Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Setna rocznica Konstytucji Marcowej. Potwierdziła równouprawnienie kobiet. Jedną z pierwszych posłanek była Halina Stęślicka z Siemianowic

Monika Chruścińska-Dragan
Monika Chruścińska-Dragan
Do końca marca w Pałacu w Nakle Śląskim oglądać można wystawę grafik Marty Frej "60 na 100. Sąsiadki. Głosem kobiet o powstaniach śląskich i plebiscycie", przygotowaną w Regionalnym Instytucie Kultury w Katowicach (obecnie Instytut im. Wojciecha Korfantego). Kuratorem wystawy jest dr Małgorzata Tkacz-Janik.  Zobacz kolejne zdjęcia/plansze. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Do końca marca w Pałacu w Nakle Śląskim oglądać można wystawę grafik Marty Frej "60 na 100. Sąsiadki. Głosem kobiet o powstaniach śląskich i plebiscycie", przygotowaną w Regionalnym Instytucie Kultury w Katowicach (obecnie Instytut im. Wojciecha Korfantego). Kuratorem wystawy jest dr Małgorzata Tkacz-Janik. Zobacz kolejne zdjęcia/plansze. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Arkadiusz Gola
Konstytucja marcowa, której 100. rocznicę obchodzimy dzisiaj, potwierdziła przyznane kobietom ponad dwa lata wcześniej prawa wyborcze. Pierwsze posłanki zasiadły w Sejmie, wtedy jeszcze ustawodawczym, przed jej uchwaleniem. Niewielu jednak pamięta, że Górny Śląsk miał w Sejmie I kadencji II RP swoją posłankę, Halinę Stęślicką z Siemianowic Śląskich. O posełkini, jak niektórzy zwykli wtedy nazywać pierwsze posłanki, przypomina wystawa grafik Marty Frej "60 na 100. Sąsiadki. Głosem kobiet o powstaniach śląskich i plebiscycie", którą można aktualnie oglądać w Pałacu Donnersmarcków w Nakle Śląskim.

Jest rok 1922. Halina Stęślicka, córka znanego lekarza i działacza niepodległościowego Jana Stęślickiego, w wyborach do Sejmu kandyduje z okręgu pszczyńsko-rybnickiego. Kiedy zostaje posełkinią, jak niektórzy zwykli nazywać pierwsze posłanki, nie ma jeszcze wymaganych 25 lat. Dlatego przysięgę poselską składa później niż inni, co jest wielką sensacją w parlamencie. Reprezentuje Narodowo-Chrześcijańskie Stronnictwo Pracy. Zasiada w komisji opieki społecznej i inwalidztwa, komisji zdrowia oraz podkomisji konstytucyjnej do spraw autonomii Śląska. Jest zaangażowana w pracę przy projekcie ustawy o statucie organicznym autonomicznego województwa śląskiego. Nie tylko sekretarzuje, ale także aktywnie uczestniczy w pracach koncepcyjnych. Zanim trafiła do Sejmu była działaczką organizacji kobiecych, w tym Związku Towarzystw Polek i Narodowej Organizacji Kobiet. Uczestniczyła w powstaniach śląskich i osobiście kierowała Sekcją Towarzystw Kobiecych przy Polskim Komitecie Plebiscytowym.

Od posełkini do sąsiadki

Mija 97 lat. Stęślicka zostaje wybrana na jedną z bohaterek wielkoformatowych memów Marty Frej, znanej ilustratorki i animatorki kulturalnej. Z prac artystki przedstawiających w skali 1:1 kobiety z przełomu XIX i XX wieku w Regionalnym Instytucie Kultury w Katowicach (obecnie Instytut im. W. Korfantego) powstaje wystawa „60 na 100. Sąsiadki. Głosem Kobiet o powstaniach śląskich i plebiscycie”, którą obecnie można oglądać w Centrum Kultury Śląskiej w Nakle Śląskim.

Wystawa ma w założeniu wypełnić lukę w opowiadaniu historii regionu powstałą wskutek patrzenia na dzieje tylko z męskiej perspektywy, uznawanej zresztą za uniwersalną. W 100. rocznicę uchwalenia Konstytucji Marcowej nabiera szczególnego wymiaru.

– Konstytucja nie była zwieńczeniem walki kobiet o równe prawa w społeczeństwie, ale była jednym z kroków na drodze ku emancypacji. Ukonstytuowała prawa wywalczone wcześniej przez Polki i zadekretowane 28 listopada 1918 roku przez Marszałka Piłsudskiego, z których korzystały Górnoślązaczki już od 1919 roku, podczas wyborów do gmin – zaznacza dr Małgorzata Tkacz-Janik z Instytutu Myśli Polskiej im. Wojciecha Korfantego, która jest również kuratorką wystawy.

Nie przeocz

Tworząc wystawę skupiła się na kobietach mieszkających na Górnym Śląsku, ale to co je łączy, to emancypacyjna postawa, praca na rzecz innych oraz okres powstań, plebiscytu i kolejnych kadencji Sejmu Śląskiego. – Ich losy związane są często z pracą dla Polski, ale nie tylko to jest ich celem. Często łączą to z aktywizmem na rzecz kobiet. Jako silne osobowości angażowały się często w ruchy, które dziś nazwalibyśmy pro kobiecymi, a momentami wręcz feministycznymi – podkreśla dr Tkacz-Janik. Panie organizowały zaplecze powstań śląskich bądź w nich uczestniczyły jako lekarki, sanitariuszki, kurierki, tłumaczki, lub same chwytały za broń. Wystawa pokazuje także bohaterki drugiego planu, które czekając na powrót walczących mężów i synów, przejmowały ciężar utrzymania rodziny, stając się ich głowami, obywatelkami, wciąż pozbawionymi wielu praw.

Słynne „trzy K" nie wyczerpywało kobiecych aspiracji

Kiedy w 1905 roku w Krakowie trwa pierwszy jawny trójzaborowy Zjazd Kobiet Polskich, kobiety na Górnym Śląsku coraz śmielej wchodzą w przestrzeń publiczną. Od 1900 roku działają organizacje kobiet. Pierwsze towarzystwo powstało w Bytomiu za sprawą Teodory Dombkowej. Początkowo miało charakter tajny, ale od 1901 roku skupia już ok. 100 członkiń. Za co Dombkową spotykają szykany i represje. Te jednak zamiast odstraszyć ją, zachęcają do zakładania podobnych stowarzyszeń, m.in. w Lipinach, Rudzie, Mikulczycach i Radziokowie. Teodora ma doświadczenie w pracy w kręgach kobiecych. Przywiozła je z Wielkopolski. Jak przekonuje dr Tkacz-Janik, Polki i Górnoślązaczki oraz mieszkanki regionu były w tym czasie otwarte na siebie. Łączyło ich takie samo podejście do kwestii przemocy wobec kobiet, problemów wyzysku, molestowania czy wykluczenia społecznego kobiet.

– Często słyszę od zagorzałych regionalistów, że wielkopolska czy kresowa inteligencja przyjeżdżając na Śląsk na przełomie XIX/XX wieku tylko namieszała Górnoślązaczkom w głowach. To uproszczenie – zaznacza. – Kobiety czerpały od siebie nawzajem. Bardzo wiele z nich chciało nauczyć się czytać, poznać nowoczesne sposoby prowadzenia gospodarstwa domowego. Chciały wyjść z domu i spotkać się z innymi kobietami, nauczyć się śpiewać, poznawać literaturę i poezję, spróbować swoich sił w rzemiośle – opowiada. Słynne „trzy K", czyli kinder, küche i kirche (dzieci, kuchnia, kościół) już wtedy nie wyczerpywało kobiecych aspiracji.

Równe prawa tylko w teorii

17 marca 1921 roku Sejm Rzeczypospolitej uchwalił pierwszą stałą konstytucję odrodzonego państwa polskiego, która wprowadzała w kraju klasyczny trójpodział władzy. W art. 96 stwierdza, iż wszyscy obywatele są równi wobec prawa i w ten sposób jako pierwsza ustawa zasadnicza w pełni konstytuuje prawa wyborcze kobiet. Kwestię tę ostatecznie przypieczętował wyrok Sądu Najwyższego z 16 lutego 1924 roku.

Zobacz koniecznie

To co gwarantowały paniom paragrafy ma jednak niewiele wspólnego z powszechną praktyką. Konstytucja co prawda potwierdza równouprawnienie, ale zgodnie z ustawą z 1922 roku kobieta nie może podjąć służby państwowej bez zgody męża. Partie, zarówno lewicowe i prawicowe, niechętnie dopuszczają kobiety na listy wyborcze. Prowadzenie dużych firm jest dla nich nieosiągalne, nie mianuje się ich na stanowiska sędziowskie, ani ministerialne. Kobiety z trudem przecierają sobie ścieżki do sal wykładowych uniwersytetów. Za to chętnie traktuje się je jak tanią siłę roboczą. Jeszcze długo obowiązuje prawo małżeńskie w myśl, którego niewiasta poślubiając cudzoziemca traci obywatelstwo. W razie rozwodu – traci prawa do dzieci. Nie może odzyskać pieniędzy, które wniosła do małżeństwa w postaci posagu. – W niektórych mniejszych miejscowościach odmawia się wręcz kobietom prawa do rozwodu. Jeżeli żona wnosi sprawę o rozwód, to nie jest ona w ogóle brana pod uwagę – podkreśla dr Tkacz-Janik.

Każdy może uzupełnić lukę w historii swojego miasta

Wystawa „60 na 100. Sąsiadki. Głosem Kobiet o powstaniach śląskich i plebiscycie" powstała, aby uzupełnić historię regionu o kobiecy punkt widzenia, tzw. herstorię. – Tradycyjnie opowiadana nie dostrzega w wystarczającym stopniu wkładu kobiet w współtworzenie dziejów – twierdzi kuratorka. Dlatego zamierza dotrzeć z ekspozycją do jak najwięcej zakątków woj. śląskiego i nie tylko. Bohaterki grafik Marty Frej gościły rok temu bowiem także w Senacie RP. Wystawa w Pałacu w Nakle Śląskim jest już 14. z kolei. W kwietniu będą mieli okazję oglądać ją także bielszczanie. Przy okazji każdej wystawy dr Tkacz-Janik stara się zachęcić społeczność lokalną do odkrywania własnych bohaterek godnych upamiętnienia. – Zaczynam od bardzo prostego eksperymentu. Zapraszam do przejrzenia nazw ulic i najczęściej okazuje się, że ledwie kilkanaście procent z nich nosi żeńskie imiona i nazwiska – opowiada. Sposobów na upamiętnienie zapomnianych postaci kobiecych jest wiele. W Cieszynie ponad dekadę temu powstał szlak turystyczny – tzw. cieszyński szlak kobiet i uliczka cieszyńskich kobiet, a w Pyskowicach – herstoryczny projekt Poznam Panią z Pyskowic, dla którego inspiracją było właśnie spotkanie z dr Małgorzatą Tkacz-Janik. Jej „Sąsiadki” mają bowiem zachęcać mieszkańców kolejnych miast, w których zagości wystawa, do szukania herstorii w swojej historii.

Musisz to wiedzieć

Bądź na bieżąco i obserwuj

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera