Widok opuszczonego sklepu-widmo w Gliwicach przygnębia. A przecież tak niedawno całe miasto robiło tu zakupy. Jak wygląda teraz?

Kupowało się tutaj przybory szkolne pod koniec sierpnia, aby być gotowym na pierwszy szkolny dzwonek. Przed Wigilią kolejki ustawiały się po karpia z wody, a wiosną tłumy przebierały w czekoladowych zajączkach i jajeczkach do wielkanocnego koszyczka.

Do TESCO na Łabędzkiej w Gliwicach kursowały specjalne sklepowe autobusy, które za darmo przywoziły chętnych mieszkańców z odleglejszych dzielnic miasta na zakupy. Swego czasu hipermarket czynny był całą dobę, co zdecydowanie ułatwiało życie w nagłych żywnościowych zachciankach wielu gliwiczanom! Na pasażu znaleźć można było sklepiki z prasą, placówkę pocztową, jubilera czy stoiska gastronomiczne z ciepłymi napojami i pysznymi potrawami, umilającymi czas oczekiwania na odjazd kolejnego darmowego autobusu.

Dziś pawilon stoi ogołocony z szyldów i zapomniany, a na ogromnym parkingu hula wiatr. Co prawda, niektóre małe stoiska pasażowe nadal funkcjonują, ale nie widać chętnych, którzy przybywaliby tutaj, aby z nich skorzystać. Taśmy oddzielają niemal pustą przestrzeń marketu, która niedostępna jest dla odwiedzających pasaż. Na ladach kas zostały porzucone telefony i instrukcje, a w punkcie obsługi klienta stacjonuje ochroniarz, ospale wypełniający krzyżówki.

Swego czasu spekulowano na temat przejęcia pawilonu przez inne popularne sieci supermarketów, w tym NETTO. Ostatnio mówiono o markecie budowlanym. Faktycznie, część marketu została oddzielona płytami dykty... i to wszystko. W pamięci gliwiczan zostały już tylko wspomnienia po czasach świetności TESCO.

Przygotowaliśmy dla was zdjęcia z wnętrza byłego już marketu-giganta w Gliwicach. Zapomniany, opustoszały i niepotrzebny. Aż przykro patrzeć na to, jak dziś wygląda...