Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Seks w sklepie? Zdarza się. Co jeszcze? Ekspedientki wiedzą wszystko

Joanna Oreł
Ekspedientki w sklepach mają swoje ulubione typy klientów, i tych, za którymi nie przepadają
Ekspedientki w sklepach mają swoje ulubione typy klientów, i tych, za którymi nie przepadają arc.
Wiedzą, gdzie lubimy się kochać i z kim, jaka jest nasza osobowość oraz co robimy, gdy nikt nie widzi. To nie psychoanaliza. Bacznymi obserwatorami są ekspedientki. Dziennikarka DZ Joanna Oreł wybrała się do galerii i wysłuchała ich zwierzeń

Środek tygodnia. Około godz. 16 do jednego ze sklepów odzieżowych w zabrzańskim CH M1 zdecydowanym krokiem wchodzi 35-letnia kobieta. Futerko, brązowe kozaczki, gustowne dodatki. Elegancka, ale nie do przesady. Od razu kieruje się na dział ze spodniami damskimi. - Takiej to lepiej nie przeszkadzać. Jeszcze ochrzani i nic nie kupi - kwituje krótko Marzena, ekspedientka z 9-letnim stażem. Trenerzy sprzedaży, odwołując się do psychoanalizy Junga, określiliby taką osobę jako typ klienta-decydenta. Ale ekspedientki rzadko odwołują się do Junga. Częściej klną na czym świat stoi. Bo czasami trudno utrzymać nerwy na wodzy.

Pan tu na kontrolę?

Ann Handley, amerykańska specjalistka z branży marketingowej, zwykła mawiać: "Uczyń klienta bohaterem twojej historii". Nic trafniejszego. - Zdarzają nam się osoby wybredne, które chcą dokładnie znać skład materiału, sposób prania itd. W efekcie i tak nic nie kupią. Sprawdzają naszą wiedzę. Często tylko po to, by nas upokorzyć - opowiada Dagmara ze sklepu Carry w gliwickim CH Forum. - Tacy klienci zachowują się jak kontrolerzy - dodaje kolejna ekspedientka.

Niektórzy potrafią też kłócić się o odcień szminki czy bluzki (czerwień, malina, róż?). Byle tylko dowieść swego przed obsługą sklepu. Inne doświadczenie ma Ania, pracująca w sklepie sportowym, również w Forum. - Są klienci, którzy uwielbiają z nami rozmawiać np. o technologii szycia ubrań czy o sprzęcie sportowym - śmieje się ekspedientka. - Czasem wracają do domu, doczytują w internecie, przychodzą do nas i dzielą się uwagami.

Uwaga! Idzie stały klient

Co jakiś czas do gliwickiego Carry zagląda też Pani Teściowa Marysi (tak nazywa ją obsługa sklepu). - To nasza stała klientka. Zawsze kupuje te same ubrania dla siebie w rozmiarze M i dla synowej, Marysi, w rozmiarze XL - opowiada ekspedientka Sandra. - Kiedy wchodzi do salonu, wszystkie musimy jej doradzać, bo na swój sposób jest sympatyczna. Co ciekawe, te ciuchy dla Marysi, której tak naprawdę żadna z nas nie widziała, prawie zawsze są zwracane z powrotem.

Także Karolina z katowickiej perfumerii Sephora ma swoją czarną listę klientów. - To m.in. ci, którzy przychodzą tylko i wyłącznie po próbki, a każą się traktować jak królowie - oburza się kobieta. - Są na przykład dwie panie, matka z córką, które przychodzą regularnie po próbki i jeszcze nam mówią, ile mamy nałożyć kremu albo ile perfum psikać. My je znamy i niechętnie to robimy, a wtedy one potrafią wyzwać nas od idiotek!
Seks w sklepie? Zdarza się

Z opowieści ekspedientek wyłania się też obraz klienta gbura, impertynenta i aroganta. - Zdarzały się zużyte podpaski w przymierzalniach, czy stare buty, które ktoś zostawiał po kupnie nowych - wylicza jednym tchem Marcelina Pawłowska, która pracowała w gliwickim sklepie Zara. - Kiedyś kobieta dała mi nawet ogryzek jabłka i kazała go wyrzucić!

Podobne historie zdarzają się także w większych sklepach, jak np. w zabrzańskim Realu. Przykłady? Pewnego razu klient wrzucił do kosza z kocami kilka plasterków szynki. Ot, po prostu zrezygnował z kupna. Po kilku dniach w koszu zalęgły się mady. - Odór niesamowity. Nie życzę nikomu podobnych "doświadczeń" - opowiada jedna z pracownic.

Inni klienci wybierają się do sklepów nie tylko na zakupy. - Zużyte prezerwatywy w przymierzalniach trafiają się przynajmniej raz do roku. Dla takich "kochasiów" baraszkowanie w miejscu publicznym jest być może ciekawe, ale dla mnie sprzątanie po nich - poniżej godności - opowiada ekspedientka jednej z rudzkich sieciówek.

Sytuacje bywają jednak różne. Nie zawsze dochodzi do nich bezpośrednio z winy klientów. - Zdarzyła się pani, która kupowała fotelik dla niemowlaka. Gdy posadziła dziecko, pieluszka przebrała i wszystko znalazło się na foteliku - opowiada pracownica działu tekstylnego sklepu Real w Zabrzu. - Na szczęście kobieta przyznała mi rację, że ja już nie sprzedam takiego fotelika i kupiła go bez zbędnych kłótni.

O kulturę na zakupach trudno też u obcokrajowców. - Uważają, że są z zagranicy, więc mają prawo się rządzić. To oni najczęściej rozrzucają towar i nie sprzątają po sobie - opowiada Martyna, ekspedientka w sklepie obuwniczym w CH Forum.

Raz klienci, a raz "bydło"

Ale to nie oni są najbardziej uciążliwi na co dzień. - Najgorszy typ? Kobieta w wieku 40-50 lat - ocenia Katarzyna, pracująca w katowickiej Silesii City Center. - Zwykle nie wie, czego chce. Rozrzuca i nic nie kupuje.

- Jak my to mówimy: kiedy w salonie jest nowa kolekcja, to wtedy są klienci, kiedy jednak wchodzi przecena, wtedy już jest tylko bydło, bo ludźmi to ich nie można nazwać. Zero kultury i samokontroli w czymkolwiek - dodaje bez ogródek jedna z ekspedientek sklepu odzieżowego w gliwickim CH Forum.

Zmorą dla obsługi sklepów są także tzw. gwiazdy. Oczekują, że będzie się za nimi chodzić i usługiwać na każdym kroku. - Okropni są też klienci, którzy przychodzą do sklepu pięć minut przed zamknięciem i robią totalny bałagan, nie kupując przy tym nic lub robiąc zakupy, jak gdyby nigdy nic, pół godziny po zamknięciu sklepu - opowiada Marcelina Pawłowska.
Paragon i wszystko jasne

Wydaje Ci się, że w sklepie jesteś anonimowy? Nic bardziej błędnego. - Zdarzają się mężczyźni, którzy kupują z okazji walentynek dwa opakowania perfum i obydwa pakujemy w papier z serduszkami. Jeżeli nie mają karty stałego klienta, to pytamy, czy chcą na żonę doładować punkty - opowiada Karolina z Sephory. - Zwykle nie chcą, bo wtedy ich żony widziałyby te transakcje. Czyli domyślam się, że te drugie perfumy są dla kochanki... Przykre, ale prawdziwe, i niestety częste - ocenia.
Małgorzata, która pracowała w jednym z zabrzańskich marketów, ma inne doświadczenia. - Zdarzył się pan podrywający moją koleżankę bez żenady przy swojej "prywatnej" kobiecie - śmieje się była ekspedientka.

