Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z prof. Piotrem Glińskim, wicepremierem, ministrem kultury. "Odpowiedzialne państwo wspiera takie obszary jak kultura"

Jędrzej Lipski
Rozmowa z wicepremierem Piotrem Glińskim
Rozmowa z wicepremierem Piotrem Glińskim Arkadiusz Gola
O wypełnianiu białych plam, o odpowiedzialności za rozwój polskiej kultury oraz o polskiej kulturze politycznej rozmawiamy z wiceprezesem Rady Ministrów, ministrem kultury i dziedzictwa narodowego, prof. Piotrem Glińskim. Rozmawiał Jędrzej Lipski, zastępca redaktora naczelnego Dziennika Zachodniego.

Jesteśmy 300 metrów pod ziemią w kopalni Guido. To niezwykłe miejsce, przynajmniej dla wywiadu z wicepremierem i ministrem kultury i dziedzictwa narodowego. Jest Pan pierwszy raz w takim miejscu?

Nie. Byłem i tutaj, i w innych kopalniach – oddziałach muzeów, będących pod opieką resortu kultury, np. w Kopalni Soli w Wieliczce. A 10 lat temu w KWK Guido, w tej samej sali, w której teraz jesteśmy, wraz zespołem eksperckim prowadziłem konferencję programową dotyczącą przyszłości polskiej energetyki. Tak wchodziłem do polityki – poprzez współtworzenie programu Prawa i Sprawiedliwości, który później realizowaliśmy.

10 lat temu był rok 2013, czyli czas w którym był Pan był kandydatem na premiera technicznego. Skompletował Pan zespół ekspertów. Wówczas sprawa się zakończyła niepowodzeniem, jednak przyniosła pewne doświadczenia. Jak Pan wspomina tamte chwile?

Wówczas to był projekt długookresowy i chociaż nie udał się od razu, nie taki był zresztą jego cel, przyniósł konkretne efekty. To było przedsięwzięcie polityczne, którego głównym wymiarem była komunikacja programowa ze społeczeństwem. Naszym celem było przedstawienie Polakom alternatywy programowej. Aby społeczeństwo miało wybór. 10 lat temu, mało kto dzisiaj o tym pamięta, wszystkie instytucje państwa polskiego, wszystkie instytucje debaty publicznej, były w ręku jednej opcji politycznej. Praktycznie wszystkie media, poza nielicznymi wyjątkami, również.

Był monopol medialny, był monopol, jeżeli chodzi o instytucje państwowe, samorządowe, bo większość samorządów, zwłaszcza dużych miast, też była w ręku jednej opcji politycznej, ale także większość biznesu, większość organizacji pozarządowych. Polska demokracja bardzo kulała. Nie funkcjonowała w sensie pluralizmu i wolności. I my staraliśmy się przebić ten mur, komunikując się ze społeczeństwem. Pracowaliśmy bardzo intensywnie nad programem, a jednocześnie zastosowaliśmy jeden z niewielu możliwych sposobów przebicia się z informacją do opinii i świadomości społecznej.

Dwukrotnie zastosowaliśmy konstruktywne wotum nieufności wobec rządu. Po to m.in., żeby zaproponować Polakom alternatywę programową. I zasygnalizować, że jesteśmy gotowi podjąć odpowiedzialność za polskie sprawy. Bo nasza alternatywa była przede wszystkim propozycją merytoryczną, a nie bazującą na złych emocjach, jak to ma miejsce w przypadku obecnej opozycji.

Obejmował Pan urząd wicepremiera i jednocześnie stanowisko ministra kultury i dziedzictwa narodowego ponad 7 lat temu. Jak wyglądały te dziedziny wówczas i co się w ciągu tych niemal dwóch kadencji zmieniło?

W pewnych obszarach faktycznie było bardzo dużo do zrobienia. Jeżeli chodzi o instytucjonalizację polskiej pamięci, mieliśmy wciąż wiele białych plam, czyli - krótko mówiąc - wielu potrzebnych instytucji muzealnych, instytucji pamięci, w ogóle nie było. Nie było muzeów, które odnosiłyby się do tradycji polskich Kresów czy Sybiru, które opowiadałyby historię żołnierzy wyklętych czy zbrodni piaśnickiej i całej niemieckiej Inteligenzaktion. Nie budowano powołanego w 2006 r. Muzeum Historii Polski ani Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku. Dlatego jedno z pierwszych i najważniejszych zadań, które podjęliśmy już na początku naszych rządów, to wielka zmiana w obszarze muzealnictwa. Obecnie budujemy (bądź już oddaliśmy do użytku), modernizujemy, rozbudowujemy ponad 300 instytucji muzealnych w całym kraju.

Drugi obszar, który wymagał dużej zmiany, to kwestia odpowiedzialności państwa polskiego za kulturę. Po przemianach 1989 roku, na początku lat 90., oddano kulturę samorządom. W 99 procentach. To nie była w pełni rozsądna decyzja. Oczywiście reforma samorządowa, upodmiotowienie społeczności lokalnych, było bardzo ważne i należało to przeprowadzić, natomiast przeniesienie na barki samorządów odpowiedzialności, przede wszystkim finansowej, za kulturę – obok wielu innych zadań – musiało doprowadzić do tego, że bardzo wiele instytucji kultury w Polsce pozostało niedoinwestowanych albo też po prostu „zginęły” na rynku. I w tym obszarze zrobiliśmy dwie rzeczy – uratowaliśmy te instytucje, które dało się uratować, na przykład poprzez przekształcenie. Dotyczy to np. Polskiego Wydawnictwa Muzycznego, Państwowego Instytutu Wydawniczego, Studia Filmów Rysunkowych w Bielsku Białej, Instytutu im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie czy Instytutu Śląskiego. Udało nam się przekształcić je w instytucje kultury, dzięki czemu mają zabezpieczenie finansowe z budżetu państwa.

Powołaliśmy także cały szereg nowych instytucji. Przeprowadziliśmy również bardzo dużą ofensywę dotyczącą współprowadzenia instytucji kultury, które mają na ogół wymiar ponadregionalny. Zwiększyliśmy liczbę instytucji współprowadzonych, zarówno muzeów, jak i instytucji artystycznych, które pozostając pod opieką samorządów nie miały w pełni zapewnionych możliwości rozwoju. Liczbę tych współprowadzeń, które najczęściej polegają na zwiększeniu dotacji o wkład z budżetu państwa oraz finansowaniu kluczowych inwestycji, zwiększyliśmy o ponad 100 procent. Gdy obejmowałem urząd ministra, resort kultury współprowadził około 30 muzeów i 15 instytucji artystycznych.

Dziś jest to odpowiednio ponad 60 muzeów i instytucji pamięci oraz ponad 30 instytucji artystycznych. Dzięki temu wiele ważnych dla kultury podmiotów, chociażby Zespół Pieśni i Tańca Śląsk, trafiło niejako pod opiekę finansową ministerstwa. Na Śląsku współfinansujemy też Teatr Dzieci Zagłębia w Będzinie, a po sąsiedzku, w Opolu, Instytut Śląski. Podobnie jest w całej Polsce. Równolegle powołaliśmy wiele nowych instytucji, jak na przykład m.in. Instytut Pileckiego, który zajmuje się polską pamięcią w kontekście doświadczenia dwóch totalitaryzmów, Instytut Dziedzictwa Solidarności, Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej, ale także Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego Za Granicą POLONIKA, Narodowy Instytut Architektury i Urbanistyki, Centrum Archiwistyki Społecznej, Polską Operę Królewską czy - ostatnio - Narodowy Instytut Konserwacji Zabytków. Zwiększenie liczby instytucji współprowadzonych, powołanie nowych instytucji i budowa muzeów – to wszystko jest wyrazem troski państwa o obszar, który wymagał znacznego doinwestowania i zaopiekowania.

Z czego Pana zadaniem wynika to, że samorządy nie do końca poradziły sobie z tym zadaniem? Traktowały sprawy kultury po macoszemu?

Nie mam pretensji do samorządów, bo trudno wymagać, żeby samorządy odpowiadały w 90 procentach za polską kulturę. Od tego jest także budżet centralny, od tego jest odpowiedzialne państwo, żeby wspierać właśnie takie obszary, jak kultura. Nie byłoby to jednak możliwe bez zwiększenia nakładów na kulturę. Przez te siedem lat budżet ministerstwa wzrósł o ponad o 100 procent. I to właśnie przekłada się na nowe współprowadzenia, na nowe instytucje, nowe muzea i rozwój oferty muzealnej, na całą tę ofensywę inwestycyjną, która jest prowadzona.

Zintensyfikowaliśmy także działania w obszarze restytucji strat wojennych. Odzyskujemy to, co w czasie II wojny światowej zostało zrabowane przez Niemców i Rosjan, te straty były przecież olbrzymie. Od 2016 r. udało nam się odzyskać prawie 700 obiektów, choć jest to wciąż kropla w morzu tego, co utraciliśmy. Zmieniliśmy bardzo dużo także w obszarze ochrony zabytków. Gdy rozpoczynałem swoją pracę jako minister kultury budżet ministerialnego programu na zabytki wynosił ok. 90 mln zł, obecnie jest to 220 mln zł. Powołaliśmy także Narodowy Fundusz Ochrony Zabytków, Narodowy Instytut Konserwacji Zabytków. Jesteśmy gotowi w tej chwili na nową reformę.

Kilka tygodni temu wspólnie z Panem Premierem Mateuszem Morawieckim ogłosiliśmy Rządowy Program Inwestycji Strategicznych dla Zabytków. To są instrumenty finansowe przeznaczone dla samorządów, których wartość w ciągu trzech lat wyniesie 3 mld zł; do końca stycznia trwa nabór projektów. Generalnie doinwestowaliśmy kulturę. Jeżeli chodzi o same inwestycje budowlane, czyli nowe inwestycje, remonty generalne, modernizacje w istniejących już instytucjach w czasie mojej kadencji zrealizowano (bądź jest w trakcie realizacji) 6272 inwestycje! Oprócz Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu, na Podbeskidziu budujemy m.in. Centrum Bajki i Animacji w Bielsku-Białej.

To jest dopełnienie oferty i program rozwoju uratowanego przez nas Studia Filmów Rysunkowych. Przy szkole muzycznej w Jastrzębiu-Zdroju wybudowaliśmy wspaniałą salę koncertową, która wygrywa konkursy architektoniczne. Upraszczam, bo oczywiście wybudowała ją szkoła, dyrekcja szkoły, wielu ludzi, którzy się do tego przyczynili, ale dzięki odważnej polityce w obszarze kultury te wszystkie inwestycje są możliwe. A jeszcze kilka dni temu inauguracja organów symfonicznych w siedzibie Narodowej Orkiestry Polskiego Radia i Telewizji w Katowicach – inwestycji o randze światowej, za ponad 20 mln zł, również z naszego budżetu. Zwiększyliśmy także dwukrotnie siłę programów ministra.

Mamy w ministerstwie ponad 30 programów w różnych dziedzinach kultury i dziedzictwa narodowego ze zwiększonymi budżetami. Tu, na Śląsku, wydaliśmy w ramach programów 155 mln zł w ciągu ostatnich lat. Rozwijamy kino historyczne. Współfinansowaliśmy ponad 100 filmów dokumentalnych i fabularnych z obszaru dziedzictwa historycznego i kulturowego. A to zaledwie ułamek przykładów naszych działań w obszarze rozwoju polskiej kultury.

Czy uchwalony Fundusz Transformacji dla Śląska będzie skutkował również dofinansowaniem śląskiej kultury?
Trudno w tej chwili stwierdzić, jak będą się rozkładały potrzeby finansowe, ale fundusz ma w założeniu charakter wielowymiarowy i na pewno zarówno kultura, jak i dziedzictwo narodowe na Śląsku będą z tych możliwości korzystać.

