Ministerstwo Sprawiedliwości planuje pod koniec września przedstawić projekt zmian Kodeksu postępowania cywilnego.
- Mowa w nim m.in. o tym, że strony postępowania będą zobligowane do działania według wcześniej ustalonego z sędzią planu. Jeśli któraś ze stron nie dostosuje się do harmonogramu, może ponieść konsekwencje. To powinno usprawnić i przyspieszyć przebieg spraw - mówi nam wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak.
Przewlekłość postępowań to od wielu lat jeden z największych problemów polskiego sądownictwa. Rozprawy są wyznaczane co kilka miesięcy, dlatego procesy ciągną się latami. Przykłady z innych krajów pokazują, że postępowania można prowadzić nawet dzień po dniu. Np. w Austrii proces Josefa Fritzla, który więził i gwałcił swoje córki w piwnicy, trwał pięć dni.
A w Polsce? Sędzia Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” zapewnia, że każdy z sędziów chciałby móc pracować w takim systemie. Twierdzi jednak, że obecnie jest to niemożliwe. Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że rocznie na jednego sędziego przypada ok. 170 spraw.
- Już na początku zmiany systemu nie wiadomo byłoby, które sprawy kończyć jako pierwsze, a które zostawić na koniec. Jeśli więc sprawy na końcu kolejki czekałyby na swój dzień, mogłoby to trwać dwa razy dłużej niż w systemie, gdzie sędzia zajmuje się (lub stara się zająć) każdą z tych wielu spraw - mówi Przymusiński.
Z kolei dr Jacek Sokołowski, ekspert od wymiaru sprawiedliwości z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego zwraca uwagę na to, że w Polsce na czas trwania procesu duży wpływ ma konieczność korzystania z opinii biegłych, a na te trzeba czekać nierzadko miesiącami.
- Wyjściem z takiej sytuacji mogłaby być możliwość sporządzania opinii przez prywatne ośrodki na wnioski stron procesu. Problem w tym, że w naszym kraju brak ośrodków naprawdę niezależnych. Zazwyczaj rzetelność prywatnie sporządzonych opinii jest poddawana w wątpliwość. I nie bez powodu - mówi Jacek Sokołowski.
Ekspert zwraca również uwagę na „archaiczny” system pocztowych doręczeń sądowych.
- Z pewnością komunikację między sądem a stronami procesu i świadkami przyspieszyłaby możliwość wysyłania maili zamiast tradycyjnych listów - dodaje Jacek Sokołowski.
Ekspert uważa, że przyspieszyć prace sądów mogłoby powołanie tzw. sądów pokoju, które zajmowałyby się drobnymi sprawami.
- Takie instytucje działałyby niejako obok sądów i odciążałyby je od spraw mniejszej wagi - dodaje ekspert od wymiaru sprawiedliwości.
Plany powołania sądów pokoju ma Ministerstwo Sprawiedliwości. Na razie nie wiadomo jednak, jak ta instytucja miałaby zostać zorganizowana.
Mec. Paweł Gieras, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Krakowie, ostrzega, że rozprawy prowadzone dzień po dniu zamiast przyspieszyć, mogą spowolnić cały proces orzekania.
- Wystarczy np., że w sprawie tzw. wieloosobowej jeden z oskarżonych usprawiedliwi w sposób prawidłowy swoje niestawiennictwo i nie wyrazi zgody na prowadzenie sprawy pod jego nieobecność. Gdy jego niezdolność do stawiennictwa trwa np. tydzień, to w takim przypadku „spadnie” pięć kolejnych terminów. Stawią się np. świadkowie albo biegli, którym będzie trzeba zwrócić koszty stawiennictwa, a w miejsce odwołanych rozpraw i tak trudno będzie w tak krótkim terminie wyznaczyć inne sprawy na wokandę - mówi mec. Gieras.
System prowadzenia rozpraw dzień po dniu stosuje się w praktyce sądów anglosaskich (USA, Wielka Brytania), ale też w innych krajach europejskich, szczególnie tam, gdzie rozprawa odbywa się przy udziale ławy przysięgłych i łatwiej jest „zgrupować” ją w krótszym czasie.
WIDEO: "Królikowski nie ukrywał, że projekty ustaw o sądownictwie bardzo mu się nie podobają"
polskatimes.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?