Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rybnik: Ośrodek Pod Żaglami poluje na "darmusów!

Marcin Lustig
Polowanie na "Darmusa" w ośrodku Pod Żaglami!
Polowanie na "Darmusa" w ośrodku Pod Żaglami! Marcin Lustig
Ośrodek Pod Żaglami w Rybniku poluje na "darmusów! Przynieś własne jedzenie, a trafisz do galerii w internecie. Chcesz wnieść swój napój albo coś do jedzenia na teren ośrodka „Pod Żaglami” w Stodołach nad Zalewem Rybnickim? Uważaj, właściciel Dariusz Kosteczko najpierw zrobi Ci zdjęcia, a później opublikuje Twój wizerunek na jednym z popularnych serwisów społecznościowych, a Ty trafisz do grona „darmusów” - niechlubnej galerii osób, które podpadły właścicielowi.

Ośrodek Pod Żaglami w Rybniku poluje na "darmusów! Przynieś własne jedzenie, a trafisz do galerii w internecie.. Chcesz wnieść swój napój albo coś do jedzenia na teren ośrodka „Pod Żaglami” w Stodołach nad Zalewem Rybnickim? Uważaj, właściciel Dariusz Kosteczko najpierw zrobi Ci zdjęcia, a później opublikuje Twój wizerunek na jednym z popularnych serwisów społecznościowych, a Ty trafisz do grona „darmusów” - niechlubnej galerii osób, które podpadły właścicielowi.

– Ja nie prowadzę fundacji charytatywnej, tylko biznes. Jeżeli ktoś chce skorzystać z uroków mojego ośrodka, to musi przestrzegać regulaminu. Jednak ludzie konsekwentnie ignorowali obowiązujące tutaj przepisy. Wnosili jedzenie, własne napoje. W końcu miarka się przebrała, postanowiłem dać „darmusom” lekcję odpowiedniego zachowania – mówi Dariusz Kosteczko, właściciel ośrodka „Pod Żaglami” nad Zalewem Rybnickim.

Przynosisz swoje jedzenie? Jesteś "darmusem"

„Darmus” to w słowniku Kosteczki osoba, która wnosi na teren jego ośrodka własny napój lub jedzenie. Zgodnie z regulaminem, „darmusów” którzy nie przestrzegają obowiązujących tu reguł można wyprosić lub wyegzekwować 100 złotych kary. Jednak ostatnio, właściciel wpadł na bardziej „kreatywny sposób” walki z osobami, które nie chcą stołować się w barze na terenie ośrodka. Konieczko uzbrojony w aparat fotograficzny urządził sobie safari na „darmusów”. Każda osoba z własnymi przekąskami, która zostanie wytropiona lub znajdzie się w zasięgu wzroku „niestrudzonego myśliwego” zostanie sfotografowana i skończy jako kolejne trofeum na niechlubnej ścianie „darmusów” na jednym z popularnych serwisów internetowych. Co zrobić, kiedy staliśmy się obiektem niechcianej sesji fotograficznej? Musimy zapłacić karę.

– Sto złotych. Tylko tyle musi zapłacić każda osoba, która znalazła się w galerii „darmusów”. Gdybym był naprawdę złośliwy, to wezwałbym policję która ma prawo nałożyć mandat od 1000 do 1500 złotych każdego, kto wniósł własne piwo na teren mojego ośrodka. Nie robię tego jednak, bo uważam, że zrobienie zdjęcia i zamieszczenie go w mojej galerii, to wystarczająca kara. Jeżeli do ludzi nie dociera słowo pisane, to może przemówi opublikowany wizerunek w internecie – dodaje Kosteczko.
Co do wysokości kar ze strony policji to - jak wyjaśnia Anna Karkoszka z rybnickiej policji - pan Kosteczko się myli. - Mandat za picie w miejscu niedozwolonym to maksymalnie 100 złotych. Ale to i tak policjant decyduje, czy mandat nałożyć czy nie, może skończyć się na pouczeniu... - wyjaśnia nam policjantka.