- Najlepsze z kolei są "parki", chodzące za rękę i pytające się nawzajem w obecności sprzedawcy: "Misiaczku, czy nas na to będzie stać?", a z góry wiadomo, że to mężczyzna płaci, a ona jest tylko do towarzystwa...- opowiada Patrycja z bielskiego Decathlonu.

Święta. Trzeba się pokazać

Promocje, robienie zakupów na ostatni moment. A do tego pośpiech. Tak wygląda okres świąteczny w sklepach. Można zwariować. - Teraz przychodzi sporo klientek, które chcą "jakoś" wyglądać na święta. Kupują nowe kozaki, a do tego dodatki - szale, torebki itd. - opowiada Martyna ze sklepu obuwniczego w Forum.

Dużo gorzej jest przed Bożym Narodzeniem. Bo i klienci zdarzają się "ciekawsi"... W jednym z zabrzańskich marketów pojawili się państwo, którzy chcieli zareklamować karpia. Był za duży.

A jak wzrastają wydatki w okresie Wielkanocy? Według tegorocznych badań Providenta na organizację świąt przeciętnie wydamy od 101 do 500 zł. To podobnie jak w latach ubiegłych. 8 procent Polaków zamierzało wziąć pożyczkę na Wielkanoc.
Jung sobie, a życie sobie

Teresa Sikora, psycholog z Uniwersytetu Śląskiego tłumaczy, że wprawdzie nie ma określonych profili konsumenckich, ale pewne zachowania można łatwo wytłumaczyć. - Traktujemy sklepy jako miejsca typowo usługowe, w których podejrzewamy, że nie grozi nam żadna dotkliwa konsekwencja za różnego typu zachowania - wyjaśnia dr Sikora. - Tym bardziej że ekspedienci są szkoleni pod takim kątem, by to klient miał z reguły poczucie racji.

Potwierdza to Maciej Weinmann, założyciel Szkoły Trenerów Sprzedaży (szkoli też śląskich handlowców). - Nie ma klientów trudnych. Pewne zachowania wynikają z osobowości. Dlatego też dla określenia typów klientów odwołujemy się do psychoanalizy Carla Gustava Junga - tłumaczy Weinmann.

Chodzi o podział na introwertyków i ekstrawertyków. Na tej podstawie można wyróżnić m.in. klientów-decydentów. Są nastawieni na cel. Cenią sobie tempo zakupów. Nie interesują ich kontakty z handlowcem. Bywają agresywni i władczy.
Inaczej zachowuje się klient-przyjaciel. - Poszukuje kultury, szacunku i wsparcia sprzedawcy. Ceni harmonię i poczucie bezpieczeństwa - wylicza Weinmann.

Miłym, ale czasem uciążliwym klientem jest tzw. entuzjasta. Dla niego zakupy to frajda. Ceni miłą i uśmiechniętą obsługę. Jest też analityk. Ma spokojne gesty i logiczny sposób mówienia. Potrzebuje czasu. Interesują go liczby, fakty, dane.

Jak dopasować się do tych typów i unikać sytuacji konfliktowych? - Zawsze powtarzam: sprzedawaj tak, jak lubi kupować twój klient, a nie tak, jak ty chcesz - radzi Weinmann. - Trzeba umieć oddzielić emocje od problemu.

Ale w sklepach pojawiają się nie tylko decydenci, przyjaciele, entuzjaści i analitycy. Czasem więc można zrozumieć zdenerwowanie ekspedientek.


*Strajk generalny 26 marca w woj. śląskim
*Bandycki napad na sklep w Mysłowicach ZOBACZ WIDEO
*ZOBACZ luksusowe samochody prezydentów miast. Po co im to? ZOBACZ ZDJĘCIA
*Serial Anna German [STRESZCZENIA ODCINKÓW]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera