Rybniczanie kochają żużel. Udowodnili to na prezentacji żużlowców ROW Rybnik

W Rybniku miłość do czarnego sportu trwa od lat, a wzmocniła się jeszcze bardziej, kiedy KS ROW Rybnik wszedł do żużlowej PGE Ekstraligi. To, że fani zrobią dla żużlowców wszystko, widać było na sobotniej prezentacji drużyny na sezon 2017. Sala hali MOSiR w Boguszowicach, mieszcząca 1000 osób, wypełniła się po brzegi, zabrakło nawet miejsc siedzących.

CZYTAJCIE TEŻ:
Żużlowcy KS ROW Rybnik zaprezentowali skład na sezon 2017

Zapytaliśmy fanów dlaczego kochają żużel.

– Od zawsze kochamy żużel, bo jesteśmy z Rybnika – ziemi czarnej, a żużel w naszym mieście jest od dawien dawna. To czarny sport – czarny charakter, zupełnie nieprzewidywalny – stwierdza Bogdan Skupień, kibic KS ROW Rybnik.

Jak się okazuje, pasja kibicowania przechodzi nie tylko z ojca na syna, ale także np. na przyszłego zięcia.

– Dawid dopiero wejdzie do naszej rodziny, ale już udało mi się go wciągnąć w tradycję kibicowania i aktywny udział w meczach. Musi liznąć tego czarnego sportu – dodaje Bogdan Skupień.

Przyszły zięć pana Bogdana, Dawid przekonał się do żużla i dziś jest zapalonym fanem.

– Ten sport budzi emocje, jest nieprzewidywalny, nasze miasto reprezentuje go na bardzo wysokim, a już drugi rok na najwyższym poziomie! Zawsze jesteśmy dumni z naszej drużyny, a teraz w Ekstralidze tym bardziej – mówi Dawid Nowak.
Żużlowi kibice na wydarzenia związane z drużyną oraz same mecze przychodzą całymi rodzinami.

– Kibicowanie to u nas tradycja z dziada pradziada. Jesteśmy stąd i mocno utożsamiamy się z naszym klubem – wyjaśnia Bronisław Kwiatkowski, a jego syn Kamil dodaje: – Udział w meczach i kibicowanie to nasza rodzinna pasja i fajny sposób na spędzenie czasu w niedzielę. Każdy mecz to super atmosfera i emocje, których nie znajdzie się nigdzie indziej.

Niezwykłą miłość do czarnego sportu można znaleźć też w rodzinie Brzozów z Gaszowic. U nich pasja również przechodzi z pokolenia na pokolenie.

– Mój ojciec chciał zarazić mnie pasją do piłki nożnej, ale to mnie nie interesowało. W wieku 12 lat wziął mnie na pierwszy mecz żużlowy i tak złapałem bakcyla. Później, aby jeździć na mecze trzeba było kombinować z autobusami. Czasem zabierał mnie też sąsiad, zapalony fan ROW-u. Kiedy ukończyłem 18 lat i zdobyłem prawo jazdy, już nie tylko jeździłem na stadion do Rybnika, ale rozpocząłem jeżdżenie za klubem – wspomina Roland Brzoza, który żużlową pasją zaraził swoją dziewczynę, a później żonę.

– Mnie bardziej interesowała piłka nożna ze względu na rodzinne tradycje. Roland wziął mnie jakieś 13 lat temu na pierwszy mecz i ryk motorów bardzo mi się spodobał. Nasz syn Patryk zaraził się kibicowaniem już chyba w brzuchu, bo w ciąży również jeździliśmy na mecze – śmieje się Katarzyna Brzoza.

– Patryka zacząłem zabierać na żużel, kiedy nie miał jeszcze nawet 4 lat. Dzisiaj uczeń przerósł mistrza i syn wie więcej o czarnym sporcie niż ja. Ostatnio w szkole odwiedzili ich żużlowcy. Mógł się z nimi przywitać jak z dobrymi znajomymi – stwierdza Roland Brzoza.

CZYTAJCIE TEŻ:
Żużlowcy ROW Rybnik poświęcili sztandar na mszy w Wielopolu

Kibice po sobotniej prezentacji mieli okazję zebrać od swojej ukochanej drużyny autografy i zrobić sobie zdjęcia z zawodnikami. Długie kolejki ustawiały się do Maxa Fricke, Kacpra Woryny, Grigorija Łaguty oraz Rafała Szombierskiego, którzy swój pierwszy mecz rozegrają już 16 kwietnia w Częstochowie. Była też okazja, by skosztować pączków w zielono-czarnych barwach.