- Jak to się stało, że współpracujecie z Przemyślem? Gdzie stacjonujecie?
- Z inicjatywy dyrektora WPR Katowice, Łukasza Pacha, na drodze współpracy z dyrektorem Pogotowia w Przemyślu uruchomiliśmy dodatkowe zespoły wspierające kolegów ratowników. Nasza karetka jest cały czas na miejscu. Trzeba zaznaczyć, że to nie jest karetka systemowa. Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe pomaga oczywiście pod patronatem marszałka województwa. Rotacyjnie wymienia się czteroosobowy zespół ze Śląska. Jesteśmy w stałym kontakcie z koordynatorem oraz dyrektorem pogotowia w Przemyślu.
- To praca w ramach podstawowej działalności jednostek?
- Nie – wolontaryjnie. Potrzeba jest non-stop. To wygląda tak, że na miejscu jest około 20 zespołów ratownictwa medycznego z Przemyśla, które są nadmiernie obciążone pracą (to także dodatkowe dyżury wolontaryjne). My jesteśmy wsparciem dla tych zespołów.
Nie przeocz
- Jakie są potrzeby typowo medyczne?
- Oprócz wiedzy specjalistycznej, którą służy ratownik - dużo zwyczajnej pomocy i empatii. Tam sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie i brakuje schematów. Na przykład dostajemy krótką i niejasną informację od straży: do granicy jedzie dziecko w śpiączce farmakologicznej z matką i ojcem. Lat 10. Podróżuje w busie…
- …a wy nie wiecie, czy ma na przykład cukrzycę.
- Informacje są szczątkowe. Sama śpiączka farmakologiczna w busie – to się wyklucza. Jest więc szybkie działanie – uruchamiamy karetkę, przyjeżdża bus, badanie i decyzja. W tym przypadku taka, że konieczny jest transport do szpitala, aby zachować ciągłość leczenia. Strażnicy na szczęście szybciej przepuścili pojazd. Okazało się, że dziecko było dwukrotnie operowane na nowotwór mózgu. Leżało okryte kocami, bez żadnego zabezpieczenia.
Matka z dzieckiem jedzie do szpitala, ojciec musi zostać na granicy. Tu wchodzą emocje. Trzeba wesprzeć matki z dziećmi w takich sytuacjach. Jest płacz i lament. Rozłąka w rodzinie – nikt nie zapewni, że wszyscy jeszcze kiedyś się zobaczą.
Zobacz zdjęcia:
- Jak wygląda sytuacja na granicy z punktu widzenia ratownika medycznego, ale też normalnego człowieka?
- W mojej opinii osoby z Ukrainy będą miały duże problemy ze stresem – nawet z PTSD (stres pourazowy). Idą do granicy Polski na plecach z wojną. Kolejki są ogromne, jest zimno. Dzieci od jednomiesięcznych do starszych nastolatków, babcie, dziadkowie. Ulga, bo wojna już nie grozi, ale zaczynają się nowe problemy – nowy kraj, karta SIM przestaje działać. Co dalej? Często mówią, że w kraju została jeszcze rodzina. To trudne chwile dla tych ludzi.
- Trudne obrazy... Jak jest zorganizowana pomoc na miejscu?
- Organizacja pomocy uchodźcom na granicy jest na bardzo dobrym poziomie. Logistyka działa. Ukraińcy przychodzą, dostają karty SIM (to jest podstawa, żeby mogli się skontaktować z bliskimi), jest ciepły posiłek, pomoc medyczna. Ludzie widzą pomarańczowe kombinezony i podchodzą. Gdy przechodzą granicę, to jest płacz – często pomieszany z uśmiechem. Pamiętam starszą panią – około 70 lat. Dostała na granicy majtki i skarpetki. Gdyby pan widział, jak się ucieszyła, że cokolwiek otrzymała... Ukraińcy dziękują za pomoc i pytają czasem „dlaczego wy to dla nas robicie?”. Są w szoku. Widać wdzięczność w ich oczach.
- Z czym jeszcze borykają się ludzie? Jeśli podchodzi do was Ukrainka na granicy, to najczęściej z jakim problemem?
- Jest dużo podstawowych problemów. Choroby lokomocyjne dzieci, wymioty, zawroty głowy, czasem odwodnienia. Podajemy leki, pocieszamy ludzi, pokazujemy, co mają zrobić w następnej kolejności. Są otarcia nóg, szok. Ludzie są niesamowicie wyziębnięci. Szukają na granicy jakiejkolwiek pomocy. Wiele osób jedzie bez leków. Były strzały i ruszyły. Wszystko zostawiły w domach. Na przykład starsze osoby mają nadciśnienie. Podchodzą do nas i otrzymują doraźnie leki. Gdy mamy bardziej skomplikowany problem, to transportujemy do szpitala. Na przykład było miesięczne wyziębione dziecko z biegunką - skończyło się finalnie szpitalem.
- Widząc filmy w internecie, część osób mogłaby pomyśleć, że trafiają się wam ludzie z typowo wojennymi ranami.
- Nie – takie osoby są opatrywane na chwilę obecną po stronie ukraińskiej. My po stronie polskiej, dzięki Bogu, nie mieliśmy takiej sytuacji, co świadczy o dobrej kondycji ukraińskiej służby zdrowia.
Przyp. red.:
Oprócz wsparcia poprzez zespół ratownictwa, WPR w Katowicach w najbliższym czasie planuje przekazać stronie ukraińskiej karetki pogotowia. Więcej informacji tutaj.
Zobacz także
Musisz to wiedzieć
- Opuszczona willa na Śląsku. Chata grillowa, tarasy i salony zdewastowane. Zobacz
- Oto wyliczenia emerytur od 1 marca po waloryzacji 2022. Takie pieniądze wypłaci ZUS
- Top 10 ofert pracy w Niemczech bez znajomości języka! Sprawdź
- Na te choroby trzeba się zaszczepić. Oto lista obowiązkowych i zalecanych szczepień
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?