Płacisz, zostajesz usunięty z galerii

Jednak taka argumentacja wcale nie przemawia do ludzi, którzy odwiedzają ośrodek „Pod Żaglami”. Zdaniem Małgorzaty Hanejko, którą spotkaliśmy podczas wypoczynku na terenie ośrodka, zachowanie właściciela jest niedopuszczalne. – To jakaś absurdalna sytuacja. Przecież właściciel nie ma prawa publikować mojego wizerunku w internecie bez mojej zgody. Takie metody walki z osobami które przynoszą swoje jedzenie, przypominają mi scenę z komedii. Widać właścicielowi się po prostu nudzi, więc znalazł sobie takie hobby – przekonuje oburzona, wtóreje jej Henryk Krawczyk. – Są inne metody, bardziej cywilizowane i przede wszystkim legalne. Rozumiem, że to prywatny teren i właściciel ma prawo czuć się sfrustrowany, kiedy ludzie wnoszą tutaj własne jedzenie, ale to nie upoważnia go do urządzania sobie zasadzek i fotografowania kogoś bez jego wiedzy, a później wrzucania wizerunku takiej osoby do sieci. Na Dariuszu Kosteczko, słowa krytyki nie robią większego wrażenia.

Prawnik nie pozostawia złudzeń

– Ja mam znajomych administratorów mojego profilu na Facebooku na całym świecie. W Niemczech, Czechach, a nawet w Stanach Zjednoczonych. W tych państwach obowiązuje inne prawo, więc artykuł 81 kodeksu karnego o ochronie praw wizerunku tam nie występuje. Więc kiedy przyłapię jakiegoś „darmusa” to zrobię mu zdjęcie, a w fotkę prześlę do adminów za granicą. Tak naprawdę to oni, a nie ja opublikują jego wizerunek. Moim zdaniem nie łamię prawa, po prostu dbam o swój interes – przekonuje z uśmiechem na twarzy Dariusz Konieczko.
Innego zdania jest radca prawny, Konrad Żołnierz z Rybnika.
– W mojej opinii publikowanie zdjęć w takiej formie i z takiego powodu jest niezgodna z obowiązującym prawem. Osoby, których wizerunek wykorzystano, mogą zwrócić się do właściciela ośrodka o zaprzestanie naruszania dobór osobistych lub zgłosić sprawę na policję – przekonuje Konrad Żołnierz. Według radcy prawnego, dyskusyjne jest również egzekwowanie kary pieniężnej przez właściciela za złamanie zasad regulaminu – właściciel powinien skierować sprawę do sądu – dodaje.

Jednak wojna z Kosteczki z „darmusami” toczy się na dwóch frontach, poza publikacją zdjęć, gorąco jest również w komentarzach na oficjalnym, facebookowym profilu społecznościowym ośrodka „Pod Żaglami”. Dariusz Kosteczko razem z administratorami profilu kontra niezadowoleni z jego postępowania internauci zażarcie polemizują, często nie przebierając w słowach, a nawet stosując ciosy poniżej pasa.

Wojna trwa w najlepsze

„Żal pajacowi ze ludzie siedzą spokojnie nad wodą, a nie zostawiają kasy u niego... ;))” odgryza się Pan Rafał. Większość wpisów jest utrzymana w podobnym ostrym tonie. Jednak mimo negatywnych komentarzy oraz niskich ocen ośrodka, Kosteczko nie zmierza zrezygnować z łowów na „darmusów,” kompletnie nie przejmuje się tez krytycznymi głosami.

– Jeżeli kogoś nie podobają się zasady obowiązujące w moim ośrodku, to niech nie przychodzi. Ja na tym na pewno nie stracę. A co do komentarzy na Facebooku, to raczej mnie bawią niż bulwersują. Ludzie, którzy wypisują te bzdury, żyją w swoim wirtualnym świadku. Niech piszą co chcą, to też forma reklamy – twierdzi Konieczko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!