Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruda Śląska. Wewnątrz jednej kamienicy wariuje błędnik. W drugiej od szkód górniczych pękają ściany. Lokatorzy mają dość

Patryk Osadnik
Patryk Osadnik
Mieszkańcy dwóch kamienic w Rudzie Śląskiej mają dość szkód górniczych, które niszczą im życie. Walczą o lokale zastępcze; Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE >>>
Mieszkańcy dwóch kamienic w Rudzie Śląskiej mają dość szkód górniczych, które niszczą im życie. Walczą o lokale zastępcze; Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE >>>Mateusz Duda
Kamienica, w której mieszkają Adrianna i Mateusz Dudowie jest tak przechylona, że wewnątrz wariuje błędnik, a szklanki można napełniać wodą tylko do trzech czwartych, żeby się nie wylała. Kilkaset metrów dalej mieszkają Elżbieta i Mariusz Barszczewscy. - Nasz syn boi się iść pod prysznic, od kiedy spadł na niego kafelek. Ściany pękają, wszędzie pojawia się grzyb - opowiadają. Wszystko przez szkody górnicze. Obie rodziny z Rudy Śląskiej walczą o normalne życie.

W kuchni trzeba pilnować garnków, żeby nie zjechały z płyty gazowej

Mateusz i Adrianna Dudowie do feralnej kamienicy przy ul. Dąbrowskiego 19 w Rudzie Śląskiej wprowadzili się w 2013 roku. Wygrali przetarg na wysokość czynszu i już na starcie włożyli w remont ponad 50 tys. złotych. Wymienili wszystkie instalacje, podłogi, ściany oraz meble.

- Pierwsze cztery lata żyło nam się tutaj naprawdę dobrze i bez większych problemów - przyznaje pan Mateusz. - W 2018 roku na ścianach zaczęły pojawiać się pęknięcia. Od tego momentu jest tylko i wyłącznie gorzej.

Na skutek szkód górniczych budynek zaczął się przechylać, co z miesiąca na miesiąc postępuje.

Zobacz zdjęcia

- Mieszka się tutaj tak, jakby codziennie chodziło się po górach. Raz w górę, raz z góry. Wodę musimy lać do trzech czwartych szklanki, żeby się nie wylała. Żeby ugotować zupę, trzeba cały czas stać w kuchni, bo nigdy nie wiadomo, kiedy garnek spadnie z płyty gazowej - opisuje nasz Czytelnik. - Zawroty głowy mamy nawet siedząc na łóżku. Na niczym nie można się skupić. Głowa boli od samego wejścia do kamienicy.

Okna w mieszkaniu ledwo się otwierają, ponieważ ramy są odkształcone. Kaloryfery, które kilka lat temu były proste, dziś wiszą po skosie, co wyraźnie widać na pomiarach zrobionych laserową poziomicą. Wszystkie meble zostały przykręcone do ścian lub odpowiednio podłożone, żeby się nie przewróciły.

W 2019 roku wychylenie kamienicy od pionu, spowodowane szkodami górniczymi, oszacowano na 29 promili. Powyżej 20 przepisy mówią już o dużej uciążliwości.

- Wyniki pomiarów, jakie wykonano w 2021 roku, są owiane tajemnicą, ale geodeci nieoficjalnie powiedzieli nam, że obecnie odchylenie wynosi około 45 promili. Różnica poziomów na 15 metrach to 66 centymetrów - liczy lokator.

Mieszkańcy najbardziej obawiają się wybuchu gazu

Jakby tego było mało, jeszcze do niedawna dach kamienicy był dziurawy jak sito. Woda dostawała się do środka, niszcząc stropy, więc sufity w mieszkaniu zaczęły się wybrzuszać. Co jest pod spodem? Strach pomyśleć.

- Nie chcę rozbierać tego na własną rękę, ale zwyczajnie każdego dnia obawiam się, że sufit w końcu się zarwie - mówi pan Mateusz.

Instalacja elektryczna w całym budynku jest w fatalnym stanie. Kable są zabezpieczone tylko prowizorycznie i tak naprawdę każdy ma do nich dostęp. Do piwnicy dostaje się woda. Niektóre cegły można zgniatać, jakby były z plasteliny, a na ścianach pojawia się grzyb.

- Elewacja wewnątrz i na zewnątrz się sypie. Tylko w ciągu dwóch tygodni uzbieraliśmy dwa worki gruzu. Boimy się, że w końcu coś dużego spadnie komuś na głowę i naprawdę dojedzie do tragedii - ostrzega lokator.

Największe obawy wśród mieszkańców kamienicy budzi jednak instalacja gazowa. Skoro ściany wciąż pękają, a wychylenie budynku się powiększa, uważają że w każdej chwili może dojść do rozszczelnienia i wybuchu.

- Żyjemy w ciągłym strachu. Nasz syn ma dopiero siedem lat i boi się tutaj mieszkać. Boi się wychodzić na korytarz. Wciąż pyta, kiedy wreszcie się wyprowadzimy - opowiada rudzianin.

Ponadto rodzice obawiają się, że życie w przechylonej kamienicy źle odbije się na postawie i błędniku dziecka. U Mateusza Dudy już zdiagnozowano problemy z kręgosłupem.

Miasto zapowiada spotkanie i lokale zastępcze

Rodzina dla siebie i pozostałych mieszkańców stara się o lokale zamienne. Dotąd bezskutecznie.

- Z informacji przedstawicieli Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego wynika, że stan techniczny budynku nie wymaga natychmiastowego wykwaterowania lokatorów. Budynek przede wszystkim wykazuje spory przechył powodujący duży dyskomfort dla jego mieszkańców. Występujące spękania ścian i miejscowe odpadanie tynków nie stanowią w chwili obecnej zagrożenia dla życia lokatorów - ocenia Michał Pierończyk, wiceprezydent Rudy Śląskiej.

Jak zapowiada, 27 maja odbędzie się spotkanie z lokatorami, na którym omówiony zostanie stan techniczny kamienicy, a także możliwości przydziału lokali zastępczych, która jest w tej chwili utrudniona, ponieważ Śląski Urząd Wojewódzki zakwestionował dotychczasowe praktyki władz Rudy Śląskiej w tej sprawie. Wiceprezydent zapewnia jednak, że odpowiednia uchwała jest już przygotowywana.

- Niemniej planujemy przydział lokali zamiennych ze względu na to, że - biorąc pod uwagę dotychczasowe nasze doświadczenia - proces uzgodnienia z kopalnią sposobu usunięcia szkody, podpisania stosownej ugody oraz realizacji postanowień w niej zawartych, może potrwać od jednego roku do trzech lat - dodaje.

Na spotkaniu mieszkańcy kamienicy przy ul. Jarosława Dąbrowskiego 19 mają określić, w jakich dzielnicach Rudy Śląskiej chcieliby zamieszkać.

Nie przeocz

Trzyletni Szymon boi się wejść pod prysznic, od kiedy spadł na niego kafelek

W równie beznadziejnej sytuacji są Mariusz i Elżbieta Barszczewscy, którzy wraz z dwojgiem dzieci mieszkają w Rudzie Śląskiej przy ul. Ściegiennego 3. Do mieszkania wprowadzili się w 2018 roku, a po dwóch latach lata pojawiły się problemy. Zaczęło się od odpadających kafelków w łazience. Później widoczne zaczęły być pęknięcia. Wreszcie odpadła cała kartonowo-gipsowa ściana, razem z prysznicem.

- Łazienka jest zniszczona doszczętnie. Nie ma czego ratować - uważa pan Mariusz. - Przeprowadziliśmy generalny remont całego mieszkania, włącznie z wymianą instalacji. W pół roku cała nasza praca poszła na marne.

Lokatorzy opowiadają, że wystarczyło sześć miesięcy, aby na ścianach pojawiły się pęknięcia, w które bez problemu można włożyć palce.

- Moje dzieci boją się tutaj mieszkać. Lena ma zaledwie sześć, a Szymon trzy latka. Powinny zajmować się zabawą, nauką, a nie przejmować tym, że coś im grozi. Większość rozmów zaczynają od pytania, kiedy wreszcie się stąd wyprowadzimy - mówi pan Mariusz.

Szymon boi się nawet wejść pod prysznic, a zaczęło się od incydentu, kiedy ze ściany spadł na niego kafelek.

- Myliśmy zęby przed wyjściem do przedszkola - opowiada tata. - Kiedy ubierałem mu kurtkę, usłyszałem jak coś się odrywa. Instynktownie uderzyłem kafelek dłonią, ale odbił się od ściany i uderzył go w plecy. Rozumie pan? Szpiczasty odłamek leciał mojemu synowi z wysokości dwóch metrów prosto na głowę!

Okno w łazience w mieszkaniu przy Ściegiennego przestało się domykać, dlatego w ramach prac doraźnych robotnicy zatrudnieni przez Międzyzakładową Górniczą Spółdzielnię Mieszkaniową „Perspektywa” włożyli w nie klin. Nadal jest otwarte, tylko już nie na oścież. Szafki w kuchni są wykrzywione, kafelki na podłodze pękają.

- Naprawdę mamy tego dość. Chcemy się stąd tylko wyprowadzić – podkreśla pan Mariusz.

Pęknięcia na ścianach przykryte warstwą gipsu. Strop podparty belkami/b]

Klatka schodowa kamienicy wygląda równie przerażająco, co mieszkanie Barszczewskich. Ściany są popękane i jedynie prowizorycznie pokryte warstwą gipsu. Jednak wystarczy odchylić tablice ogłoszeniową, aby zobaczyć, że pod nią kilkucentymetrowych pęknięć nikt już nie zakleił.

Ogromne pęknięcie pod schodami, które prowadzą od drzwi wejściowych do mieszkań na parterze, widać z piwnicy. - Tylko czekać, aż ktoś wejdzie na schody i wszystko się pod nim zarwie. Tutaj w każdej chwili może dojść do ogromnej tragedii - ocenia rudzianin.

- Wokół kamienicy wykopano rów, który zdaniem spółdzielni „ma poluzować ściany”. Obawiam się poluzowania do tego stopnia, że nie będzie już czego zbierać. Na dodatek do tego wykopu woda leje się strumieniami, wpija w mury, a w piwnicy i mieszkaniach zbiera się wilgoć, pojawia grzyb, którego nie da się pozbyć - dodaje.

Jedną ze ścian i strop na wejściu do piwnicy zabezpieczono drewnianymi palami. - Wygląda to, jakbyśmy byli w kopalni. Niestety musimy tutaj mieszkać - mówi pan Mariusz.

[b]Spółdzielnia zwróciła się do PGG z wnioskiem o naprawę szkód

W odpowiedzi na zadane przez DZ pytania prezes spółdzielni „Perspektywa” Krzysztof Skrzymowski wyjaśnia, że uszkodzenia kamienicy są spowodowane eksploatacją pokładów węgla, jaką prowadzi należący do Polskiej Grupy Górniczej oddział Pokój kopalni Ruda.

- Po ujawnieniu się uszkodzeń w budynku, „Perspektywa” wystosowała do Polskiej Grupy Górniczej wniosek o naprawę powstałych szkód - informuje Krzysztof Skrzymowski.

Jednocześnie podkreśla, że na polecenie Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Rudzie Śląskiej przeprowadzono ekspertyzę stanu technicznego kamienicy przy ul. Ściegiennego 3.

- Wykonawca ekspertyzy wskazał w jej treści, że budynek może być bezpiecznie użytkowany, jednocześnie wskazując elementy do naprawy. Na tej podstawie PINB wydał decyzję nakazującą wykonanie robót określonych w ekspertyzie z terminem do 30 czerwca oraz nadał klauzulę natychmiastowej wykonalności - dodaje.

Dalej wymienia, że zakres robót obejmuje wzmocnienie wychylonej ściany, naprawę uszkodzonych ścian, posadzek i schodów.

Zobacz koniecznie

Marek Wesoły: Trzeba usiąść do stołu i zacząć rozmawiać

Zarówno Dudowie, jak i Barszczewscy podkreślają, że jedyną osoba, która tak naprawdę pochyliła się nad ich problemami, próbując znaleźć rozwiązanie, jest poseł Marek Wesoły.

- Wiadomo, że główna jest tutaj rola władz miasta, ale staram się pomóc w ramach własnych kompetencji – mówi parlamentarzysta. - Chciałby, aby wszystkie strony usiadły do stoły i zaczęły ze sobą rozmawiać. Bez kłótni, emocji, ale rzeczowo przedstawiając swój punkt widzenia.

Zapowiada, że jeśli to się nie uda, będzie podejmował kolejne kroki.

- Oczywiście można tak jak teraz odsyłać mieszkańców od jednego biura do drugiego, prosić o składanie pism, ale nie tędy droga. Trzeba się spotkać i znaleźć rozwiązanie. W centrum naszej uwagi powinni być ludzie, którzy nie z własnej winy znaleźli się w dramatycznej sytuacji – podkreśla Wesoły.

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera