Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Simon Beckett "Niespokojni zmarli" RECENZJA: śmierć na mrocznej wyspie. David Hunter bada kości

Maria Olecha-Lisiecka
Maria Olecha-Lisiecka
Wybrzeże wyspy Mersea w Essex w Anglii nie przypomina sielskiej nadmorskiej miejscowości. Morze nie jest tutaj ciepłe i spokojne. Przeciwnie, to krajobraz nieomal księżycowy: moczary, rozległe bagna, pływy morskie, regularne podtopienia, a nawet powodzie. Hulający wiatr i wiecznie padający deszcz, a nieopodal zniszczony i opuszczony fort morski. Plus wieczny brak zasięgu w telefonach komórkowych. Idealne miejsce akcji dla swojego nowego thrilleru „Niespokojni zmarli” wybrał Simon Beckett. To piąta część serii o antropologu sądowym Davidzie Hunterze.

W piątkowy wieczór, konsultant w dziedzinie medycyny sądowej, doktor David Hunter, odbiera telefon od inspektora Lundy'ego z komendy w Essex.Na wybrzeżu wyspy Mersea znalezione zostają zwłoki w stanie głębokiego rozkładu. Miejscowa policja prosi Huntera o pomoc przy ich wydobyciu i identyfikacji. Antropolog sądowy zaczyna żmudną identyfikację: kość po kości...

Śledczy podejrzewają, że to ciało Leo Villiersa, syna wpływowej miejscowej rodziny, który zaginął wiele miesięcy temu. Istnieją przypuszczenia, że miał romans z mężatką, Emmą Derby, zabił ją, a potem pozbył się ciała kochanki, a sam popełnił samobójstwo. Hunter jednak ma od początku sporo wątpliwości. Mimo to jest przekonany, że szybko upora się z sekcją zwłok w prosektorium i wróci do Londynu. Ba, zdąży na proszoną kolację do przyjaciół.

Szybko okazuje się, że wersja przyjęta przez policję jest zbyt prosta, gdy morze wyrzuca kolejne zwłoki, a młoda kobieta zostaje uduszona. Jej ciało w jednym z domów znajduje David Hunter, który coraz bardziej angażuje się w śledztwo: zawodowo i prywatnie. Odkrywa przy okazji sekrety mieszkańców wyspy...

W „Niespokojnych zmarłych” Simon Beckett drobiazgowo opisuje, co dzieje się z ciałem, które przez kilka tygodni przeleżało w wodzie, było poddane działaniom wody, wiatru, pływów. Opisy są naturalistyczne: „ohydny odór gnijącego mięsa zagłuszył słony zapach morskiego powietrza”, „z nogawek spodni sterczały tępe kikuty bladych kości i chrząstek, a przedramiona kończyły się na przegubach”. To zaledwie dwa przykłady. Autor jednak tak naturalnie pisze tłumacząc równocześnie procesy, jakie zachodzą w ludzkim ciele po śmierci, że zamiast odrazy fragmenty te budzą u czytelnika ciekawość.

Przynoszą też odpowiedzi na wiele kluczowych w tej powieści pytań. Jak odróżnić szkielet człowieka rasy białej od czarnej lub żółtej? Po czym poznać, że człowiek zginął od silnego ciosu zadanego nasadą dłoni? Co o śmierci mówi pogruchotana ludzka czaszka, albo przetrącony kręgosłup? Simon Beckett fachowo, ale w sposób jasny i klarowny to wyjaśnia.

Na uwagę, moim zdaniem, zasługuje narracja w pierwszej osobie. Narratorem jest David Hunter i to z jego perspektywy poznajemy wszystkie wydarzenia. Akcja, choć trup ściele się tutaj gęsto, jest powolna za sprawą metodycznego śledztwa, które wnikliwy antropolog prowadzi częściowo oficjalnie, a częściowo na własną rękę.

Choć lubię dynamiczną akcję w kryminałach i thrillerach, to w tym przypadku wolne tempo akcji zupełnie mi nie przeszkadzało. Idealnie wpasowało się w mroczny klimat opisanej w powieści wyspy Mersea. Bo klimat grozy w „Niespokojnych zmarłych” jest wyczuwalny od pierwszej do ostatniej strony. Polecam!

Simon Beckett, „Niespokojni zmarli”, wyd. Czarna Owca, 2017, 504 strony.

ZOBACZ KONIECZNIE: NASZA RAMÓWKA
DZISIAJ POLECAMY PROGRAM KATARZYNY KAPUSTY Z CYKLU TU BYŁAM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!