Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Salony fryzjerskie tracą w pandemii, choć mogą działać. "Jest mniej ludzi. Wypadają też z powodu kwarantanny" - mówi fryzjerka z Zabrza

Aleksandra Szatan
Aleksandra Szatan
Obraz jacqueline macou z Pixabay
Chociaż salony fryzjerskie mogą cały czas działać przy zachowaniu reżimu sanitarnego, to na tłumy osób i urywające się telefony nie mają póki co liczyć. Pandemia wpłynęła również na spadek ich obrotów. Nie ma wesel, nie było wystrzałowych imprez sylwestrowych, stracony jest też sezon studniówek, co sprawia, że klientów jest dużo mniej. Rzadkością nie są też odwołane wizyty z powodu nałożonej kwarantanny czy izolacji. - Zimą zawsze jest słabiej, a tym bardziej w okresie pandemii - mówi nam Joanna Sosna, właścicielka salonu fryzjersko-kosmetycznego Metamorfoza w Zabrzu.

"Boom" na salony fryzjerskie był po wiosennym zamknięciu

Salony usług, w tym fryzjerskie i kosmetyczne, były zamknięte przez dokładnie dwa miesiące od połowy marca do połowy maja ubiegłego roku. Dla wielu osób, stały się w tym czasie "towarem pierwszej potrzeby", a ich ponowne otwarcie, 18 maja, wywołało ogromne zainteresowanie, w efekcie czego grafiki szybko były wypełnione po brzegi.

Panie znów chętnie umawiały się w salonach kosmetycznych na zabiegi pielęgnacyjne, a fryzjerzy mieli pełne ręce roboty z odświeżaniem koloru włosów i przywracaniem dawnego kształtu fryzury. Nożyczki, maszynki i grzebienie poszły w ruch.

Pracownicy salonów musieli zastosować się do wszystkich zaleceń dotyczących bezpieczeństwa, choć już wcześniej wiele z nich było przestrzeganych.

- W zakładzie jest tylko jeden klient. Po skończonym strzyżeniu dezynfekuję narzędzia. Co 40 minut wchodzi następny - mówiła wówczas jedna z fryzjerek w salonie w Bielsku-Białej.

Dla większości ten majowy szał jest raczej melodią przeszłości, choć salony usług mogą niezmiennie działać.

- Największe zainteresowanie było zaraz po ponownym otwarciu salonów, w połowie maja. Nie wiedziałam wtedy, gdzie ręce włożyć. Umawianie na telefon, bywało, że starzy klienci się trochę obrażali, bo zawsze chodzili bez zapisów, a tu nagle trzeba - wspominała nam Izabela Stachoń-Ciążyńska, szefowa salonów fryzjersko-kosmetycznych Isabel w Katowicach.

Przyznała, że jeszcze bardziej zaostrzony został reżim sanitarny. Dołożone zostały ścianki, odległości dwóch metrów między stanowiskami, a w jednym momencie jest nawet 2,5 metra. Musiałam zostać zlikwidowane dwa stanowiska pracy, wprowadzono też system zmianowy.

Zainteresowania nie brakowało w czerwcu i lipcu, gdy wiele osób zaczęło też wyjeżdżać na wakacje. W sierpniu i we wrześniu stopniowo znów klientów ubywało - ten scenariusz powtarza sporo fryzjerów.

Nie przeocz

Wizyty anulowane z powodu kwarantanny lub izolacji

Jesienny wzrost zachorowań wpłynął też na salony fryzjerskie mimo, że nie zostały zamknięte w trakcie listopadowego lockdownu.

Joanna Sosna, właścicielka salonu fryzjersko-kosmetycznego Metamorfoza w Zabrzu, potwierdza, że do listopada sytuacja nie była jeszcze najgorsza.

- Gdy zaczęły się te mocniejsze wzrosty zachorowań, to było dużo słabiej. Sporo było takich sytuacji, że zapisani klienci odwoływali wizyty z dnia na dzień. Bo kwarantanna czy izolacja. I w ten sposób naturalnie wypadał ich termin - mówi Joanna Sosna, która jest też stylistką fryzur.

- Nie ma też teraz takich „przechodnich” klientek, bo wiadomo, że wszystko trzeba telefonicznie umawiać. To też jest trudna sytuacja. Panie, które pracują „normalnie”, nie w domu, to starają się przychodzić w miarę regularnie. Z drugiej strony jest też dużo pań, które są nauczycielkami lub pracującą na „home office”. I one teraz znacznie rzadziej chodzą do fryzjera - dodaje.

Średnio to może być spadek klientów nawet o 30 proc. Powody związane ze zdrowiem to jedna z przyczyn, które wpływają na odwołanie wizyt u fryzjera. Druga to kwestia finansowa.

Pandemia u niektórych osób wpłynęła na zawirowania w życiu zawodowym, cięcia pensji, nie mówiąc już o zwolnieniach.
W takim wypadku ciężko myśleć o wydaniu 150-200 złotych na przykładowe farbowanie i cięcie włosów.

Zobacz koniecznie

Jedna z katowickich fryzjerek przyznaje, że są klienci, którzy chcą mieć wizytę salonie fryzjerskim wyłącznie w godzinach porannych. Patrzą, by innych osób nie było, boją się tych kontaktów.

Co ze stałymi klientami?
- Są takie klientki, które zapisują się na 2-3 terminy do przodu, ale to stałe osoby, które pracują i chodzą do nas regularnie. Mamy już zapisy na marzec i kwiecień - mówi Joanna Sosna z zabrzańskiego salonu Metamorfoza.

Jej zdaniem sytuacja może się nieco zmienić na lepsze, gdy zrobi się ciepło.

- Ludzie zaczną więcej wychodzić z domów. Wiadomo potrzeba jest już inna, gdy przychodzi wiosna i lato. Zimą zawsze jest słabiej, a tym bardziej w okresie pandemii. Styczeń i luty zwykle są słabsze. Nawet, gdy w tym czasie są studniówki, to zwykłych klientów jest mniej. Dopiero wiosną wszystko się odbija - dodaje.

Musisz to wiedzieć

Bądź na bieżąco i obserwuj

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera