Po wygranej z Legią w Warszawie 3:1, Niebiescy poszli za ciosem i pokonali wczoraj u siebie Śląsk Wrocław. Mimo czterech ujemnych punktów Ruch wydostał się ze strefy spadkowej!
– Teraz cieszymy się z tej wygranej, ale nasza sytuacja nadal jest ciężka i to dopiero początek rundy wiosennej – tonował nastroje kapitan chorzowian Rafał Grodzicki, który po rzucie karnym ustalił wynik.
W składzie gospodarzy zabrakło „etatowego” obrońcy Martina Konczkowskiego, bo nabawił się urazu kości twarzy w meczu Legią. Pierwszy raz od września, od spotkania z Termalicą w Niecieczy wystąpił Michał Koj, który miał na głowie ochraniacz w stylu czeskiego bramkarza Petra Cecha.
Niebiescy objęli prowadzenie już w 8. minucie. Patryk Lipski prostopadłym podaniem uruchomił na skrzydle Miłosza Przybeckiego. Mariusz Pawełek wybiegł z bramki, a pomocnik Ruchu spokojnie posłał piłkę nad nim. Przybecki godnie zastępuje na prawej pomocy Kamila Mazka, dla którego znów zabrakło miejsca w meczowym składzie i oglądał mecz z wysokości trybun.
– Wiedziałem, że jak dostanę szansę, to ją wykorzystam, bo na obozie ciężko pracowałem i dobrze wyglądałem w sparingach. Czułem, że to może być moja runda – podkreślił Przybecki. – Przy bramce po podaniu od Patryka, wiedziałem, że chcę uderzyć lobem. Podanie było pod wiatr, trzeba było dobrze wymierzyć kroki. Najważniejsze, że wpadło.
– Bardzo ważna była pierwsza bramka. Mam satysfakcję z tego, że wychodzi coś, co chłopcy ćwiczą na treningu i analizie przedmeczowej – cieszył się trener Ruchu Waldemar Fornalik.
Stracony gol pobudził wrocławian. W polu karnym Ruchu co chwila bito na alarm. W 11. minucie po rzucie rożnym Libor Hrdlicka zatrzymał piłkę na linii bramkowej, kiedy strzelał z bliska Kamil Biliński.
Biliński strzelił bramkę w 38. minucie, ale sędzia odgwizdał spalonego. Ta decyzja bardzo zdenerwowała trenera Śląska Jana Urbana, który aż podskoczył ze złości i miał wiele do powiedzenia (wykrzyczenia) arbitrowi. Trzeba przyznać, że sędzia dość długo czekał z dmuchnięciem w gwizdek... Wrocławianie atakowali, a Ruch skutecznie się bronił, choć chorzowski zespół za bardzo był cofnięty i kibice drżeli o prowadzenie.
W przerwie meczu doszło do zmiany arbitra. Bartosz Frankowski z powodu urazu łydki nie mógł dalej biegać i zastąpił go sędzia techniczny Robert Marciniak.
Obraz w drugiej połowie prawie się nie zmienił – Śląsk przeważał, a Ruch starał się odgryzać kontrami. W 49. minucie Pawełek uratował gości odważnym wybiegiem, bo już szarżował Jarosław Niezgoda, chcąc wykorzystać błąd obrony.
Po jednej z kontr Adam Kokoszka sfaulował Niezgodę i nowy sędzia wskazał na rzut karny, choć faul był jeszcze przed linią 16 metrów. Do piłki podszedł Grodzicki i mocnym strzałem pokonał Pawełka – 2:0!
Mimo wygranej trener Fornalik ma swoje zmartwienia. – Kowalczyk ma problemy ze ścięgnem Achillesa. Nie wspomnę, że przed meczem straciliśmy Konczkowskiego – mówił.
Ruch wygrał drugi mecz z rzędu i zrównał się punktami z Piastem Gliwice. Niebiescy wydostali się ze strefy spadkowej. Śląsk zaliczył pierwszą wiosenną porażkę.
Ruch Chorzów – Śląsk Wrocław 2:0 (1:0)
1:0 Miłosz Przybecki (8), 2:0 Rafał Grodzicki (70)
Ruch: Hrdlicka – Kowalczyk, Grodzicki, Helik, Koj (87. Oleksy) – Przybecki, Surma, Lipski, Urbańczyk, Moneta (90. Visnakovs) – Niezgoda (81. Arak)
Śląsk: Pawełek – Dankowski, Celeban, Kokoszka, Pawelec – Roman, Madej, Morioka (83. Alvarinho), Kovacević, Pich (73. Engels) – Biliński (70. Zwoliński)
Żółte kartki: Grodzicki - Engels
Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń). Od 46. minuty Robert Marciniak (Kraków)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?