zadebiutowała jako trenerka w programie „The Voice of Poland” i wydała swoją nową płytę „Obecna”. Za tydzień, 22 kwietnia wystąpi jako jedna z gwiazd na gali rozdania Fryderyków z kategoriach muzyki rozrywkowej i jazzu. Impreza odbędzie się w Arenie Gliwice.

Rozmowa z Lanberry

W 13. edycji „The Voice of Poland” zadebiutowałaś jako trenerka jednej z drużyn. Będziesz też w kolejnej?

Bycie trenerem w „The Voice of Poland” to była od początku fascynująca przygoda. Produkcja, muzycy, uczestnicy, band, tancerze, publiczność w studiu… Oni wszyscy tworzyli całą atmosferę. A ja poczułam się tam jak w domu, jak ryba w wodzie. Czas pokaże, czy w kolejnym sezonie zasiądę na tym pięknym fotelu. Ale z całą pewnością mogę podkreślić, że jest to praca marzeń.

Twoi podopieczni wspominali, że byłaś dla nich nie tylko trenerem, który ma do wykonania zadanie, ale też starałaś się ich poznać bliżej, pomóc rozwinąć skrzydła.

Zdecydowanie. Do programu poszłam z taką intencją, aby podzielić się z tymi fantastycznymi uczestnikami swoim doświadczeniem, ale też równie intensywnie słuchać tej drugiej strony, by wszyscy mogli skorzystać z tego spotkania. Chętnie dzieliłam się też swoją wiedzą na temat naszego rodzimego show-biznesu. Chciałam ich bardzo dobrze poznać na każdym etapie dlatego, że zwieńczeniem naszej pracy w ostatnich odcinkach jest wspólne tworzenie autorskiej piosenki. Moja drużyna była bardzo kolorowa. Trafiłam na fascynujące osoby, z zupełnie różnych muzycznych bajek. Ogromną przyjemnością było dobieranie dla nich utworów, chociażby na etapie „bitew”. Bardzo długo zastanawialiśmy się, co uczestnicy z mojej drużyny mogą zaśpiewać, by wypaść jak najlepiej i pokazać wszystkie atuty, charyzmę sceniczną. Pozostajemy w kontakcie. Oni wiedzą, że mogą do mnie napisać, możemy spotkać się w studiu i popracować.

W show-biznesie łatwo kogoś wsadzić w muzyczną szufladkę, ale ciężko potem z niej wyciągnąć…

Szuflady to jest mój ulubiony temat (śmiech). Walczę z tym strasznie. Już nawet nie mówię tylko o naszym artystycznym świecie. Chodzi ogólnie, o nas, o ludzi. Żebyśmy nie dali się wsadzać we wszelakie szuflady, nie dali się otagowywać. Dajmy sobie też prawo i taką otwartą głowę, żebyśmy eksplorowali różne rzeczy w swoim życiu, a nie ograniczali się tylko do ciasnych pudełeczek i definicji. Bo życie jest zbyt piękne i wielopoziomowe i nie ma żadnych powodów, dla których musielibyśmy sobie tego odmawiać.

Muzyka pomogła ci w życiu?

Niejednokrotnie! Już na tym etapie mogłabym chyba napisać o tym książkę. Muzyka mnie leczy w dosłownym znaczeniu. Ostatnio bardzo dużo myślę o mojej relacji z muzyką, jak bardzo się zmienia przez lata, jak o nią dbam, żeby cały czas rozkwitała i nie wpadła w jakąś rutynę. Swój debiut miałam oczywiście w 2015 roku, ale to co się działo wcześniej, to była długa i kręta droga, abym mogła zaistnieć. Pierwsze piosenki zaczęłam pisać trzynaście lat temu, które potem zostały wysłane w formie demo do wytwórni fonograficznej. Ta walka o marzenia trwała zatem trochę dłużej niż oficjalny debiut. Fascynuje mnie to, jak się muzyka zmienia.

Dostęp do tworzenia i prezentacji muzyki daje więcej możliwości niż kiedyś, ale trudniej jest się wybić, by nie zostać zalanym falą innych produkcji.

