Znalezienie lokatora nie zajęło dużo czasu. Pokój zamieszkuje poseł z Podbeskidzia Kazimierz Matuszny, który z czwartego miejsca na liście dostał się do Sejmu z Prawa i Sprawiedliwości.
Matuszny w latach 80. działał w NZS, a w czasie stanu wojennego na Politechnice Śląskiej założył podziemną organizację Akademicką Grupę Oporu. Praca w konspirze chyba bardzo mu odpowiada.
Także dzisiaj, bo w tej kadencji Sejmu nie błyszczy aktywnością. Na swoim koncie ma jedną interpelację oraz dwa zapytania. Stał się lepiej znany właśnie dzięki medialnym doniesieniom na temat wydarzeń w pokoju, który zajmuje, bo do tej pory piastował mandat posła z godną podziwu dyskrecją. I to do tego stopnia, że w urządzane przez niego balangi nikt uwierzyć nie może. Nawet przeciwnicy polityczni.
- Kaziu? Nie wierzę. Choć może w tym przypadku jest tak jak starym powiedzeniu: cicha woda brzegi rwie - śmieje się Mirosława Nykiel, posłanka PO z tego samego okręgu co Matuszny. - Mnie jednak do tej pory żadne krzyki w domu poselskim nie obudziły.
Jednak w grudniu ubiegłego roku obudziły jednego z sąsiadów posła Matusznego, który nie mogąc zasnąć wezwał Straż Marszałkowską.
- To prawda - przyznaje poseł Matuszny. - To był tylko ten jeden incydent, gdy po nocnych głosowaniach bez zaproszenia zwaliła się do mnie grupa kolegów. I tyle. Teraz sprawa żyje własnym życiem. Z tego, co czytam na temat wydarzeń w moim pokoju, to więcej ode mnie wie posłanka Senyszyn. Być może podczas mojej nieobecności dochodzi tu jakiś spotkań. Bo ja na pewno w nich nie uczestniczę - zarzeka się poseł.
Wojciech Szarama, partyjny kolega Matusznego, dziwi się całemu zamieszaniu. - To wyjątkowo spokojna kadencja. W tygodniu są dwa posiedzenia, komisje, na nic czasu nie ma. A jak się ktoś czasami na kawie lub przy lampce wina spotka to robi się z tego wielkie halo - żali się poseł PiS.
Ma trochę racji. Obecni posłowie, porównując do składów z poprzednich kadencji, to prawdziwe mruki. Gdzie te czasy, gdy w latach 90. pod hotelem sejmowym na życzenie posła PSL grała orkiestra, a korytarzami przemykała ponętna Anastazja P.
Od kilku lat nasi wybrańcy upijają się na smutno. Cóż nie bez powodu jeden z nich nosi ksywę "Whisky moja żono".
- W każdej grupie, także grupie posłów, po czasie dochodzi do pewnej specjalizacji. Jedni posłowie specjalizują się w pisaniu ustaw, inni spełniają się w roli rajfurów, zaś kolejni w znanych z PRL-u kaowców, czyli kulturalno - oświatowych. I jak pokazuje życie mają oni całkiem spore wpływy - mówi Krzysztof Łęcki socjolog z Uniwersytetu Śląskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?