Województwo śląskie to prawie 5 milionów mieszkańców. Jest i działa tutaj sporo instytucji kultury, ale w moim odczuciu brakuje tutaj instytucji muzealnej o charakterze narodowym. Muzeum Śląskie spełnia wszystkie formalne warunki, aby stać się taką jednostką.

W ramach procesu wzmacniania sieci muzeów narodowych prowadzimy wiele działań w tym zakresie. Przekształciliśmy Muzeum Lubelskie właśnie w Muzeum Narodowe, od kilku lat współprowadzimy Narodowe Muzeum Ziemi Przemyskiej, zainwestowaliśmy znacząco w Muzeum Tatrzańskie, przekształciliśmy Muzeum Narodowe we Wrocławiu w instytucję w całości prowadzoną przez resort kultury i przekształcamy w ten sam sposób Muzeum w Gdańsku.

Intensywnie rozwijamy tę sieć. Muzeum Śląskie również zasługuje na status muzeum narodowego. Do tego wymagana jest jednak zgoda organizatora, czyli w tym przypadku Urzędu Marszałkowskiego. Jeżeli Urząd Marszałkowski, jeśli samorząd województwa, wyrazi taką wolę, to Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego jest gotowe podjąć się opieki nad Muzeum Śląskim. Musi to jednak być decyzja wypływająca stąd, ze Śląska. Niezależnie od tej kwestii, ministerstwo kultury prowadzi kilka projektów w Muzeum Śląskim, m.in. projekt norweski wzmacniający ofertę tej instytucji, a ostatnio do zbiorów Muzeum trafił też wielki depozyt dzieł Jerzego Dudy-Gracza.

Nasze życie społeczne zdominowane jest sprawami i działaniami politycznymi, które trudno zaliczyć do wysokiej kultury politycznej. Dlaczego?

Polityka jest wypadkową działań bardzo wielu środowisk. Nie zawsze jest racjonalna. Zawsze jest tak, że nawet jeżeli racjonalni gracze polityczni zawierają kompromisy i kierują się pewną odpowiedzialnością, na skrzydłach pojawiają się lub ujawniają coraz to nowe grupy radykalne, które będą dążyły do podziałów. Bo na tych podziałach mogą zaistnieć. To jest naturalny proces społeczny. Tak jak w ruchach społecznych, trudno jest powstrzymywać radykalizmy z wszystkich stron.

Konflikt jest naturalną rzeczą w polityce, także w demokracji. Problem polega na tym, że w Polsce, z uwagi na duży wpływ, moim zdaniem, podmiotów zewnętrznych, mamy do czynienia z nadprogramową aktywnością tych radykalizmów i podziałów. Stąd częsta agresja, nadmierne granie emocjami. Więc bardzo trudno jest uwierzyć w to, że to nasze życie polityczne może zostać uspokojone, bo nie wszystkim na tym zależy. Nie wszystkim zależy na tym, żeby normalnie funkcjonowała debata demokratyczna, żeby akceptować wyniki wyborcze, żebyśmy normalnie rozmawiali, debatowali, kłócili się nawet, ale w granicach pewnej kultury politycznej.

Obecna koncepcja totalnej opozycji to nic innego jak permanentne kwestionowanie wyników wyborów w Polsce i podważanie mandatu rządzących. A to jest zabójcze dla demokracji. Działa jak fałszerstwo wyborcze. Podważa istotę demokracji. W normalnej demokracji wynik wyborczy zobowiązuje wszystkich graczy politycznych do tego, żeby go akceptować. Nie można robić obstrukcji wobec funkcjonowania państwa. Nie można stosować taktyki „im gorzej, tym lepiej”, grać na skrajnych emocjach, zabijać debatę; niszczyć kulturę polityczną. Chyba, że ktoś w ten sposób, bez względu na koszty, chce odzyskać władzę. Skutki tego są takie, że od siedmiu lat niszczy się polską demokrację i polską wspólnotę. My natomiast – mimo tego emocjonalnego rozhuśtania - kontynuujemy naszą pracę dla Polski, a naszą największą siłą jest skuteczność i wiarygodność.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera