Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzeź wołyńska: "Wołają z grobów, których nie ma" WYSTAWA W KATOWICACH

Grażyna Kuźnik
Wystawa o Rzezi Wołyńskiej w Katowicach
Wystawa o Rzezi Wołyńskiej w Katowicach Marzena Bugała-Azarko
Wystawę o Wołyniu "Wołają z grobów, których nie ma" można oglądać w Katowicach do 26 maja br. To wciąż mało znana karta polskiej historii.

Szczękając zębami ze strachu pomału ubieramy się. Każdy szmer zdaje się, że jest wróżbą śmierci, że to już idą ci. I ciągle, ciągle nowe wieści targają sercem i nerwami. Kiedy przyjdzie opamiętanie na tych ludzi?" - tak pisze w swoich zapiskach nastoletnia Wiesia Michalewska, która ukrywa się z matką we wsi pod Lwowem. Trwa wojna, jej ojca sędziego aresztowało NKWD. Jest przerażona, bo spokojna dotąd wieś staje się pułapką. Bandy ukraińskich nacjonalistów szaleją, dochodzą straszne wieści z Wołynia. Wiesia liczy się z tym, że nie dożyje kolejnego dnia. Uciec nie ma gdzie.

Pamiętnik, kilka szkolnych zeszytów, zachował się cudem. Autorka zabrała go ze sobą do Bytomia, została tutaj lekarzem okulistą. Dzienniczek inteligentnej, wrażliwej nastolatki, świadka zbrodni na Kresach, wydał niedawno katowicki IPN. Wiesia była jedną z prawie 200 tys. osób, które przyjechały pociągami na Górny Śląsk ze Wschodu. Każdy ze swoją zakazaną historią, tajemnicą.

- O zbrodniach na Kresach Południowo-Wschodnich latami nie wolno było mówić, trzeba było milczeć i żyć - potwierdza Edward Hutyra, dzisiaj katowiczanin, a wtedy chłopiec z Daszawy, osiedla koło Stryja. - Tam było piekło. Banderowcy związali mojego ojca i utopili w rzece. A to przecież byli sąsiedzi. Nikt nie spodziewał się z ich strony aż takich okrucieństw.

Po zgodzie nienawiść

Wystawa otwarta w Katowicach opowiada o losach dzieci w latach 1943-1944 na Kresach II Rzeczpospolitej, w czasie masowych zbrodni na Polakach z rąk Ukraińskiej Powstańczej Armii. Najmłodsi widzieli nieludzkie sceny. Tylko na Wołyniu zamordowano 36 750 osób znanych z nazwiska, prawdopodobnie jednak zginęło wtedy blisko 60 tys. mieszkańców wsi i miasteczek. Nie ma pewności co do sumy wszystkich ofiar. Badacze podają liczby od 70 do 120 tys. osób.

Trudno było przewidzieć ten koszmar. Wiesia notuje: "Będąc trzy lata we wsi Skwarzawa tak dobrze żyliśmy ze wszystkimi Ukraińcami, a oni z nami. Teraz słyszy się na mieście takie straszne rzeczy, że trudno sobie wyobrazić".

Wie już wtedy o Wołyniu, o którym pisze, że "spłynął krwią męczeńską." O niedalekiej Hucie Pieniackiej, którą w 1944 roku wymordowało SS Galizien i UPA. Wiesia: "Zagnali wszystkich do stodół - podpalili. Co winne dzieci, które żywcem spłonęły? Kiedy skończy się ta nienawiść?".
Edward Hutyra widział furmankę z pomordowanymi, którą podrzucono pod kościół w Daszawie. To ciała Polaków ze wsi Krechówka pod Stryjem, tak zmasakrowane, że nawet Niemcy byli zdumieni. Wezwali popa. Pytają go, co się dzieje, czego on uczy. A pop tylko łapie się za głowę. Zwykły człowiek nie mógł tego pojąć.

Hutyra: - To nie stało się z dnia na dzień. W 1941 roku byłem dzieckiem w krótkich portkach, ojciec posłał mnie, żebym podsłuchał, o czym gadają ze sobą Ukraińcy. Nie zwrócili na mnie uwagi. Odgrażali się, że obcej stopy, czyli polskiej, nie może być na ziemi ukraińskiej.

Obecny chorzowianin Stanisław Jastrzębski, rocznik 1929, urodził się we wsi Byble koło Stanisławowa. Mówi: - Na Kresach wszyscy ze sobą żyli zgodnie, zapraszali się na wesela i chrzciny. Ale gdy weszli Niemcy, odezwały się w sąsiadach ukraińskich najgorsze instynkty wobec nas. Myśleli, że jak wyrżną Polaków, to będą mieli lepiej. Prosty lud dał się otumanić. A myślałem, że nie ma lepszych ludzi. Kochali dzieci i zwierzęta.

Jastrzębski zostanie później żołnierzem AK, oficerem lotnictwa, prawnikiem. Wyda książkę "Oko w oko z banderowcami", a w niej to, co widział, jak w obronie matki musiał zabić. Zapisze: "Ulubioną techniką rizunów było obcinanie głów za pomocą topora lub siekiery. Oszczędzali amunicję. Wbrew temu wszystkiemu Polacy trwali rozpaczliwie na swoich gospodarstwach i poza nimi nie wyobrażali sobie życia".

Nie wszyscy są źli

Edward Hutyra znał rodzinę Sidoryków; matka była Polką, wyszła za Ukraińca. Pewnej nocy weszli upowcy, żeby zabrać ze sobą do zabijania 17-letniego syna. Matka nie pozwoliła. Zastrzelili ich oboje. Gdy chowali matkę, nie dało się zamknąć jej trumny. Była w wysokiej ciąży. Dla Edwarda, jeszcze dzieciaka, to był szok, który do dzisiaj nie daje mu spać.
Konstanty Jeżyński, urodzony we wsi Marjanówka na Wołyniu, zostawił w IPN swoją relację. Uważał, że antypolskie masakry były odgórnie planowane: "Zaczęły do nas dochodzić słuchy, że organizują się oddziały rizunów, którzy wyrżną nożami wszystkich Polaków. Ukraińcy mówili: no Polacy, uciekajcie, bodaj pod ziemię się chowajcie, bo nadszedł czas ostateczny. Musimy was wyrżnąć, bo tak każe i żąda rząd ukraiński".
Jeżyński stracił najbliższych. Anna Holchauzer ze Sławentyna koło Brzeżan, przebita widłami, przeżyła. Jej trzyletnia córeczka, której wyłupiono oczy, zmarła po kilku dniach. Ale Anna opowiedziała też o tych Ukraińcach, którzy z narażeniem życia ratowali polskich sąsiadów. Ją ocaliła Ukrainka Melanka.

Wiesia Michalewska też nie traci nadziei. Pisze w pamiętniku: "Wierzę, że nie wszyscy Ukraińcy są źli. Niektórzy przecież nawet więcej nam pomagali niż bliscy".

Ci, co przeżyli, zdają sobie sprawę, że o zbrodniach na Kresach nie wie nic prawie połowa Polaków. Stanisław Jastrzębski zaznacza: - Moje wspomnienia nie są dyktowane nienawiścią, tylko tym, żeby tamto nie poszło w niepamięć. Rozliczenie się narodów z własną przeszłością nie jest ani proste, ani łatwe, ale konieczne. Po to, aby następne pokolenia mogły żyć ze sobą we wzajemnym poszanowaniu, wolne od strachu.

Tragedia Kresów

Pamięć o rzezi wołyńskiej nadal dzieli Polaków i Ukraińców. Każdy naród pielęgnuje własne wspomnienia o tragicznych wydarzeniach w latach 1943-1944. Fakty mówią jednak o masowej zbrodni dokonanej przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach, na terenie Wołynia i Małopolski Wschodniej.

Dostępna w Katowicach na ulicy Mariackiej wystawa IPN "Wołają z grobów, których nie ma" składa się z 22 plansz. Pierwsza część pokazuje wielokulturowe Kresy i sytuację ludności kresowej podczas okupacji, rozwój OUN i UPA. Kolejne przedstawiają masowe mordy na Polakach, dalszy przebieg wydarzeń na Wołyniu i na terenach Małopolski Wschodniej. Jest także plansza, która ukazuje działania ukraińskich Sprawiedliwych. Większość spośród ofiar pozostaje bezimienna. Ginęły całe rodziny, wsie, kolonie. Ciała palono, wrzucano do studni. Każde świadectwo tamtych wydarzeń jest bardzo cenne. Wystawa opowiada o losach dwunastu dzieci ocalonych z rzezi, wspominających swoich utraconych bliskich.


*Matura 2014 ARKUSZE + KLUCZ ODPOWIEDZI + PRZECIEKI
*Elementarz: Bezpłatny podręcznik POBIERZ KSIĄŻKĘ
*Weź udział w quizach Dziennika Zachodniego. SPRAWDŹ SWOJĄ WIEDZĘ
*Prawo jazdy kat. A. Egzamin na motocykl [PORADNIK WIDEO, ZDJĘCIA PLACU]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!