Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sielskie mamy życie w familoku. I to właśnie tu - w Czerwionce- wystartuje tegoroczna Industriada

Barbara Kubica-Kasperzec
Barbara Kubica-Kasperzec
Barbara Kubica-Kasperzec
To osiedle już nie jest w cieniu Giszowca czy Nikiszowca. Perełka wysuwa się na pierwszy plan. To tutaj, w Czerwionce wystartuje w tym roku Industriada.

Wrześniowe słońce oświetla okazały familok położony przy ulicy Hallera w Czerwionce-Leszczynach. Przez uchylone lekko okno na parterze budynku słychać odgłosy porannej krzątaniny - czajnik głośno gwiżdże, w radiu akurat zaczynają się wiadomości.

- Jacek, spóźnisz się do szkoły - słychać zza okna. Kilka metrów dalej, przed kolejnym budynkiem podobny rytuał. Urocza brunetka, z kubkiem kawy w ręce i malutkim bobaskiem w wózeczku, idzie przez plac i siada na drewnianej ławeczce. Poranną kawę wypije tutaj z sąsiadką z następnego domu z czerwonej cegły. Pan Józef przeciera szybkę swojego „moplika” mokrą szmatką. - Jadę po brata, który mieszka na drugim końcu osiedla. Jedziemy na grzyby - mówi nam. Na pierwszy rzut oka na zabytkowym osiedlu patronackim dawnej kopalni Dębieńsko w Czerwionce czas zatrzymał się wiele lat temu.

Zobacz zdjęcia

Stare familoki wyglądają dokładnie tak samo, jak ponad 100 lat temu. To, że wymieniono okna, przed domami stoją nowoczesne samochody, a na ścianach z czerwonej cegły zamontowano anteny satelitarne, nie ma znaczenia. Liczą się ludzie. A na osiedlu w Czerwionce mieszkają świetni. Dawni koledzy z kopalni Dębieńsko, którzy lata przerobili na miejscowej „grubie” teraz wspólnie tną suche drzewo pod jednym z budynków. - Będzie na opał - mówią. Panie wieszają pranie, by w blasku słońca wyschło szybciej niż w murach, a na pobliskiej „klopsztandze” znów siedzą maluchy, które nie chodzą jeszcze do pobliskiego przedszkola. Leniwie. Dokładnie tak samo wyglądało tutaj, na pięknych familokach życie 50 i 60 lat temu. Takie obrazki dostrzec można na starych fotografiach, które zachowały się w wielu domowych archiwach, czy w miejscowej bibliotece.

- Żyjemy tutaj w zgodzie, przyjaźni. Jeden drugiemu pomaga, na tyle na ile może. Widzi pani, ja pieska sąsiada pilnuję kiedy on jest w pracy. Dla mnie to najlepsze miejsce do życia, choć były propozycje przeprowadzki,, nigdzie nie zamierzałem i nie zamierzam się stąd ruszać - mówi Jan Biela, mieszkaniec osiedla.

Zabytkowa kolonia familoków w Czerwionce-Leszczynach przez dekady było w cieniu znanych, promowanych, katowickich osiedli - Nikiszowca, Giszowca. Częściej nawet mówiło się o osiedlu familoków w rybnickich Chwałowicach. Teraz jest inaczej. Zadbane osiedle w niewielkiej Czerwionce, gdzie sąsiedzi pozdrawiają się z daleka, malują na czerwono ramy okien i piją kawę na zbitej z desek ławeczce, teraz wychodzi na pierwszy plan. To tutaj kilka lat temu udało się ściągnąć przedstawicieli katowickiego Urzędu Marszałkowskiego i najpierw jako obiekt zaprzyjaźniony Industriady, czyli Święta Zabytków Techniki, zorganizowano pierwsze imprezy plenerowe. Dziś na tym -nie bójmy się tego powiedzieć najbardziej urokliwym osiedlu z czerwonej cegły na Śląsku - Industriada wystartuje. A to wspaniałe miejsce wyjdzie z cienia.

- W grudniu 2016 roku dołączyliśmy do grona obiektów Szlaku Zabytków Techniki. To dla nas wyjątkowe wyróżnienie, ale zarazem zobowiązanie - mówi Burmistrz Gminy i Miasta Czerwionka-Leszczyny Wiesław Janiszewski. - Osiedle Familoków otaczamy szczególną opieką, o czym świadczy choćby prowadzona w tej chwili wielomilionowa termomodernizacja obiektów. Również Industriada jest dla nas bardzo ważnym wydarzeniem, integrującym społeczność lokalną i gromadzącym zarazem liczne grono turystów. Cieszymy się, że w tym roku możemy objąć rolę gospodarza na skalę wojewódzką i zaprosić na otwarcie Święta Szlaku Zabytków Techniki właśnie do nas - podkreśla.

Osiedle patronackie kopalni Dębieńsko, zlikwidowanej ponad dwie dekady temu temu, zaczęto budować na przełomie XIX i XX stulecia. Wraz z rozwojem kopalni familoków przybywało. W pierwszej kolejności powstawały zabudowanie przy dzisiejszej ulicy Słowackiego. Ulicę z jednej strony zamyka siedziba Miejskiego Ośrodka Kultury (formalnie mieści się już na ulicy Wolności), z drugiej zaś gmach o nazwie Ciosek (formalnie jest na ulicy 3-go Maja). Kiedy osiedle powstawało w dzisiejszym MOK-u była pralnia, a Ciosek był willą dyrektora kopalni.

- W czasach kiedy budowano osiedle obowiązywała zasada według której mieszkanie odzwierciedlało funkcje służbowe w zakładzie pracy. I tak dyrektor mieszkał w willi dyrektora, sztygarzy i urzędnicy w budynkach osobnych, o wyższym standardzie, a robotnicy w zwykłych, wielorodzinnych familokach. Siedziba dzisiejszej biblioteki publicznej, to właśnie ówczesny budynek przeznaczony dla osób pełniących funkcje dozoru wyższego w kopalni. Posiadał tylko cztery mieszkania, ale bardzo duże - każde o powierzchni około 100 metrów kwadratowych - pisze w swojej książce o zabytkowym osiedlu Marian Uherek, pasjonat lokalnej architektury i długoletni dyrektor miejscowego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. Do wybuchu II wojny światowej postawiono 121 budynków. Najstarszy pochodził z 1873 r. Mimo że od tego czasu minęły dekady, architektów wciąż zachwyca układ osiedla. Bo tutaj wszystkie gmachy stoją w równej odległości od siebie. Położone prostopadle do siebie ulice Wolności, Hallera czy Kombatantów przecinają osiedle na mniejsze części.

Zza jednego z domów z czerwonej cegły rozchodzi się na całą okolicę dźwięk „krajzegi”. Jan Biela i Krzysztof Włodarczyk tną wysuszone na wiór drzewo. - Będzie na zimę, na opał. Bo jeszcze w tym roku musimy sami grzać. W przyszłym mamy już mieć centralne ogrzewanie - mówi mi pan Jan. On na pobliskiej grubie przepracował 17 lat. Kolejnych 11 do emerytury - na pobliskiej kopalni Szczygłowice. - Pięknie tutaj mamy i dobrze nam się żyje. Z sąsiadami żyjemy w zgodzie, pomagamy sobie na tyle, na ile każdy może. Mogę śmiało powiedzieć, że to moje miejsce na ziemi. Nie przeprowadziłbym się nigdy - podkreśla mieszkaniec osiedla. - A gdzie indziej byśmy mieli tak fajnie jak tutaj? Proszę zobaczyć - mam ładną altankę, fajne towarzystwo, żyć nie umierać - dodaje pan Krzysztof Włodarczyk.

Kilkaset metrów dalej, za kolejnym rzędem domów, altanki zrobione z drzewa albo zakupione w marketach budowlanych stoją jedna obok drugiej. Każda przypisana do mieszkańców konkretnego familoka. W środę rano w każdej ktoś siedzi. Panie popijają kawkę, panowie dyskutują o wieczornym meczu.

- O wszystko co tutaj mamy sami dbamy. Kosimy trawę, sprzątamy, sadzimy kwiaty - mówią mieszkańcy. I efekty ich starań widać. Kolorowe begonie, wrzosy i lawenda wylewają się z każdej donicy ustawionej pod ścianą z czerwonej cegły.

Mirosława Domin pochylając się nad szklanką z gorącą kawą przygląda się pobliskiej ekipie budowlanej, która remontuje gmach przy Hallera 6. To tutaj, półtorej roku temu, podpalacz podłożył ogień. Familok płonął jak pochodnia.

- O tam mieszkałam na piętrze. W grudniu kupiłam sobie nowe meble. Długo się nimi nie nacieszyłam, bo dwa miesiące później puścił nas z dymem. Tyle szczęścia, że ogień podłożył wieczorem, a nie w nocy, jak wszyscy spali. Wtedy byśmy nie obstali - mówi pani Mirosława. Dziś emocje już nieco opadły. Ale zaraz po pożarze niewiele można było zrobić, jak tylko załamać ręce.

Nie przeocz

- Cały dorobek życia straciliśmy. Ubrania człowiek odkupi. Ale zdjęcia, pamiątki już nie ... - mówi pani Mirka. W pierwszych miesiącach po tragedii schronienie znalazła w domu córki. - A potem dostałam mieszkania tymczasowe, o tutaj, w sąsiednim familoku - uśmiecha się. - Teraz tylko czekam aż skończą ten remont i po 30 latach życia w tym miejscu, urządzę się w swoim mieszkaniu na nowo - dodaje.

W feralnym budynku, który spłonął, mieszkał też Witek Benedykt. Od 40 lat to mieszanie w „szóstce” było jego domem. - Wcześniej mieszkałem za parkiem i „Grzybem” (dawny ośrodek kultury, już zburzony - red.). Potem dostaliśmy z żoną przydział na familoki. Ona robiła na Dębieńsku, ja na Szczygłowicach. Pamiętam jak się wprowadzaliśmy. Nie było łazienek, wody w mieszkaniach. Żeby się napić, trzeba było z wiadrem czy garnkiem na klatkę schodową iść. A tam była łaźnia miejska, gdzie szło się na kąpiel - wskazuje jeden z budynków.

PROGRAM INDUSTRIADY 2021 W CZERWIONCE-LESZCZYNACH
Godz. 12.00 – Otwarcie INDUSTRIADY, występ Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk im. Stanisława Hadyny
Zwiedzanie osiedla z przewodnikiem: godz. 13.30, 15.00, 17.00, zbiórka przy Centrum Informacji Turystycznej ul. Mickiewicza 10
12.00 – 20.00 – zwiedzanie osiedla kolejką turystyczną
12.00 - 20.00 - występy szczudlarzy
13.00 – 15.00 – występy na scenie: zespoły artystyczne Miejskiego Ośrodka Kultury w Czerwionce-Leszczynach
12.00 – 20.00 – Sznupoki na Familoki! – warsztaty kreatywne
12.00 – 20.00 – Zrób sobie graczkę – warsztaty kreatywne
12.00 – 20.00 – Doświadczalnia – nauka przez zabawę – warsztaty naukowe
12.00 – 20.00 – INDUanimacje – warsztaty kreatywne
12.00 – 20.00 – Fotobudka – GreenBox
12.00 – 20.00 – warsztaty ceramiczne
12.00 – 20.00 – malowanie karykatur węglem
15.00 – 16.30 – koncert zespołu Muzykanty
16.00 – 18.00 – Mechaniczna Pomarańcza – warsztaty kreatywne (Gastrotester)
16.00 – 20.00 – Zaprojektuj sobie miasto – warsztaty kreatywne (Studio ACM, Lufcik na Korbkę)
16.30 – 18.30 – występy na scenie: zespoły artystyczne Miejskiego Ośrodka Kultury w Czerwionce-Leszczynach
18.30 – 20.00 - występ Kabaretu RAK
20.00- 20.45 – widowisko multimedialne Hi Tech Music (Rabbit On The Moon, VJ Ana, Lufcik na Korbkę)
18.00 – 21.00 – wzloty balonem na uwięzi (przy dobrej pogodzie, stadion przy ul. Wolności).

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera