MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Skandaliczne "tournee" Rodaków Kamratów w Śląskiem. W Ustroniu burmistrz próbował zatrzymać happening. "Zachęcali do wojny domowej"

Olszański i Osadowski na Śląsku. Sprawą zajął się Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
Olszański i Osadowski na Śląsku. Sprawą zajął się Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. yt Krakowscy Rodacy Kamraci
Wojciech Olszański i Marcin Osadowski, znani liderzy środowiska kamratów, odwiedzili miasta województwa śląskiego w ramach swojego programu „PROPOLSKI Wiec Antywojenny”. Tylko burmistrz Ustronia próbował zatrzymać happening, ale nie pomogła mu nawet obecność policji. Dlaczego władze miast zgodziły się na kontrowersyjne happeningi?

Burmistrz Ustronia próbował rozgonić Rodaków Kamratów

Zadymą , jakiej od lat nie widział zazwyczaj senny i leniwy uzdrowiskowy Ustroń, zakończył się niedzielny wiec na Rynku zorganizowany przez patostreamerów spod znaku Rodaków Kamratów - Wojciecha Olszańskiego vel Jaszczura oraz Marcina Osadowskiego.

Kiedy na zapowiadanej jako propolska i antywojenna manifestacji Jaszczur wystąpił z lalką nabitą na widły oraz prawił m.in. antyukraińskie hasła, do akcji wkroczył burmistrz Ustronia Paweł Sztefek. Świeżo upieczony burmistrz postanowił rozwiązać zgromadzenie tłumacząc, że – w opinii jego i mieszkańców miasta - wiec nie jest antwojenny i zostały naruszone zasady współżycia społecznego. Burmistrz został zakrzyczany przez sympatyków Kamratów, którzy twierdzili, że nie zna prawa, jest niedouczony i wręcz zakłóca ich manifestację, zaś organizatorzy podkreślali, że mają wszystkie potrzebne zgody i wszystko odbywa się zgodnie z prawem. Ostatecznie wiec nie został przerwany, ale nie dziwi oświadczenie, które w niedzielny wieczór wydał burmistrz Sztefek.

Dzwonili zszokowani mieszkańcy Ustronia

- Niestety, miasto zostało brutalnie wykorzystane, bo została zgłoszona impreza antywojenna przez osoby fizyczne, ale występ dwóch panów nie miał nic wspólnego z przekazem antywojennym – powiedział w rozmowie z DZ burmistrz Sztefek.

Paweł Sztefek dodał, że postanowił zareagować, bo dzwonili - nie tylko do niego, ale także do radnych - mieszkańcy Ustronia zszokowani tym, co dzieje się na wiecu. Najbardziej przeszkadzały im wulgaryzmy, jakie padały podczas happeningu.

- Kiedy przyjechałem na miejsce, sytuacja na wiecu nieco się uspokoiła, ale za to zaogniła między mną a panią organizator i manifestantami. Niestety, nie mogłem dojść do słowa, bo byłem cały czas zagłuszany przez tłum. Starałem się tłumaczyć, dlaczego tu jestem i że mieszkańcy Ustronia są zniesmaczeni tym, co dzieje się w centrum miasta. Po mojej interwencji trochę ton przekazu opadł – opowiada burmistrz Sztefek. - Jest mi przykro, że wiec antywojenny, głównie z powodu dwóch panów, przerodził się w wiec antyeuropejski, antyukraiński. Tymczasem jesteśmy na Śląsku Cieszyńskim, na pograniczu wielonarodowości, wielokulturowości. Mówimy o tym, że powinniśmy się szanować, a ten wiec nie szanował pewne grupy ludzi i mnie to zabolało – podkreślił samorządowiec.

"Jestem głęboko zaniepokojony sytuacją"

- Sposób, w jaki dzisiejsze zgromadzenie zostało przedstawione i jak przebiegało, jest nie do zaakceptowania. Wymaga natychmiastowego wyjaśnienia. Jestem głęboko zaniepokojony sytuacją, która wywołała silne emocje wśród mieszkańców – stwierdził burmistrz Sztefek. Dodał, że na przyszłość dopilnuje, jaki przebieg będą miały tego typu wydarzenia.

- (...) Wiec „antywojenny” zgłoszony był przez mieszkankę naszego powiatu. Dochowano wszystkich procedur i formalności - miasto nie może odmówić zgromadzenia, jeżeli nie ma ku temu przesłanek - w końcu wolność zgromadzeń to też wartość. Niestety, nie zostaliśmy poinformowani, kto faktycznie stoi za tym wiecem. Gdy tylko powziąłem wiedzę, kto występuje na zgromadzeniu, to od razu udałem się na miejsce. Zagroziłem rozwiązaniem zgromadzenia - pisał w poniedziałkowym oświadczeniu Paweł Sztefek, burmistrz Ustronia.

Finalnie burmistrzowi nie udało się zakończyć spotkania, które po burzliwej dyskusji trwało jeszcze przez około godzinę. Paweł Sztefek zaznaczył w swoim oświadczeniu, że problematyczny w całej sytuacji jest fakt, że Olszański i Osadowski, znajdują osoby, które składają wnioski o wiecach w gminach za nich. Przez co władze nie są w stanie zweryfikować, kto jest rzeczywistym organizatorem wydarzenia.

Tak zakończyło się tournée Rodaków Kamratów, które przez kilka dni odbywało się w województwie śląskim. Od 1 do 4 sierpnia Wojciech Olszański i Marcin Osadowski odwiedzili miasta województwa śląskiego: Chorzów, Katowice, Sosnowiec oraz Ustroń. Nacjonalistyczni aktywiści określani również jako patostreamerzy wywołują wiele kontrowersji, gdziekolwiek się pojawiają. Pytanie, które często pojawiało się w mediach zadawane przez czytelników to - czy to legalne?

Dlaczego miasta zgodziły się na happening Kamratów?

- Wydarzenie zostało zgłoszone do nas 15 lipca. Wydział działając na podstawie ustawy o prawie o zgromadzeniach, przyjął zawiadomienie i dokonał wszelkich weryfikacji formalnych oraz powiadomił lokalną jednostkę policji. Tematem i celem tego spotkania, które zostało nam przekazane, było hasło: „Pokój tak, wojna nie”. Na tym etapie nie wystąpiły żadne przesłanki, które określa ustawa, więc nie było podstaw, aby wydać decyzję o zakazie zgromadzenia. Na samym wydarzeniu byli też funkcjonariusze policji, którzy nie zwrócili się do nas jako organu o rozwiązanie zgromadzenia, czyli również nie dopatrzyli się przesłanek, które by zagrażały zdrowiu, życiu oraz mieniu. Zgromadzenie więc odbyło się w sposób legalny w ramach wolności słowa — informował nas przedstawiciel Wydziału promocji i PR Urzędu Miasta w Chorzowie.

Na wszystkich wydarzeniach obecna była policja, która pilnowała panującego porządku oraz zadbała o bezpieczeństwo uczestników. We wszystkich czterech lokalizacjach policja nie stwierdziła zjawisk niebezpiecznych zagrażających życiu lub zdrowiu. Nawet w Ustroniu, gdzie w pewnym momencie atmosfera zrobiła się bardzo nerwowa obyło się bez rękoczynów.

- Nie otrzymaliśmy żadnego zgłoszenia dotyczącego wszelkiego rodzaju zamieszek, które mogłyby być spowodowane zorganizowanym wydarzeniem — mówiła sierż. szt. Angelika Chałupka z Komendy Powiatowej Policji w Cieszynie.

Sprawą zajął się Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych

Podczas minionych spotkań na rynku w Chorzowie czy Ustroniu dominowały takie hasła jak: „Śmierć wrogom ojczyzny”, „To nie nasza wojna”, „Czy wiesz już, co napiszesz na nagrobku swojego syna, którego odeślą Ci z Ukrainy w czarnym worku”. Jak informuje Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, podczas spotkań obaj mężczyźni znieważali publicznie obywateli Ukrainy.

- Olszański i Osadowski atakowali też i znieważali publicznie Ukraińców, nawoływali do nienawiści na tle różnic narodowościowych i zachęcali Polaków do wojny domowej — czytamy w social mediach ośrodka.

Najprawdopodobniej kamratom nie ujdzie to na sucho, ponieważ organizacja złożyła w tej sprawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Poinformowali oni również o groźbach, których dopuścił się Olszański w kierunku polskich posłów, wypowiadając słowa „znajdzie się kij na poselski ryj”, naruszając w ten sposób art. 128 kodeksu karnego.

Problemy z prawem Olszańskiego i Osadowskiego

Warto przypomnieć, że to nie pierwszy raz, kiedy Wojciech Olszański oraz Marcin Osadowski będą mieli problemy z prawem. W styczniu bieżącego roku pierwszy z panów został skazany na 30 godzin prac społecznych na okres 10 miesięcy.

Afera zaczęła się, gdy Olszański zadzwonił do jednej z sosnowieckich szkół. Wicedyrektorka miała przez telefon tłumaczyć streamerowi, dlaczego uczniowie, którzy nie są zaszczepieni, nie mogą przyjść na egzamin. Ówcześnie ogłoszono pandemię, a w szkole panowały rygorystyczne obostrzenia. Kobieta nie wiedziała, że jest nagrywana. Ich rozmowa została opublikowana w internecie. Youtuber wykorzystał nagranie na swoim kanale. Okrasił kobietę wyzwiskami i obrzucił bluzgami. „P...i rządzą naszymi dziećmi...” - stwierdził w materiale.

- Oczywiście prawo wypowiadania swoich opinii, również krytycznych, w tym odniesieniu do decyzji administracji szkoły, oskarżony posiadał, ale nie za tę krytykę został skazany. Został skazany za obelgi — podkreślała w tamtym czasie wyrok, sędzia Małgorzata Waldowska-Wiernek.

W lutym Osadowski również usłyszał zarzuty karne, które postawiła mu krakowska prokuratura rejonowa. Marcin Osadowski podczas zgromadzenia wykrzykiwał wtedy antysemickie hasła nawołujące do nienawiści wobec osób pochodzenia żydowskiego. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych zainicjował już ponad kilkadziesiąt postępowań prokuratorskich i sądowych dla osób ze środowiska „kamratów”.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Debata Harris-Trump. Kto wygrał przedwyborcze starcie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikzachodni.pl Dziennik Zachodni