Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Schönwald, którego już nie ma. Historia haftem zapisana [HISTORIA DZ]

Marlena Polok-Kin
Na archiwalnych zdjęciach kobiety w strojach typowych dla Schönwaldu
Na archiwalnych zdjęciach kobiety w strojach typowych dla Schönwaldu arc.
Wilamowice mają swoją etnograficzną holenderską wyspę. A czy znacie historię Schönwaldu, niemieckiej wyspy z przeszłości - w podgliwickiej wsi, dziś Bojków? Przez 700 lat żyli tu potomkowie niemieckich osadników, którzy stworzyli niepowtarzalną, hermetyczną społeczność z kultywowanymi od wieków tradycjami i własnym światem. Zniszczyła go wojenna pożoga. O tym, jak bardzo wyjątkowy był Schönwald dowiadujemy się dopiero teraz, za sprawą Muzeum w Gliwicach. Ściślej zaś - etnografki Bożeny Kubit, którą schönwaldzianie zafascynowali i to ona odkryła ich dla współczesnych w Polsce.

Hafciarki, rolnicy i furmani

Po wojnie, gdy negowano na tych terenach wszystko, co niemieckie, ze względów politycznych nie można było w Polsce mówić i pisać o tej "wyspie niemieckości" . Jak podkreśla Bożena Kubit, dopiero w ostatnim dwudziestoleciu odkrywana jest jej nietypowa historia i wielowiekowa odmienność.

Przodkami szywołdzian byli niemieccy osadnicy. W XIII stuleciu cystersi z klasztoru w Rudach sprowadzili ich z głębi Niemiec, aż z Frankonii. Otrzymali oni od zakonników kawał lasu na terenach dzisiejszego Bojkowa, który wykarczowali i zbudowali wieś - nazwali ją Schönwald - czyli z niemieckiego "piękny las". Ich potomkowie zachowali przez wieki odrębność zarówno języka, jak i zwyczajów oraz strojów ludowych. Także zajęcia ludności - w tym dobrze rozwinięta gospodarka rolna i furmaństwo, którym do XIX w. trudnili się mężczyźni (wozili towary na dalekich, europejskich trasach, nawet do Neapolu!) oraz unikatowe hafciarstwo w XX w. - wyróżniały jej mieszkańców. Odrębność i wyjątkowość wsi utrzymana była do 1945 r., kiedy to jej mieszkańcy musieli opuścić swą "małą ojczyznę", a ci, którzy zwlekali z ucieczką przedfrontem - przypłacili to życiem. W okresie powojennym skrzętnie ukrywano prawdę o schönwaldzianach i dopiero w ostatnim dwudziestoleciu odkrywana jest ich nietypowa historia.

Badacze interesowali się Schönwaldem jednak wcześniej - w XIX wieku. Już wtedy bowiem zauważono wyjątkowość tego miejsca, gdzie przetrwała tradycja i gdzie zachował się, niezrozumiały dla Niemców, język - wywodzący się z XIII-wiecznej niemczyzny, przez wieki obrastający w śląskie i czeskie słowa. W latach 30. ubiegłego stulecia postały nawet dwa filmy poświęcone schönwaldzkim obyczajom - jeden z nich można oglądać na gliwickiej wystawie. Został odnaleziony w Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie. Po szywołdzionach, jak mówiło się na nich na Śląsku, w dzisiejszym Bojkowie pozostał już tylko krzyż na zbiorowej mogile i nagrobny pomnik. W ich niezwykły świat wprowadza nas wystawa w Muzeum w Gliwicach - "Schönwald - wieś z przeszłości".

Wsi już nie ma, jest gliwicka dzielnica Bojków, a spadkobiercy schönwaldzkiej tradycji rozrzuceni są po całych Niemczech. Wracają tu jednak, zachwycają strojami i charakterystycznym kolorowym haftem na czarnym tle i z dumą mówią o sobie, że są schönwaldzianami. Jednak językiem posługuje się już tylko garstka najstarszych.

Ocalić od zapomnienia

Przygoda Bożeny Kubit z ich niezwykłą przeszłością zaczęła się od przeglądania bogatych zbiorów w muzealnych archiwach. Zdjęcia zafascynowały ją. A że w Bojkowie zamieszkała jej teściowa, słyszała opowiadania o dawnej, niezwykłej wsi. Jako etnograf nie mogła przepuścić takiej okazji - i za wszelką cenę starała się zajrzeć do świata, którego już nie ma. Najpierw były fascynujące, czarno-białe fotografie. Przyglądała się z ciekawością strojom i haftom, które działały na wyobraźnię. Gdy zobaczyła je w niemieckim Ratingen, ale także spotkała dawnych mieszkańców tych okolic, zapragnęła pokazać to etnograficzne bogactwo na gliwickiej wystawie. Obfituje ona w niezwykłe historie. Jedną z nich jest opowieść o... kurtynie.

W 1943 roku, gdy gotowy był gliwicki Teatr Victoria, kunszt słynnych hafciarek z Schön-waldu postanowiła wykorzystać Erna Hitzberger. Berlińskiej projektantce tkanin powierzono wystrój wnętrza teatru. Zafascynowana schönwaldzkim haftem, postanowiła namówić hafciarki na wykonanie monumentalnego dzieła - kurtyny gliwickiego teatru! Powstawała w częściach, drobiazgowo zaplanowanych przez znaną projektantkę. Nie zachowały się jednak projekty tej niezwykłej tkaniny, ani też kurtyna - spalona przez Sowietów wraz z całym teatrem. Można ją tylko oglądać na zdjęciach. Wiadomo, że była w pastelowych barwach, z motywami roślinnymi. Bożena Kubit postanowiła więc pozwolić zwiedzającym gliwicką wystawę puścić wodze wyobraźni - czekają na nich kolorowanki z odwzorowanym motywem z kurtyny i kredki. Etnografka wierzy, że kiedyś ten barwny projekt Erny Hitzberger uda się odnaleźć.

Wystawie towarzyszy też pierwsza tak kompletna publikacja "Schönwald, wieś z przeszłości", którą Bożena Kubit napisała wraz z Jolantą Oczko.



*Prezenty na Dzień Ojca 2013. Najlepsze pomysły na dzien taty ZOBACZ
*SERIAL TVP Nasze matki, nasi ojcowie RECENZJE ODCINKÓW + GORĄCA DYSKUSJA
*Egzamin zawodowy 2013 PYTANIA + ODPOWIEDZI + OPINIE + KOMENTARZE
*Urlop macierzyński 2013 NOWE ZASADY, TERMINY

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!