Rozwój Katowice - Arka Gdynia 1:4. Cztery po raz drugi [RELACJA, ZDJĘCIA]

Arka Gdynia przyjeżdżała do Katowic w roli zdecydowanego faworyta. Taka pozycja zdecydowanie liderom tabeli odpowiadała - wypunktowali Rozwój spokojnie, bez emocji i do awansu do ekstraklasy brakuje im już tylko jednego punktu.
Trener Mirosław Smyła dwa dni przed meczem zasugerował w mediach, że pierwsza liga to dla beniaminka z Katowic być może zbyt wysokie progi i sugerował pytanie czy warto bić się o nią za wszelką cenę. Nawet jeśli intencja szkoleniowca została źle odebrana, to wypowiedź wzbudziła wiele emocji wśród kibiców. Rozmowy na jej temat toczyły się także podczas spotkania z Arką, po którym katowiczanie pozostali w strefie spadkowej.

Gdynianie zaprezentowali się na stadionie przy Bukowej jak na przyszłych ekstraligowców przystało. Co prawda w pierwszych minutach na własną prośbę sprokurowali dwie sytuacje pod swoją bramką, ale potem przejęli całkowite panowanie nad przebiegiem meczu i w ostatnim kwadransie przed przerwą strzelili dwa gole przesądzając losy spotkania.
W drugiej połowie szybko padła kolejna bramka, tym razem ośmieszająca obronę Rozwoju, która mogła akcję bez problemów przerwać, a ostatnim akcentem festiwalu bezradności było wypuszczenie piłki z rąk przez Wojciecha Pawłowskiego. Gdynianie znaleźli się więc na dobrej drodze, by powtórzyć wynik z jesieni, gdy pokonali beniaminka 4:0.

Rozluźnieni goście po chwili jednak nieco odpuścili i katowiczanie ponownie stanęli przed szansą zaliczenia honorowego trafienia. Na dekoncentrację ekipy Grzegorza Nicińskiego wpłynął zapewne fakt, że na tablicy wyników wciąż widniało 2:0. Gdy jednak z dużym opóźnieniem, ale jednak pojawiła się trójka, wszystko wróciło do normy i akcje przeniosły się pod bramkę Pawłowskiego aż padł gol numer cztery.

Ciekawiej niż na murawie bywało poza nią. Podczas pierwszej połowy niezrozumiałe z pozoru „manewry” rozpoczęli kibice gości. Część z nich zajęła miejsca na trybunie za bramką gdynian, ale za chwilę je opuściła i cała - dość nieliczna grupa - pojawiła się nieoczekiwanie za płotem stadionu.
- Mieliśmy porozumienie z kierownikiem Rozwoju, że nie będzie problemu z wejściem na trybuny także osób z dodatkowej, wcześniej nie przesłanej listy. To głównie studenci z Katowic, którzy dowiedzieli się od nas, że będą mogli zobaczyć mecz. Tymczasem na bramie dowiedzieliśmy się, że nie mają prawa zająć miejsca na trybunie - tłumaczył delegatowi PZPN organizator wyjazdu. - W tej sytuacji grupa zorganizowana przestała istnieć i nie ponosimy już za nią odpowiedzialności.
- To, że kibice Arki i ich „zgód” tyle czekają na wejście nie jest winą Rozwoju. Jasno i wyraźnie: nie jest to winą gospodarzy - oświadczył na Twitterze klub z Katowic, gdy kibice gości podczas drugiej połowy wyruszyli już w kierunku dworca i nie zobaczyli honorowego trafienia beniaminka i nie usłyszeli zaskakujących śpiewów kibiców "Hej Rozwój tylko zwycięstwo!".

Rozwój Katowice - Arka Gdynia 1:4 (0:2)
0:1 Dariusz Formella (31), 0:2 Yannick Kakoko (45) , 0:3 Tadeusz Socha (57), 0:4 Miroslav Bozok(77), 1:4 Przemysław Gałecki (90)
Rozwój Pawłowski - Gonzalez, Menzel, Kopczyk, Kun - Jaroszek (67. P. Gałecki), M. Gałecki (70. Kozłowski)- Nowak, Tkocz, Wróbel - Czerkas (78. Gielza).
Arka Jałocha – Socha, Alan, Marcjanik, Warcholak – Łukasiewicz, Kakoko (77. Nalepa)– Yussuff (64. Bozok), Szwoch, Formella – Siemaszko (79. Sangoy).
Żółte kartki P. Gałecki, Kozłowski - Łukasiewicz, Marcjanik
Sędziował Mariusz Korpalski (Toruń)
Widzów 650

*WNIOSKI I DOKUMENTY na 500 zł na dziecko w ramach Programu Rodzina 500 PLUS
*Matura 2016: Jak pisać, żeby zdać ARKUSZE + ODPOWIEDZI + TESTY
*Nowy abonament RTV, czyli opłata audiowizualna z rachunkiem za prąd ZASADY, KWOTY, ZWOLNIENIA!
* Kara za gwałt zbiorowy w Pietrzykowicach za niska! Jest apelacja
*Pomnik powstań śląskich zapłonął na czerwono ZDJĘCIA + WIDEO
*Najlepsze prezenty na Komunię 2016: Dziecko będzie zachwycone