Czasami sama tego nie ogarniam głową, mimo że co tydzień robię sobie porządny przegląd nowości. Ale to jest też element mojego dbania o relację z muzyką. Nieustannie szukam rzeczy, które zaskakują i inspirują. Jednocześnie chcę pokazać słuchaczom, jak się zmieniam. Zalew piosenek jest teraz rzeczywiście ogromny. Oczywiście, są w nim przeróżne piosenki: od „jednorazowych”, czyli takich, które czasami wręcz są projektowane, by robić ogromne zasięgi, a skończywszy na bardzo niszowych utworach, które być może mają wąskie grono odbiorców, ale potrafią mieć w sobie coś niezwykle ciekawego. Debiutanci mają faktycznie sporo platform, gdzie mogą swoje piosenki zamieszczać. Czasami jest to jednak też kwestia szczęścia, jeśli chodzi na przykład o takie platformy jak TikTok. Tam nagle coś potrafi stać się prawdziwym viralem.

Jesteś wokalistką, autorką tekstów, kompozytorką… W czym czujesz się najbardziej spełniona?

Suma tego wszystkiego daje mi poziom ogromnej satysfakcji, ale gdy miałabym odpowiedzieć na pytanie, czy studio, czy scena, to zdecydowanie wybrałabym scenę. Już przebieram nóżkami przed koncertowym sezonem wiosenno-letnim. Wymiana energetyczna z publicznością jest czymś, czego nie potrafię ubrać w odpowiednie słowa. Bardzo ważne jest dla mnie, by na koncertach te piosenki zabrzmiały jeszcze pełniej, inaczej, z pomysłem. By była to uczta dla wszystkich, którzy na koncert przychodzą. Praca w studiu wiąże się natomiast z zupełnie inna stroną mojego zawodu ale także bardzo przyjemną. Tworzenie rozpoczyna się od rozmowy.

Co dają ci takie sukcesy jak Roxie Węgiel czy Viki Gabor, które wygrały swoje edycje „Eurowizji Junior” piosenkami, w których tworzeniu brałaś udział?

To oczywiście olbrzymia satysfakcja, że mogłam w tym uczestniczyć i być na początku ich artystycznej drogi. I to, że zaczęły z takim hukiem, bo obie na starcie wygrały bardzo prestiżowy konkurs wokalny. Byłam pod wrażeniem, ale też wiedziałam, że to są ogromne talenty, które jeszcze nas zaskoczą. Na przestrzeni paru lat od zwycięstwa widać, jak się rozwijają. Wspominam zwłaszcza ten konkurs, który odbywał się w Gliwicach, gdy naszą reprezentantką była Viki Gabor. Miałam okazję być wtedy na trybunach, wśród publiczności i doświadczyć tej „Eurowizji” na żywo. Pamiętam, że darłam się wtedy jak nigdy wcześniej (śmiech). Zwłaszcza, gdy okazało się, że Viki wygrała.

Dla ciebie „Eurowizja Junior” również otworzyła międzynarodowe drzwi?

To było na pewno bardzo ważne doświadczenie i przede mną zapewne jeszcze wiele spotkań z producentami zagranicznymi. Ale muszę też podkreślić, jak pięknie rozwinął nam się rynek producencki w Polsce. Skok, jaki wykonaliśmy w ciągu ostatnich pięciu lat, jest niebywały. Jak wielu jest producentów, chłonących jak gąbka wszystko, co się dzieje w muzyce. W Polsce naprawdę jest z czego wybierać. A wracając do „Eurowizji Junior”, pracowałam w zacnym teamie, który jest absolutnym skarbem polskiej produkcji i songwritingu - to Dominik Buczkowski i Patryk Kumór. Ta współczesna wizja pisania piosenek to coś bardzo fajnego, ale mam wrażenie, że musieliśmy się tego nauczyć. Dziesięć, piętnaście lat temu mieliśmy, mam wrażenie, taki sztywny podział: ten odpowiada za muzykę, a ta za tekst. Teraz to się wszystko przenika, łączy, jest wymiana. Wszystko robimy wspólnie, a efekty, jak widać, mogą nam przynieść sukcesy, także na wielkich międzynarodowych scenach.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera