Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skarbniczka z Rudy Śląskiej oskarżona. Ale właściwie o co?

Michał Wroński
arc.
Zgubiła, nie dopilnowała czy zwyczajnie ukradła? A może cała sprawa to grubymi nićmi szyta prowokacja? Tylko czyja? Od kilku dni najsłynniejszą osobą w Rudzie Śląskiej nie jest Otylia Jędrzejczak czy Ernest Pohl, lecz miejska skarbniczka.

Prezydent Grażyna Dziedzic podejrzewa, że rekomendowana przez nią na to stanowisko urzędniczka (do maja roku 2011 naczelniczka Wydziału Budżetu i Finansów) co najmniej od 5 lat dopuszczała się nieprawidłowości przy zarządzaniu miejskimi pieniędzmi. Wniosek o wszczęcie śledztwa w tej sprawie trafił w środę do rudzkiej Prokuratury Rejonowej. Śledczy zażądali jednak wczoraj jego uzupełnienia, gdyż - jak mówi Jolanta Borkowska, szefowa rudzkiej prokuratory - z przesłanego na jednej kartce A4 pisma niewiele wynika.

- Jak na wagę sprawy, pismo jest tak lakoniczne i niezrozumiałe, że musimy dowiedzieć się czegoś więcej, by rozpocząć postępowanie - wyjaśnia Borkowska.

Na więcej informacji czekają nie tylko śledczy, ale też miejscy radni. Tylko oni mają bowiem prawo odwołać skarbniczkę ze stanowiska. Podczas czwartkowej sesji Rady Miasta zażądali jak najszybszego umożliwienia im spotkania z urzędniczką oraz zbadania sprawy przez Komisję Rewizyjną. Nie brakowało też głosów, że informując media o swych podejrzewaniach, władze miasta posunęły się za daleko.

- Z oświadczenia pani prezydent nic nie wynika- stwierdził radny Jarosław Kania.

- Najpierw musi być proces i wyrok, a dopiero potem jego wykonanie. Tymczasem tutaj wygląda to tak, jakby kogoś rozstrzelano, a dopiero potem przystąpiono do sprawdzania za co - dodał radny Kania.

- Mamy mocne dowody - replikuje prezydent Grażyna Dziedzic. Sęk w tym, że zarówno ona, jak i jej zastępca - Michał Pierończyk, o szczegółach sprawy mówić nie chcą.

Nieoficjalnie można usłyszeć, że z miejskiej kasy miał zniknąć ponad milion złotych i że raczej nie można tutaj mówić o zaniedbaniu, lecz o celowym działaniu. W kuluarach słyszy się też, że skutkiem wykrytych nieprawidłowości "kłopoty" mogą mieć teraz inni, niezwiązani bezpośrednio ze sprawą urzędnicy. Jacy? Tego na razie też nie mówi się dziennikarzom.

W przesłanym do mediów komunikacie władze miasta podkreślają, że wykrycie "nieprawidłowości" było możliwe dzięki reorganizacji Wydziału Budżetu i Finansów. Dlaczego jednak ani za rządów poprzedniego prezydenta, ani podczas trwającej od półtora roku kadencji prezydent Dziedzic Wydział Audytu i Kontroli - powołany przecież do sprawdzania poczynań urzędników - nie wykrył, że coś złego dzieje się z miejskimi finansami? Co więcej, nic ponad typowe uchybienia nie wykazała przeprowadzona w roku 2010 w rudzkim magistracie kontrola Regionalnej Izby Obrachunkowej.

- Te nieprawidłowości miały miejsce w takiej sferze, która rzadko kiedy jest kontrolowana, gdyż zakłada się, że w niej nic nie ma prawa się zdarzyć - mówi wiceprezydent Michał Pierończyk.

Jak dodaje, zarząd miasta liczy, że po rozpoczęciu śledztwa prokuratorzy złożą też wniosek o przeprowadzenie ponownej kontroli przez RIO. Na to jednak chyba nie ma co liczyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!