Teoria swoje, a życie...
Na południe od torów kolejowych w Katowicach rozciąga się jedna z najładniejszych części miasta, słynna z modernistycznej architektury. Punkty selektywnej zbiórki są zaledwie w kilku miejscach, przy ulicy Grażyńskiego i Mikołowskiej, ale większość mieszkańców powinna wyrzucać posegregowane odpady do gniazda przy ulicy Barbary. Tyle teorii.
Z ulicy Kościuszki na ul. Barbary dotarłyśmy - bo to pod górkę - w 25 minut. Pierwsze rozpoznanie nie przyniosło rezultatów. W okolicy brak informacji, wskazówki, czy choćby swojskiego na murze napisu "hasiok", sugerującego, gdzie się pojemników spodziewać. Efektów nie przynosi też wywiad z mieszkańcami ulicy.
- Gdzie znajdziemy pojemniki? - pytamy.
- Nie wiem - odpowiada starszy pan. - Eeee - ucina dialog w zarodku i idzie dalej spotkana kobieta.
Tropienie hasioka
Szukamy na własną rękę. Zaglądamy do zaułków i bram. W jednej z największych pytamy 6-latka, gdzie są kolorowe śmietniki. - Mama mówiła, że u nas już ich nie ma - odpowiedział malec.
Wierzymy, wychodzimy. Później okazuje się, że to lokalna zmyłka.
Dwukrotnie jeszcze przechodzimy ulicą Barbary w górę i w dół, w końcu natrafiamy na zbieracza puszek. Nie dość, że wie, o co nam chodzi, to jeszcze uprzejmie odsyła do bramy, w której wcześniej zastałyśmy 6-latka.
Kontenery są, ale schowane za gąszczem zieleni i budowanym właśnie murem. Podchodzimy. Im bliżej, tym bardziej nieswojo, czujemy na sobie spojrzenia. Nie jedno, nie dwa, a kilkudziesięciu par oczu…
Jak u Hitchcocka. Poważnie, tylko nastrojowej muzyki brakuje, groza ta sama. Pojemniki przy ulicy Barbary znalazłyśmy bowiem na wewnętrznym dziedzińcu, wokół czteropiętrowe kamienice złączone w czworobok. Wszyscy się znają. Jest godzina 14, pojawienie się obcych w pobliżu śmietników to atrakcja. Z okien mieszkań wychyla się kilkanaście ciekawskich głów.
Bez podrzucania proszę!
Obserwują. Z zaskoczenia bierze nas (mnie i fotoreporterkę) gospodyni budynku. Z jej nie do końca zrozumiałego słowotoku wnioskujemy, że powinnyśmy sobie pójść i to czym prędzej. Pytamy przyjaźniej wyglądającego lokatora, o co chodzi:
- Dużo obcych przywozi tu śmieci? - Podobno nocą - odpowiada pan Bogdan.
- Ale to ogólnodostępne kontenery - odpowiadamy.
- Tak? Nie wiedziałem - mówi mężczyzna.
Czy aby na pewno? Pewności nie ma. Śródmieście Katowic zamieszkuje 29,7 tys. osób. Załóżmy, że połowa z nich żyje w centrum na południe od torów. Gniazda selektywnej zbiórki są trzy. To oznacza, że ok. 5 tys. katowiczan ma punkt zbiórki przy ul. Barbary, ale zapomniano go odpowiednio oznaczyć.
Większość mieszkańców kilkunastominutowy codzienny spacer z workiem odpadów sobie odpuszcza i plastik, szkło oraz papier lądują w koszach na odpady zmieszane. Zdeterminowani wyrzucą śmieci do pierwszego spotkanego przy Barbary kolorowego kontenera.
Nie ma gdzie i już!
W katowickim MPGK, które przez najbliższe cztery lata będzie wywoziło śmieci ze stolicy aglomeracji, zapytaliśmy, czy aby na pewno właśnie tak rewolucja śmieciowa miała wyglądać?
- Pracujemy nad tym, żeby wyznaczyć nowe punkty zbiórki. Niestety, zabudowa śródmieścia jest mocno zagęszczona i nie mamy gdzie. Czekamy na wskazanie odpowiednich miejsc przez urząd miasta - odpowiedział Arkadiusz Teodorowski ze spółki komunalnej.
*Elka rusza w Parku Śląskim WYBIERZ PATRONÓW GONDOLI
*Wampiry z Gliwic: Coraz więcej szkieletów bez głów ZOBACZ ZDJĘCIA i USTALENIA
*Proces Katarzyny W.: Tajemniczy świadek ujawnia sensacyjne fakty
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?